Dlaczego jezuici?

 

Założone w 1540 roku Towarzystwo Jezusowe nie miało ani kapitału, ani biznesplanu. Potrzebowało jednak niewiele ponad jedno pokolenie, aby stać się najbardziej wpływową korporacją w swojej kategorii. Jako zaufani europejskich władców, chińskiego cesarza Ming, japońskiego szoguna oraz cesarza mogolskiego w Indiach, jezuici mogli się poszczycić siecią kontaktów niemającą równych wśród innych podmiotów handlowych, religijnych czy instytucji rządowych. Mimo to – ponieważ rozsadzała ich energia – mniej zadowalali się przebywaniem na cesarskich dworach niż przełamywaniem cesarskich granic. Chociaż podróże zaprowadziły ich na znane wówczas człowiekowi krańce świata, niezmiennie dążyli do przełamywania wszelkich granic, usiłując dotrzeć do tego, co znajduje się poza nimi. Jezuiccy podróżnicy byli jednymi z pierwszych Europejczyków, którzy przekroczyli Himalaje i dotarli do Tybetu, żeglowali w górę Nilu, przemierzyli górny bieg Missisipi.

 

W Europie ich towarzysze koncentrowali tę samą wolę zdobywania oraz inwestowali równie dużo energii w zbudowanie największej sieci szkół wyższych na świecie. Nie mając żadnego doświadczenia w ich prowadzeniu, w niespełna dekadę uruchomili ponad trzydzieści sprawnie funkcjonujących uczelni. Pod koniec XVIII wieku funkcjonowało już siedemset szkół średnich i wyższych rozrzuconych na pięciu kontynentach. Szacuje się, że jezuici kształcili prawie 20% Europejczyków odbierających klasyczną edukację.

 

Jezuici w Europie i ich towarzysze na świecie równoważyli swoje wysiłki w iście symbiotycznej relacji. Jezuiccy astronomowie i matematycy z Rzymu wspierali swych towarzyszy w Chinach technicznym know-how, który miał posłużyć zdobyciu bezprecedensowego prestiżu i wpływów w tym kraju. Służąc, byli szefami astronomicznej agencji, reformatorami kalendarza oraz doradzali cesarzowi. Na odległych placówkach jezuici w dwójnasób odwzajemniali przysługi swych europejskich towarzyszy, umożliwiając im budowę świetlanego wizerunku korporacji, której uczeni i pionierzy mieli wejścia na całym świecie. Francuscy jezuici podarowali Ludwikowi XV w miarę dokładną jak na owe czasy mapę Chin, wykonaną w technice miedziorytniczej i sporządzoną przez ich francuskich towarzyszy w Chinach na życzenie samego cesarza. Wykształceni Europejczycy chętnie czerpali wiedzę na temat Azji, Afryki i obu Ameryk z blisko tysiąca dzieł poświęconych historii naturalnej i geografii, spisanych przez jezuitów rozsianych po całym świecie.

 

Ich osiągnięcia nie ograniczały się bynajmniej do dziedziny akademickiej. Chociaż konflikt religijny dziesiątkował protestantów i katolików w kontrreformacyjnej Europie, wszyscy cierpiący na malarię, niezależnie od przekonań religijnych, z wdzięcznością przyjmowali chininę wydestylowaną z tzw. jezuickiej kory, a jezuickie krople oparte na żywicy benzoesowej koiły podrażnienia skóry. Jezuici zdobyli wiedzę na temat obydwu ziołowych specyfików od ludów tubylczych Nowego Świata.

 

Ta nowatorska, wszechstronna korporacja nadal działa. Niegdyś jej potęga leżała w cieniu większych zakonów, jednakże od dłuższego czasu jest to największy zakon świata. 21 tysięcy zawodowych pracowników prowadzi 2 tysiące instytucji w ponad stu krajach. Minęło ponad 450 lat od jej założenia i nieuchronnie zbliża się pięćsetna rocznica. Sam ten okres jest wymownym dowodem sukcesu w korporacyjnym środowisku rządzonym iście darwinowskimi prawami. Dla porównania, zaledwie szesnaście ze stu największych amerykańskich spółek w roku 1900 dotrwało do swojej setnej rocznicy.

 

Dlaczego zatem jezuici odnieśli, i nadal odnoszą, taki sukces ? Co rozbudziło ich kreatywność, energię oraz innowacyjność? Dlaczego akurat im się udało, skoro tyle innych firm i organizacji przepadło z kretesem?

 


Cztery filary sukcesu

 
To, co dzisiaj często uchodzi za przywództwo, jest w rzeczywistości tanią i płytką techniką – substytutem prawdziwej substancji. Jezuici unikali efekciarskiego stylu przywództwa, żeby móc się skupić na wyrabianiu czterech wyjątkowych cech stanowiących jego istotę:
 
  • samoświadomości,
  • pomysłowości,
  • miłości,
  • heroizmu.

 

Innymi słowy, jezuici przygotowywali swoich nowicjuszy do sukcesu, kształtując ich na przywódców, którzy:

 
  • rozumieli swoje słabe i mocne strony, wyznawane wartości oraz światopogląd,
  • odważnie wprowadzali innowacje oraz adaptowali się, żeby móc sprostać zmianom zachodzącym na świecie,
  • ujmowali innych pozytywnym i pełnym miłości nastawieniem,
  • dodawali sobie i innym sił poprzez rozbudzanie w sobie heroicznych ambicji.

Co więcej, jezuici kształcili każdego nowicjusza na przywódcę, przekonani, że każde przywództwo zaczyna się od auto-przywództwa. Ta cztero-filarowa formuła nadal jest podstawą kształcenia jezuickich przywódców i może dobrze służyć kształceniu we wszystkich dziedzinach życia i pracy.

 
Celem tej książki jest nie tylko zbadanie źródeł sukcesu szesnastowiecznych jezuitów, lecz również tego, kim są przywódcy i jak są kształtowani w każdym pokoleniu, również w naszym. Założyciele Towarzystwa Jezusowego wprowadzili swoją korporację w złożony świat, który najprawdopodobniej zmienił się w takim samym stopniu przez poprzednie 50 lat, co przez ostatnie tysiąclecie. Mowa o zmianach musi brzmieć swojsko dla nas, ludzi XXI wieku. Jezuici nie przemawiają do nas jako fachowcy od dawno nieaktualnych szesnastowiecznych realiów, lecz jako specjaliści w zakresie działania pełnego pewności siebie i podejmowanego mimo uciążliwie zmieniających się okoliczności, niezależnie od stulecia.
 
Celem niniejszej książki jest zbadać przyczynę sukcesu jezuitów i przekazać odkrytą mądrość każdej osobie i organizacji, która chce się nauczyć praktykować efektywne, obejmujące całą osobę przywództwo.
 
Kolejne rozdziały przybliżają cztery jezuickie zasady, opatrując każdą anegdotycznymi przykładami zaczerpniętymi z historii zakonu. Niektóre z przedstawionych tu sytuacji odpowiadają powszechnym odczuciom związanym ze sposobem, w jaki żyją księża, inne – wręcz przeciwnie. Nie każda historia pokazuje jezuitów u szczytu powodzenia. Równie pouczające są przykłady związanych z przywództwem porażek. Nawet wielkim firmom zdarzają się potknięcia, a potknięcia jezuitów okazują się wyjątkowo spektakularne. Ich pełna rozmachu taktyka i liczne powodzenia przysporzyły im prawie tyle samo wrogości co uznania. Pewnego razu John Adams dał upust irytacji w rozmowie z Thomasem Jeffersonem, mówiąc: „Jeżeli kiedykolwiek jakiekolwiek zgromadzenie zasłużyło na potępienie tu na ziemi, jak i w piekle, to na pewno jest to kompania Loyoli. Jednakże nasz system wolności religijnej musi stanowić dla nich azyl”. Nie każdy kraj okazał się tak tolerancyjny jak „kraj ludzi wolnych”. Przed 1773 rokiem stale powiększające się szeregi krytyków osiągnęły tak wielką liczbę, że zdołały zjednać sobie papieża w kwestii ostatecznego zakończenia działalności Towarzystwa Jezusowego. Osadzono w więzieniach i stracono setki jezuitów. Inni, skazani na banicję, błąkali się, szukając schronienia, po całej Europie (historię tych wielkich prześladowań opisuję w rozdziale 10).
 
Większość czytelników wie, że te tragiczne w skutkach prześladowania nie położyły kresu działalności Towarzystwa. Wręcz przeciwnie. Jeżeli kiedykolwiek jezuici dali pouczający przykład umiejętności przywódczych, było nim właśnie feniksowe odrodzenie po 40 latach zawieszenia działalności. Nasza opowieść o jezuickim przywództwie oprze się na anegdotach zaczerpniętych z ponaddwustuletniej historii od założenia Towarzystwa do jego kasaty. Okres ten pozwolę sobie nazwać wczesną historią jezuitów.
 
Eksperci w dziedzinie przywództwa to chyba ostatnie określenie, jakie nadaliby sobie pierwsi jezuici. Rzadko, jeżeli w ogóle, używali słowa przywództwo w taki sposób, w jaki fachowcy od zarządzania mogliby się nim posługiwać dzisiaj. Zamiast mówić o przywództwie, oni po prostu nim żyli. W następnym rozdziale dokładniej zarysuję te wyjątkowe cechy przywództwa. Różnią się one diametralnie od tych, którymi przerzucają się dzisiejsi niezliczeni guru zapełniający arenę przywództwa. Rozdział ten poruszy również kwestię pilnej potrzeby silniejszego przywództwa osobistego w naszych społeczeństwach, zestawiając trzy popularne współczesne stereotypy z jezuicką kontrkulturową wizją efektywnego przewodzenia.