4. Pokonać opór

Aby móc wejść w świat własnych uczuć, szczególnie tych nieuporządkowanych, trzeba pokonać najpierw opór wewnętrzny, jaki rodzi się w nas, kiedy próbujemy zakwestionować nasz utrwalony obraz siebie samych, nasze zastarzałe i skostniałe schematy myślowe, schematy reagowania, przeżywania i odczuwania. Próba innego spojrzenia na siebie samego domaga się od nas pewnego zdrowego dystansu do siebie, wolności wobec naszego postrzegania naszej rzeczywistości psychicznej i emocjonalnej.

Wolności tej nie zdobędziemy jednak bez zgody na cierpienie i ból. Ból ten związany jest przede wszystkim z uznaniem, że jestem zraniony, ponieważ byłem człowiekiem wielekroć odrzuconym i nie dość kochanym. Odrzucenie i brak miłości wywoływały we mnie uczucia wrogości i nienawiści do siebie i do innych, które zostały jednak w większym czy mniejszym stopniu zdławione, wrzucone do trzeciego pomieszczenia.

Kiedy jednak próbujemy spojrzeć inaczej na siebie i to wszystko, co w nas jest, musimy zrezygnować z tego, co uważaliśmy i uważamy za nasze, moje, co przylgnęło do nas nieraz od wielu lat. Musimy także w jakiś sposób zrezygnować z zewnętrznej opinii o nas samych, do której także w jakiś sposób jesteśmy przywiązani. To nasze, moje odczucie o nas samych musimy poświęcić, ofiarować za większą sprawę — prawdę o sobie samych.

Oto przykład innego widzenia rzeczywistości psychicznej i emocjonalnej człowieka. J. Vanier, założyciel wspólnoty L’arche dla upośledzonych, który spędził z nimi ponad 30 lat, daje takie świadectwo: Wspólnie pracujemy, wspólnie jemy posiłki, śpiewamy i tańczymy. Stopniowo odkrywamy jak ci nienormalni są w gruncie rzeczy całkiem normalni, my natomiast upośledzeni. (…) Osoby z upośledzeniem umysłowym pozbawione są co prawda zdolności myślenia abstrakcyjnego, jednak brak ten rekompensowany jest wyjątkowym rozwojem emocjonalnym. Upośledzony żyje nie tyle w sferze rozumu, co serca. Jest bezgranicznie ufny, swoją prostotą łamie wszelkie konwencje. Np. Jean–Luc, jeden z moich upośledzonych przyjaciół, pewnego razu brał udział w olimpiadzie specjalnej. Bliski był złotego medalu. Jednak gdy jego konkurent przewrócił się na bieżni, Jean–Luc zatrzymał się, podniósł go i wspólnie dobiegli do mety. Kto więc bliższy jest pełni człowieczeństwa: on czy tzw. człowiek normalny?

To właśnie moje widzenie, które uważałem za normalne i które być może dawało mi pewną (nieraz co prawda bardzo pozorną, ponieważ opartą na wrogości do siebie i innych) stabilizację psychiczną i emocjonalną, zostaje przeze mnie zakwestionowane. W ten sposób zostaję jakby w pewnej pustce, próżni, bez wyraźnego oparcia w tym, co już było przeze mnie wypróbowane. Brak oparcia w sobie samym wymusza na mnie opieranie się i otwieranie na innych, zaufanie innym: Bogu i bliźnim.

Opór wewnętrzny, jaki rodzi się w nas, kiedy dotykamy naszych utrwalonych sposobów myślenia, reagowania, zachowania, jest zjawiskiem bardzo pozytywnym, ponieważ potwierdza słuszność kierunku poszukiwania rozwiązań naszych problemów, które być może bardziej jesteśmy zdolni intuicyjnie przeczuć niż określić je i opisać słowami.

Silny opór wewnętrzny, ujawniający się zarówno w depresji jak i agresji (w nienawiści tak do siebie, jak i innych) odsłania wielką niechęć człowieka do wejścia w świat własnych nieuporządkowanych i niedojrzałych uczuć. Opór ten jest odruchowym bronieniem się przed dodatkowym cierpieniem.

Trzeba nam zdawać sobie sprawę, że ból i cierpienie związane z pokonywaniem własnego oporu wewnętrznego są jednak zjawiskami przejściowymi: Każde negatywne uczucie można wykorzystać w rozwoju świadomości, w jej rozumieniu. Daje ci ono okazję, byś odczuł je i popatrzył na nie od zewnątrz. Początkowo będzie ci towarzyszyła depresja, ale związek między owymi negatywnymi uczuciami a depresją szybko zostanie rozciągnięty. Kiedy to zrozumiesz, będzie się pojawiać coraz rzadziej, aż w końcu zaniknie. (A. de Mello). Pierwsze pokonanie oporu wewnętrznego jest de facto otwarciem się na dostrzeganie tego, co znajduje się w naszym trzecim pomieszczeniu.

5. Uzdrowienie uczuć

Oczyszczenie, uzdrowienie i uporządkowanie uczuciowe, które pozwala jednocześnie odzyskać całą sferę uczuciową człowieka, jest integralną częścią nawrócenia wewnętrznego. Dojrzała lub też raczej dojrzewająca uczuciowość staje się fundamentem otwarcia się na Osobę i naukę Jezusa oraz na całkowite zjednoczenie z Nim w krzyżu i w chwale.

Pojęcie oczyszczenia w odniesieniu do sfery uczuciowej człowieka może być jednak nieco mylące. Oczyszczanie kojarzy się nam bowiem z usuwaniem i eliminowaniem nieczystości i brudu. W psychice ludzkiej natomiast, podobnie jak w przyrodzie, nic nie da się zniszczyć, usunąć, wyeliminować. Jak nie możemy w przyrodzie zniszczyć nawet jednego atomu (możemy go jedynie rozbić), tak też nie można zniszczyć nawet najbardziej błahego doświadczenia uczuciowego.

Zbytni nacisk woli na uczucia może prowadzić jedynie do represji uczuciowej. K. Rahner, powołując się na św. Tomasza z Akwinu mówi, że jest czymś niemożliwym tłumienie w człowieku uczuć. Represja uczuć, spychanie ich do podświadomości nie ma sensu, ponieważ wychodzą one na zewnątrz w innej, zwykle gorszej postaci. Nierzadko np. spotykamy ludzi zewnętrznie bardzo poprawnych, ułożonych, wprost nienagannych, ale jednocześnie wewnętrznie spiętych czy nawet mniej lub bardziej znerwicowanych. Tak wysoką cenę płacą ci ludzie za swoją zewnętrzną poprawność i nienaganność.

Częstszym pojęciem, którego dzisiaj używa się na określenie porządkowania emocjonalności człowieka, jest uzdrowienie. Ma ono głębsze podłoże biblijne. Pojęcie oczyszczenia nawiązuje bowiem bardziej do teologii Starego Testamentu, w którym czystość legalna była warunkiem dopuszczenia do kultu. Określenie czystość posiada charakter przede wszystkim kultyczny, a tylko wtórnie przysługują jej wymiary moralne albo duchowe (X. Leon–Dufour).

Nierzadko pojęcie czystościoczyszczenia kojarzy się niemal wyłącznie z problemami natury seksualnej. Wielu osobom zranionym głęboko w tej dziedzinie, które w jakiś bolesny sposób walczą ze swym zranieniem, wydaje się, iż usunięcie niedojrzałości w dziedzinie czystości seksualnej, jednocześnie rozwiązuje wszystkie problemy. Doświadczenie natomiast pokazuje, iż problemy seksualne są przejawami innych, o wiele głębszych problemów osobowych.

Nie rezygnując całkowicie z pojęcia oczyszczenia, należy je jednak dopełnić bardziej biblijnym pojęciem: uzdrowienia. Uzdrowienie, uporządkowanie w dziedzinie emocjonalnej domaga się od człowieka otwarcia trzeciego pomieszczenia. Próba ucieczki od czegokolwiek, czego doświadczyliśmy w naszej historii życia, sprawi, iż oczyszczenie i uzdrowienie będzie niepełne i fragmentaryczne. Wprowadzenie w życie duchowe domaga się przyjęcia podstawowego stwierdzenia, że wszyscy wchodzimy w życie duchowe jako chorzy, poranieni, zagubieni, ślepi.

Nierzadko się zdarza, iż duszpasterstwo w różnych formach (parafialne, katechetyczne, rekolekcyjne, piśmiennicze) koncentruje się na tym, by człowieka udoskonalić i uczynić go tylko lepszym, ponieważ zakłada, że w zasadzie jest on już dobry. Natomiast Jezus stwierdzi prosto, że nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wzywać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników (Łk 5, 31–32).