Paweł – pasterz Jezusa
Na koniec zwróćmy uwagę na pewne postawy Pawła, które uderzają w jego listach. Pierwszą postawą, jaką zauważymy we wszystkich jego listach, jest wielka radość wewnętrzna i pokój. Paweł potrafi łączyć głęboką radość duchową z cierpieniem i bólem: „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy” (2 Kor 4, 8-10).
Przyznaje jednak, że radość ta pochodzi od Boga. Jest to radość właściwa przemianie, a nie wynik osobistej pracy, dobrego charakteru czy naturalnej cechy osobowości.
Paweł nie zachowuje radości wyłącznie dla siebie. Kieruje ją ku wspólnocie. „Jesteśmy współtwórcami waszej radości” – pisze w 2 Kor 1, 24. Wspólnota w Koryncie była wspólnotą trudną. Pawła oskarżano i krytykowano. I do takiej właśnie wspólnoty pisze: „Usta nasze otwarły się do was, Koryntianie, rozszerzyło się nasze serce. Nie brak wam miejsca w moim sercu, lecz w waszych sercach jest ciasno” (2 Kor 6, 11n).
Drugą postawą wewnętrzną Pawła jest wdzięczność. Prawie wszystkie listy św. Pawła zaczynają się modlitwą dziękczynną. W listach tych nie ma zgorzknienia, żalów i płaczu. Jest realizm połączony z postawą wdzięczności za każdy dar.
Trzecią postawą wewnętrzną Pawła jest postawa uwielbienia. Modlitwa Pawła, którą znamy z Jego listów, jest przede wszystkim modlitwą pochwalną. Pierwszym słowem, które ciśnie się Pawłowi spontanicznie na usta, jest zawsze pochwała, uwielbienie. Dlatego Paweł potrafi znaleźć sens w najbardziej trudnych wydarzeniach życia.
Te wewnętrzne postawy wpływają na dynamikę apostolską Pawła. Po nawróceniu głosi Chrystusa z całą pasją. Mimo niepowodzeń, odrzucenia, wyśmiania, prześladowania, nieustannych zamachów na jego życie, ciągle na nowo z tym samym zapałem głosi Ewangelię, daje świadectwo Chrystusowi. Głoszenie Chrystusa pochłania go całkowicie, bez reszty, bez czasu na wytchnienie. W Pierwszym Liście do Koryntian napisze: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9, 16).
Wytrwałość Pawła w głoszeniu Chrystusa wydaje się przekraczać ludzkie możliwości. Wiemy dobrze z doświadczenia, że wystarczy nieraz kilka niepowodzeń, odrzucenie, a nawet zwykła zmiana nastroju emocjonalnego, by człowieka całkowicie zniechęcić. Paweł nie ulega zniechęceniu, bo ma świadomość, że jego wytrwałość jest darem i owocem Ducha Świętego: „chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś – nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 3-5). Jest też owocem jego miłości do Jezusa, a w Jezusie do każdego człowieka.
To Bóg powierzył Pawłowi skarb Ewangelii i On także daje mu siłę do stawiania czoła wszystkim piętrzącym się na zewnątrz i od wewnątrz trudnościom i problemom. Pisze o nich m.in. w Drugim Liście do Koryntian: „Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości, nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z troski o wszystkie Kościoły. Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słabym? […] Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz / Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (por. 2 Kor 11, 24-30; 12, 7-10).
Mimo tych wszystkich cierpień i prześladowań Paweł zachowuje wewnętrzny pokój i harmonię. Ma wprawdzie świadomość, że jest tylko glinianym naczyniem, ale ma też świadomość mocy i miłości Boga, która wypełnia to naczynie.
Zastanówmy się, co charakteryzuje nasze życie wewnętrzne? Jakie cechy Pawła są mi najbliższe? Osoby duchowne mogą postawić sobie również pytanie: Czy z równą troską zabiegam o sprawy Chrystusa, jak o swoje własne? Czy świadomość bycia glinianym naczyniem pobudza mnie do większej ufności Jezusowi?