Ćwiczenia Duchowne,  110 – 117; Łk 2, 1 – 20

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania. Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

 

            Prośba o owoc i cel kontemplacji: Prośmy o głęboką wiarę, że Dziecko narodzone z Maryi jest Synem Bożym. Prośmy o radość i wdzięczność, że Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł być Bogiem. I módlmy się, byśmy odkrywali najgłębszy sens narodzenia Jezusa w naszym osobistym życiu.

 

            I. DROGA DO BETLEJEM

             Narodzenie Jezusa ma miejsce w ściśle określonym czasie historycznym, za panowania Cezara Augusta. W czasie, gdy dokonuje się spisu ludności. Spisy ludności odbywały się w całym Cesarstwie Rzymskim co czternaście lat. Dokonywano ich w tym celu, by móc ściągać podatki od każdej rodziny. Według prawa rzymskiego każdy właściciel ziemski powinien stawić się do spisu w miejscu, gdzie znajdowała się jego rodowa posiadłość.

             Józef udał się do Betlejem, gniazda rodowego króla Dawida. Droga z Nazaretu do Betlejem wynosiła ok. 150 km, a więc ok. cztery, pięć dni pieszej wędrówki. Nie była to więc droga długa. Jednak dla Maryi, która była brzemienna, była drogą uciążliwą i niebezpieczną. Chociaż podjęta z rozkazu Cezara, miała być realizowaniem Bożych planów. Wymagała całkowitego zaufania i powierzenia Bogu.

            Kontemplujmy w tej modlitwie najpierw podróż Maryi i Józefa. Idąc za wskazaniami Ignacego zobaczmy wzrokiem wyobraźni drogę z Nazaretu do Betlejem. Zastanówmy się nad jej długością, szerokością i czy ta droga wiedzie przez równiny czy przez doliny i pagórki (ĆD 112).

            Następnie przyglądajmy się trudowi, jaki podejmuje Święta Rodzina. Zauważmy pokój, milczenie, cichość. Wczuwajmy się również w myśli i uczucia, jakie towarzyszą Maryi i Józefowi. Czy pogodzili się ze swoją nieplanowaną podróżą na sposób pogodzenia się z losem, czy też podejmują podróż z nadzieją, wdzięcznością, całkowitym powierzeniem się Najwyższemu i oczekiwaniem na Jego dalsze znaki?

            W kontekście tej drogi przyjrzyjmy się również naszej drodze życia. Zadajmy sobie również pytanie, do jakiego Betlejem zmierzamy? Jeżeli zostajemy wyrwani z naszego spokojnego Nazaretu i wezwani przez Boga, by podjąć drogę, to celem tej drogi jest również Betlejem. Czy jestem otwarty na ryzyko drogi z Bogiem do nieznanego mi Betlejem?     

            Dostrzeżmy szczególnie te sytuacje i wydarzenia w naszym życiu, w których byliśmy zapraszani przez Boga, by Mu zaufać i dać się prowadzić. Pytajmy, w jaki sposób odpowiedzieliśmy i odpowiadamy na to zaproszenie? Czy nie unikam za wszelką cenę sytuacji niepewności, niewiadomej, ryzyka? Czy nie uciekam przed Bożym wezwaniem, próbując tworzyć własne zabezpieczenia?

            Zechciejmy w tej modlitwie uświadomić sobie, że wszelkie ludzkie zabezpieczenia są względne i uznać Boga, jako jedyne pewne zabezpieczenie, a także podjąć z Nim ryzyko drogi, którą nas prowadzi.