Marta Robin była „jednym wielkim cierpieniem”. W swojej modlitwie ofiarowania napisała: Boże mój, znasz moją kruchość i bezdenną głębię mojej nędzy… Gdybym miała być kiedyś niewierna Twej wszechwładnej woli wobec mnie, gdybym miała cofnąć się przed cierpieniem i Krzyżem, i zejść z Twojej drogi tak słodkiej, uciekając od czułej podpory Twych ramion… Och, błagam Cię i zaklinam: daj mi łaskę, bym w tej samej chwili umarła.

Mistyczne cierpienie Marty wypływało z miłości do Boga i do ludzi. Łącząc się z cierpieniem Jezusa, wypraszała zbawienie wielu zagubionym osobom: Moja dusza jest zupełnie opuszczona… Cała broczę we krwi, ale żarliwie zgadzam się nadal pielgrzymować. Mam tylko jedno pragnienie: zbawiać dusze miłując Boga stale i coraz bardziej (19 IV 1930).

Cierpienie było dla Marty szkołą prawdziwej miłości i kształtowaniem prawdziwego człowieczeństwa: Doświadczam, jak słodko jest kochać, nawet w cierpieniu. I powiedziałabym nawet, zwłaszcza w cierpieniu, ponieważ cierpienie jest największą szkołą prawdziwej miłości… Jest ono żywym językiem miłości i wielką nauczycielką rodzaju ludzkiego. Uczymy się kochać i kochamy prawdziwie jedynie w cierpieniu i poprzez cierpienie, ponieważ cierpienie buduje się nie w rozkoszach ludzkich obecnego życia, ale w ogołoceniu i zaparciu się samego siebie, i na Krzyżu (17 III 1927).

Cierpienie nie jest celem samym w sobie. Ale z drugiej strony, choć brzmi to paradoksalnie, nie ma miłości bez cierpienia.  

Prawdziwa miłość jest „obumieraniem sobie”, własnego czysto egoistycznego „ja”, otwarciem i akceptacją inności, odmienności, zgodą na słabość, błędy i niedociągnięcia innych, a więc wiąże się z cierpieniem i pozostawia ranę.

Cierpienie, chorobę, śmierć może „pokonać” tylko miłość, nie środki znieczulające, medycyna ani cudowne uzdrowienia. Miłość nadaje sens wszystkiemu i pozwala znosić najcięższe trudy. Dramat człowieka nie polega na tym, że cierpi, ale na tym, że jest to cierpienie zmarnowane, niepotrzebne, odrzucone. Gdy brakuje miłości jako najwyższego sensu cierpienia, staje się ono niemożliwe do udźwignięcia.

Fragment ksiązki: Bóg otrze z oczu każdą łzę