2. Szymon Cyrenejczyk
W sposób szczególny zwróćmy uwagę na dwa wydarzenia z Drogi Krzyżowej, o których wspominają nam Ewangelie: o przymusowej pomocy, jakiej udzielił Mu Szymon Cyrenejczyk oraz o spotkaniu z płaczącymi kobietami.
Ciężar krzyża, jaki włożono Jezusowi na ramiona, był ponad Jego ludzkie siły. Siły Jezusa były wyczerpane całonocnym czuwaniem, wielokrotnymi przesłuchaniami, wyśmiewaniem Go w upokarzający sposób przez straż świątynną i żołnierzy rzymskich, okrutnym biczowaniem i koronowaniem cierniem. Jezus dźwigał też krzyż niemal w samo południe, a więc w bardzo gorącej porze dnia. Rzymianie obawiali się prawdopodobnie, iż skazany umrze w drodze na Kalwarię, dlatego też zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem.
W pomocy udzielonej Jezusowi przez Szymona możemy wyczytać zaproszenie Jezusa, abyśmy razem z Nim dźwigali krzyż. To niezwykłe, że Syn Boży pragnie naszej ludzkiej pomocy. Wielokrotnie w swoim życiu przyjmował pomoc swojej Matki, przybranego Ojca, swoich uczniów i przyjaciół, a teraz w tych najtrudniejszych chwilach przyjmuje pomoc wymuszoną lękiem i zagrożeniem.
Dziękujmy Jezusowi za to, iż zechciał z pokorą przyjąć pomoc Szymona Cyrenejczyka, pomoc Weroniki. W ten sposób Jezus uczy nas pokornego wyciągania ręki z prośbą o pomoc. W sytuacjach nieraz dla nas najtrudniejszych, z lęku i pychy obawiamy się prosić o pomoc. Boimy się, iż będzie ona wymuszona, niechętna, nieżyczliwa. Ale bywają sytuacje, w których konieczną rzeczą jest przyjąć każdą pomoc.
W tej kontemplacji prośmy także, abyśmy — za przykładem Szymona Cyrenejczyka — pozwalali się przymuszać. Nasze wzniosłe ideały szlachetnej i chętnej pomocy bliźnim nie zawsze zdają egzaminy. Nieraz ideały te zawodzą nas. W takich chwilach tylko pewien przymus zdaje się być najbardziej skuteczny, by okazać naszą pomoc bliźniemu. Szymonie z Cyreny, przymuszony do pomocy w niesieniu krzyża, módl się za nami, którzy tak nie chcemy być przymuszani do pomocy w niesieniu cudzych krzyży. Pochwaleni bądźcie, wszyscy Nieznani Cyrenejczycy. Postawieni w sytuacjach, których nie szukaliście, nie odwróciliście oczu od brata, który was potrzebował (A. Boniecki).
3. Płaczące niewiasty
W Drodze Krzyżowej towarzyszyły Jezusowi kobiety, które ówczesnym wschodnim zwyczajem zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Jezus swoim upomnieniem kobiet nie odrzuca ofiarowanego Mu współczucia i życzliwości. Przyjmując je pragnie jednak zachęcić kobiety (i nas), aby przedzierały się przez zewnętrzną powłokę zdarzeń i szukały najgłębszego sensu tego, w czym właśnie uczestniczą. Oto bowiem przyjdą dni — mówi Jezus — kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? Jezus pragnie objawić kobietom, że Jego męka i śmierć jest jakimś tajemniczym straszliwym sądem nad grzechem całej ludzkości i każdym pojedynczym grzechem człowieka. Ta sama prawda o męce Jezusa zostanie objawiona rozdarciem zasłony Świątyni, zaćmieniem słońca, ciemnościami panującymi na ziemi oraz trzęsieniem ziemi.
Jezus upominając kobiety pragnie nam powiedzieć, że płaczemy i narzekamy nie wtedy, kiedy dotyka nas prawdziwe nieszczęście. Iluż z nas nie płacze z powodu powierzchowności naszego serca albo tchórzostwa przed widokiem cierpienia. Wylewamy łzy i czujemy się przez to uwolnieni od winy i odpowiedzialności. Jak często łzy zasłaniają prawdziwe nieszczęście i problemy świata (J. Twardowski).
W obecnej kontemplacji chciejmy wsłuchać się w upomnienie kobiet, które jest także skierowane i do nas osobiście. Pytajmy siebie, czy w naszych rozważaniach bierzemy je pod uwagę? Czy doświadczamy, iż męka Jezusa sądzi nasz grzech osobisty oraz grzechy całego świata? Czy rozważanie męki i śmierci Jezusa demaskuje nasz grzech; czy odsłania nam jego wielkość, jego głębię? Czy dzięki rozważaniom męki i śmierci Jezusa czujemy się wzywani do pełniejszego, bardziej radykalnego nawrócenia wewnętrznego?