Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota (J 19, 16–17).
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?
Przyprowadzono też dwóch innych — złoczyńców, aby ich z Nim stracić (Łk 23, 26–32).
Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy (Mt 27, 35).
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze,
a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony,
jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich. (…)
Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi,
i w śmierci swej był na równi z bogaczem,
chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy
i w Jego ustach kłamstwo nie powstało.
Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem.
Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy,
ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży,
a wola Pańska spełni się przez Niego.
Po udrękach swej duszy, ujrzy światło
i nim się nasyci.
Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie (Iz 53, 3–11).
Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa dźwigającego ciężki krzyż. Dostrzeżmy, jak Jezus słania się i upada pod krzyżem. Zauważmy też Szymona z Cyreny, którego żołnierze siłą zatrzymują i przymuszają, aby dźwigał krzyż Jezusa.
Prośba o owoc kontemplacji: Będziemy prosić Jezusa, aby Jego Droga Krzyżowa była dla nas lekcją, dzięki której dane nam będzie poznać, co znaczy dla nas zapieranie się siebie samych, umierania dla siebie. Będziemy też prosić, abyśmy idąc z Jezusem uczyli się coraz pełniejszej wolności wewnętrznej, która stopniowo powierza się całkowicie Bogu i wszystko oddaje do Jego dyspozycji.
1. On sam dźwigał krzyż
Jezus przyjmując krzyż na swoje ramiona, przyjmował straszną rzeczywistość. Pierwsi chrześcijanie wzdrygali się przed przedstawianiem Jezusa na krzyżu. Widywali bowiem na własne oczy te nieszczęsne, zupełnie nagie ciała zawieszone na pospolitym palu, przeciętym u góry w kształcie litery T poprzeczną belką, widzieli ręce przybite gwoździami do tej szubienicy, widzieli nogi również przygwożdżone, ciało opadające pod własnym ciężarem, zwieszoną głowę, psy znęcone wonią krwi, pożerające stopy ukrzyżowanego, sępy krążące nad miejscem rzezi i skazańca wyczerpanego męką, palonego pragnieniem, wzywającego śmierci bełkotliwym wołaniem. Była to kaźń niewolników i zbrodniarzy. Tę kaźń zadano Jezusowi (M. J. Lagrange).
Starożytny pisarz Plutarch wspomina, że skazani na ukrzyżowanie sami musieli dźwigać swój krzyż na miejsce kaźni. Niektórzy pisarze przypuszczają jednak, że chodziło tu o belkę poprzeczną, gdyż pionowa była wkopana na placu egzekucji, ale w każdym razie ciężar jej musiał był znaczny; około 30 kilogramów, jeżeli była to tylko belka (H. Daniel–Rops).
Chrześcijanie otaczają wielką czcią pamięć Drogi Krzyżowej Jezusa. Nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które pochodzi z czasów krucjat, jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych form nabożeństwa Męki Pańskiej. Droga Krzyżowa Jezusa jest nam tak bardzo bliska, ponieważ doskonale symbolizuje ona naszą drogę życia. Na tej ziemi jesteśmy bowiem tylko gośćmi i pielgrzymami. W rozważaniach Drogi Krzyżowej autorzy zwykle snują najpierw krótkie rozważania, a następnie ukazują, w jaki sposób dana tajemnica Drogi Krzyżowej spełnia się w naszym życiu.
W obecnej modlitwie chciejmy towarzyszyć Jezusowi w Jego Drodze Krzyżowej. Kontemplujmy Jezusa niosącego swój krzyż na ramionach. Patrzmy na Jego wyczerpanie i słabość fizyczną, na cierpienie związane z ranami biczowania i koronowania cierniem. Zauważmy, w jaki sposób Jezus chwieje się, potyka i upada wielokrotnie. Kontemplujmy także owe mnóstwo ludzi, którzy szli razem z Jezusem. Wsłuchajmy się w to, co mówią między sobą: jedni — podobnie jak płaczące kobiety — współczują Mu, inni są obojętni i gapią się na to okrutne widowisko, inni jeszcze obrzucają Jezusa drwinami i wyzwiskami.
Przypatrujmy się też poszczególnym zdarzeniom, jakie miały miejsce na Drodze Krzyżowej: spotkanie Jezusa z Matką Najświętszą, pomoc Szymona Cyrenejczyka, otarcie twarzy Jezusa przez Weronikę, spotkanie płaczących kobiet, odarcie Jezusa z szat. Zauważmy też cichość Baranka Bożego w Jego drodze na miejsce kaźni. Jezus idzie jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.
Rozważając w ten sposób Drogę Krzyżową Jezusa chciejmy następnie w sposób bardzo spontaniczny wejść w naszą drogę życia. Jakie zdarzenia, sytuacje, przeżycia, doświadczenia życiowe nasuwają nam myśl o podobieństwie naszej drogi życiowej z Drogą Krzyżową Jezusa? I choć jesteśmy świadomi, iż naszych cierpień w żaden sposób nie możemy przyrównać w sposób dosłowny z cierpieniami Jezusa, to jednak nie obawiajmy się dostrzegać zbieżności pomiędzy naszą drogą życia a Drogą Krzyżową. Jezus ofiaruje nam swoją Drogę Krzyżową jako miejsce umocnienia, pocieszenia w naszej drodze do Ojca.
Dziękujmy Jezusowi za cały ból i trud Jego Drogi Krzyżowej; dziękujmy za napomnienie płaczących niewiast, poprzez które uczy nas owocnego rozważania Jego męki; dziękujmy Jezusowi za Jego upadki pod ciężarem krzyża; za spotkanie z Matką Najświętszą; dziękujmy Mu za to, iż pozwolił obedrzeć się ze swoich szat, a w końcu dał się ukrzyżować za nas i dla nas.