Reklama

Bóg objawiony i ukryty – taki jest Bóg Adwentu. Dlatego objawienie nie jest ideologią, czystą wizją, ale jest słowem, które otwiera bezkresne ścieżki wiecznej Ciszy.

 
 
Człowiek poszukuje Boga, ale Bóg także poszukuje człowieka. Świadczy o tym Ewangelia Jezusa: Bóg, którego On zwiastuje, jest Bogiem adwentu, Bogiem, który ma czas dla człowieka. Jest Bogiem, który przychodzi, a raz przybyły, otworzył drogę, rozpalił nadzieję oczekiwania. Dlatego w tradycji chrześcijańskiej przyjście Boga w historii uważane jest za revelatio, objawienie: jest ono ujawnieniem się, przyjściem, które otwiera drogę, ukazaniem się, które przyciąga człowieka.
 
W ostatnich wiekach teologia chrześcijańska interpretowała objawienie przede wszystkim jako „otwarcie”, całkowite pokazanie się. W ten sposób przyjście Boga było często pojmowane jako całkowite odsłonięcie się. Bóg wydaje się w nasze ręce: historia – jak stwierdził Hegel – jest niczym innym, jak tylko curriculum vitae Dei, pielgrzymowaniem Boga, aby stać się sobą.
 
Nietzsche stwierdził, że „Bóg ten stał się dla samego siebie przejrzysty i zrozumiały w czaszce mózgowej Hegla” – takie właśnie jest przesłanie nowoczesnych ideologii we wszelkich jej przejawach: zredukować Boga do świata. Jest to jednak czymś dokładnie odwrotnym w stosunku do przesłania chrześcijaństwa: interpretacja objawienia jako całkowitego pokazania się, jako bezwarunkowego otwarcia się, jest największą pomyłką, jakiej można się dopuścić w stosunku do tej tajemnicy.
 
Trzeba zatem koniecznie uwolnić się od radykalnego nieporozumienia, odnoszącego się do pojęcia objawienia. Ponieważ revelatio jest zdjęciem zasłony, ale jest także ukryciem się. Revelatio jest także intensyfikacją velatio, czyli powtórnym zakryciem. Tym właśnie jest adwent Boga w naszych słowach, w naszym ciele: objawiając się.
 
Odwieczny nie tylko wypowiedział siebie, ale także tym bardziej zamilkł. Objawiając się, Bóg się zakrywa. Komunikując siebie – ukrywa się. Mówiąc – milczy o sobie. Mistrz pragnienia, Bóg, jest tym, który dając siebie samego, jednocześnie się ukrywa. Bóg jest tym, który zabierając ci serce, ofiarowuje się ciągle nowy i odległy. Bóg objawiony i ukryty – taki jest Bóg Adwentu.
 
Dlatego objawienie nie jest ideologią, czystą wizją, ale jest słowem, które otwiera bezkresne ścieżki wiecznej Ciszy. Przeczucie to jest znane już od początków wiary chrześcijańskiej, która uznaje Chrystusa za „Słowo, które wyszło z milczenia” (Św. Ignacy Antiocheński). Trwa ono w niezmienionej postaci w tradycji wiary, zwłaszcza w świadectwach mistyków.
 
Św. Jan od Krzyża w jednej ze swoich Zasad miłości pisze: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, Słowo, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu; w milczeniu też powinna słuchać go dusza”.
 
Miejscem i początkiem Słowa jest Milczenie. Owo Boże Milczenie – językiem Nowego Testamentu – nazywamy Ojcem. Ojciec stwarza Słowo, Syna. Przyjmiemy Słowo, jeśli słuchając Go, będziemy Je rozważać w odniesieniu do Milczenia, od którego pochodzi. Prawdziwe posłuszny Słowu jest ten, kto „zdradza” Słowo, kto nie zatrzymuje się nad literą, ale rozważając Słowo, zagłębia się w Nim, aby wkroczyć na ścieżki Milczenia.
 
Objawienie chrześcijańskie mówi nam, że Bóg jest Słowem, Bóg jest Ciszą. Słowo jest i pozostaje jedyną drogą dostępu do Ciszy Boga, do niewyobrażalnego miejsca, w którym zostaniemy „zawieszeni”, jakby przybici do krzyża. Będziemy kochać Słowo, będziemy prawdziwie Go słuchać wtedy, gdy wykroczymy poza Nie, aby nieustannie i wytrwale poszukiwać i dążyć w kierunku głębi Ciszy.
 
Nauczyli nas tego nasi ojcowie w wierze: lectio divina, ruminatio Verbi są drogą do tego, aby nauczyć się w Słowie słuchać Ciszy, od której Ono pochodzi, przestrzeni, którą Ono otwiera. Wierzyć w Słowo adwentu będzie zatem znaczyło pozwolić, aby Słowo, otwierając ścieżki Ciszy, udzieliło nam tej Ciszy i aby otwarło nas na wypowiedzenie w Duchu słów życia.
 
Nie wolno zatem nigdy wypowiadać Słowa, uprzednio nie przebywając na ścieżkach Ciszy. W ten sposób Słowo znajduje się niejako pomiędzy dwoma wymiarami Ciszy: tej, z której pochodzi, i tej, do której zmierza. Przyjmę Boga adwentu, Boga Słowa, jeśli w tym Słowie odnajdę drogę do przestrzeni Ciszy i jeśli krocząc w Nim i przez Nie po ścieżkach Ciszy, pozwolę, aby to Słowo zamieszkało we mnie, aby się powtarzało we mnie, aby wypowiedziało się w ciszy, jaka trwa we nie, abym ja sam stał się miejscem spoczynku Słowa, miejscem, w którym Słowo chce trwać, jak w dziewiczym łonie Kobiety, która powiedziała „tak” tajemnicy Adwentu.
 
 
Więcej w książce arcybiskupa Brunona Forte, Szukałem i znalazłem