2. KRÓLESTWO BOŻE JEST POŚRÓD WAS
Przyjście królestwa Bożego było wydarzeniem niezwykle oczekiwanym w Izraelu. Interesowało wszystkich. Pewnego razu faryzeusze zapytali Jezusa, kiedy ono nadejdzie. Jezus odrzekł, że królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem Królestwo Boże pośród was jest (Łk 17, 20 – 21). Królestwo Boże jest rzeczywistością, która już działa. Jezus porównuje go do skarbu ukrytego w roli i do kupca poszukującego pięknych pereł. W ten sposób pragnie pokazać, że ów prawdziwy skarb znajduje się już w naszym zasięgu. Tak jak istnieją różne sposoby nabycia skarbu, tak też różne są sposoby wejścia do królestwa, różne sposoby odkrycia Chrystusa jako prawdziwego skarbu.
Pierwszy z nich dokonuje się nagle, spontanicznie, bez zaangażowania człowieka. A. Maillot stwierdza, że bohater przypowieści (o skarbie) miał szczęście: nie szukał, wykonywał normalną pracę, i niespodziewanie znalazł królestwo – czy też lepiej: został odnaleziony przez królestwo. Podobnie jak Szymon z Cyreny, który wracał z pola w Wielki Piątek. Oznacza to, że na królestwo można się czasem natknąć, całkiem niespodziewanie. Nieważne gdzie, nieważne kiedy. Pośród codziennych zajęć.
Przypowieść jest więc świadectwem tego, że to sam Chrystus znajduje człowieka. Wkracza w nasze codzienne życie. Spotyka człowieka w jego środowisku życiowym, w radościach i troskach, w pracy lub w czasie odpoczynku. Pojawia się jakby znienacka i zaprasza. Przedstawia propozycję, która może radykalnie zmienić życie.
Ewangelia podaje wiele przykładów zaskakującego działania Jezusa: powołanie uczniów (Mk 1, 16 – 20), powołanie Lewiego (Łk 5, 27 – 29), spotkanie z Zacheuszem (Łk 19, 1 – 10). Jedno spotkanie z Jezusem na zawsze zmienia ludzi. Takie spotkanie stało się udziałem Szawła pod Damaszkiem. W jednej chwili jego życie odwróciło się do góry nogami. Chrystus stanął na jego drodze. Od tej pory jedyną wartością, która dla niego się liczy jest sam Chrystus: to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim (Flp 3, 7 – 9).
Drugi sposób wymaga zaangażowania człowieka. Jest ciągłym poszukiwaniem. Kupiec nieustannie szuka drogocennych pereł. Jest ciągle w drodze. Można powiedzieć, że jego praca polega na szukaniu.
Jezus porównuje królestwo niebieskie do człowieka, który szuka, a nie do perły. Królestwo nie jest więc rzeczą. Jest związane z człowiekiem – nie tylko z tym, który znalazł, ale i z tym, który szuka. Szukanie sprawia, że stajemy się ludźmi królestwa. Biblia kocha człowieka, który rusza w drogę, wychodzi z domu i szuka. Tak, niezależnie od tego, co chrześcijanie czasami myślą na ten temat, na ziemi jest wielu ludzi, którzy szukają, wielu ludzi, którzy pojęli, że ludzka wyjątkowa wartość człowieka polega na tym, że jest on w stanie szukać (A. Maillot).
Faryzeusze w czasach Jezusa nie byli ludźmi poszukującymi. W ich przekonaniu, wejście do królestwa zapewniało im samo pochodzenie – wystarczy być synem Abrahama. Zapomnieli o nawoływaniu Izajasza, który wzywał do szukania Boga: Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! (Iz 55, 6). Dlatego nie rozpoznali w Jezusie Mesjasza. Byli przywiązani do swoich przekonań, zamknięci na możliwość odkrycia, na znalezienie drogocennej perły. Nieco inny przykład stanowi historia bogatego młodzieńca. W swoim życiu pochłonięty jest szukaniem drogi do królestwa. Chce osiągnąć życie wieczne, jednak w decydującym momencie, gdy spotyka Jezusa, nie zauważa w Nim tej najwyższej wartości, dla której warto poświęcić wszystko, cały swój majątek.
Historia ludzkości dostarcza wielu przykładów zmagania się ludzi w odkrywaniu sensu życia, w szukaniu drogi do Boga. Tak było ze świętym Augustynem, który szukał przez całe swoje życie. Najpierw próbował odnaleźć swoje szczęście w związku z kobietą, potem w filozofii, w nauce, w sukcesie, w przyjaźni. W końcu musiał przyznać, że ostatecznym motorem jego poszukiwań był Bóg. Dopiero kiedy odnalazł Boga, jego serce stało się spokojne. Bóg stał się jego drogocenną perłą. Daje on o tym następujące świadectwo: Nie sądzę, abym znalazł coś, za czym tęskniłbym tak, jak za Bogiem. Podobne doświadczenia stały się udziałem np. Blaise’a Pascala czy kardynała Johna Newmana.
Królestwo Boże jest darem. Spotkanie Jezusa również jest darem. Sam Jezus decyduje, kiedy wejść do ludzkiego serca. Wybiera najlepszy moment, gdy człowiek jest gotowy, by w porównaniu z Nim wszystko uznać za stratę, za wartości drugorzędne.
Często podkreśla się, że przypowieściowy skarb i perła to okazje jedyne i niepowtarzalne. Wydaje się, że tak nie jest. Jedna zaprzepaszczona okazja nie powoduje, że człowiek nie otrzymuje od Boga kolejnej szansy. Często bowiem ludzie są uwikłani w różne trudne sytuacje życiowe, które utrudniają właściwą ocenę i zaciemniają obraz Boga. Chrystus jednak ciągle stoi u naszego serca i kołacze (por. Ap 3, 20), czeka na człowieka, na jego gotowość do odkrycia. Cierpliwie kruszy ludzkie serce, aby stało się Jego mieszkaniem.
Pytania do refleksji:
- Czy mam świadomość obecności królestwa Bożego na ziemi?
- Jak wykorzystuję łaski Boże doświadczane w życiu codziennym? Czy jestem otwarty na Boga? Czy pozwalam się zaskakiwać?
- Czy mam w sobie pasję poszukiwań?
- Czy szukam spotkania z Jezusem? A może jestem jak faryzeusze i uważam, że królestwo Boże mi się należy?
- Jak odpowiadam na Boże dary?