II. BYĆ JAK DZIECKO
Postawa prośby jest naturalną postawą dziecka. Dziecko, jako niesamodzielna i nieporadna istota niemal na każdym kroku doświadcza bezradności. Dziecko wie, że samo nie może nic zdobyć i musi o wszystko prosić. Dziecko, które ma zaufanie do rodziców, nie obawia się prosić. Zapewne nieraz byliśmy świadkami, jak jest wytrwałe i uporczywe w swoim naleganiu i prośbach.
Jedną z ważniejszych potrzeb dziecka, (o które prosi podświadomie), jest potrzeba bliskości rodziców, potrzeba ludzkiej miłości, serdeczności, ciepła, poczucie bezpieczeństwa i silnej więzi. Dziecko pozwala się kochać. Jeżeli nie byłoby kochane, pozostałoby zranione niezdolnością do kochania i dawania miłości. Dziecko kochane przez swych rodziców jest otwarte, łatwo budzi się w nim zaufanie. Ma świadomość, że potrzebuje pomocy, opieki, wsparcia. Potrafi wtedy z wiarą i zaufaniem o wszystko prosić i nie czuje się przez to upokorzone. Dziecko bezgranicznie ufa rodzicom i nieustannie karmi się ich miłością.
Wilfrid Stinissen pisze: Zasadniczą postawą dziecka jest jego wiara w miłość. Dla dziecka miłość ojca i matki jest czymś oczywistym. Dziecko wie, że jest kochane, liczy na to i na tym się opiera. Dziecko nigdy nie myśli o tym, że miałoby sobie zasłużyć na miłość rodziców. Dla niego miłość po prostu jest, dziecko nie wątpi, że jest kochane. Nie stawia sobie pytań, odnoszących się do miłości, miłość bowiem jest dla niego czymś ta oczywistym, że nie potrzebuje jej dociekać.
Jezus ukazuje postawę dziecięctwa jako warunek osiągnięcia Królestwa Bożego: Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim.
Być dzieckiem Boga – oznacza doświadczyć, że Bóg jest Ojcem, mieć świadomość, że od Niego zależymy, bez Niego nie możemy istnieć ani wzrastać. Być dzieckiem wobec Boga oznacza uznać swoją małość, ubóstwo, całkowitą zależność od Boga, przyjmować od Niego wszystko z wdzięcznością – jako dar, a przede wszystkim przyjąć Jego miłość.
Całe życie powinniśmy pielęgnować dziecięce usposobienie w relacji do Boga Ojca. Św. Franciszek Salezy pisze: człowiek rosnąc staje się samowystarczalnym i coraz mniej zależy od matki, która jest dla niego mniej konieczna, gdy dojdzie do wieku dorosłego, a szczególne do pełnej dojrzałości. Przeciwnie, człowiek wewnętrzny rosnąc, co dzień lepiej uświadamia sobie synostwo Boże, które czyni go dzieckiem Boga, i staje się coraz bardziej dzieckiem wobec Niego, aż wreszcie powraca, jeśli tak można powiedzieć, do łona Bożego; błogosławieni w niebie pozostają zawsze w łonie Bożym
Zechciejmy w tej medytacji poczuć się jak dzieci w ramionach Boga Ojca. Poczujmy dotyk Jego policzka. Poczujmy się Jego dziećmi. Stańmy w postawie zaufania i miłości. Wsłuchajmy się w Jego słowa: Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę ‑ schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go (Oz 11, 4). Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach (Iz 49, 15-16).
Zauważmy, czy ten obraz przypomina obraz z naszego domu rodzinnego, obraz naszego ojca i matki. Czy obraz Boga, który pochyla się nad tym, co kruche, słabe, niedoskonałe jest nam bliski?
Prośmy w tej medytacji o postawę dziecięctwa. Prośmy o uległość, ufne zawierzenie Bogu Ojcu. Prośmy, byśmy mogli nawiązać z Nim prostą i głęboką relację, jaka zawiązuje się między kochającymi rodzicami i dzieckiem, które ufa ich miłości.