3. Adamie, gdzie jesteś?

Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? Bóg nie zostawia człowieka w jego grzechu oraz w jego rozpaczy, którą rodzi ten grzech. On szuka i woła człowieka: Adamie, gdzie jesteś?

Sięgając do całej historii naszego życia chciejmy odnaleźć te momenty, w których Bóg w szczególny sposób zapraszał nas do nawrócenia. Wołanie to przybiera nieraz bardzo różną formę. Są to zarówno nasze wewnętrzne pragnienia, odczucia, natchnienia, jak też pewne zdarzenia i sytuacje życiowe, w których się przypadkowo znaleźliśmy. Nieraz nagle zaczynamy rozumieć, że tak dalej nie można żyć; zaczynamy rozumieć, iż prowadziliśmy do tej pory jałowe, miałkie, puste życie. Innym razem niespodziewanie przychodzi wewnętrzne światło rozjaśniające całe nasze życie. W jednym momencie dostrzegamy to, czego nie chcieliśmy widzieć i zrozumieć nieraz przez wiele lat, np. że swoimi nałogami niszczymy siebie, krzywdzimy swoich bliskich. W jednej chwili decydujemy się na zmianę życia.

Bóg wzywa nas do nawrócenia także poprzez pewne wydarzenia życiowe. Niepowodzenie, cierpienie, zagrożenie chorobą, śmierć bliskiej osoby — często są to sytuacje, poprzez które zostajemy wezwani do przemiany życia. Oto prosty przykład. Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi sytuację, która mu się przydarzyła. Jadąc samochodem zimą w górach wpadł w poślizg. Samochód zatrzymał się tuż nad przepaścią. Dopiero kiedy wysiadł z samochodu, zobaczył rzeczywiste zagrożenie. Wystarczyło lekko pchnąć ręką samochód, by znalazł się w przepaści. Jedno z pierwszych jego skojarzeń, które mu się nasunęło po wypadku, wyraził słowami: Tak dalej żyć nie mogę. Marnuję życie. Wypadek ten odebrał jako wielkie wołanie Pana Boga: Adamie, gdzie jesteś?

Pan Jezus nie lekceważy grzechu. Odpuszczając grzechy jednocześnie upomina: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło (J 5, 14). W każdym napomnieniu Jezus zdaje się mówić: Uważaj na siebie. Uważaj, abyś nie zmarnował życia. Uważaj, abyś nie krzywdził twoich najbliższych. Uważaj, abyś nie nadużył cudzego zaufania. Uważaj. Upomnienie Pana Boga nie jest straszeniem człowieka. Jest jedynie ukazywaniem mu konsekwencji jego grzechu. Wołając do człowieka: Adamie, gdzie jesteś?, Bóg zaprasza go do odpowiedzialności za swoje życie: bierz odpowiedzialność za twoje życie. To jest twoje życie.

Aby usłyszeć wołanie: Adamie, gdzie jesteś? konieczna jest z naszej strony postawa prawdy. Lęk o siebie i pycha odgradzają nas od prawdy i zniekształcają naszą rzeczywistość. Przestraszyłem się, bo jestem nagi i ukryłem się — mówi Adam (Rdz 3, 10). Aby wejść w proces nawrócenia trzeba najpierw zobaczyć nasz lęk oraz pychę, która się za nim kryje.

W obecnej kontemplacji prośmy, byśmy mogli zdemaskować każdą formę lęku, która płynie z naszego grzechu: lęk przed sobą samym, lęk przed Bogiem, lęk przed człowiekiem. Każdy nasz lęk ma związek z naszym grzechem. Dopóki nie zdemaskujemy naszego lęku, nie będziemy w stanie ruszyć z miejsca. Lęk nas paraliżuje. W lęku wszystko odczytujemy przez jego pryzmat. Gdy się boimy, własny cień staje się dla nas zagrożeniem. Lęk sprawia także, iż sam Bóg odbierany jest jako zagrożenie. Człowiek po grzechu traktuje Boga jako niebezpieczeństwo: ukrywa się przed Nim, zaczyna uciekać od Niego. To lęk sprawia, iż po grzechu uciekamy przed Tym, który chce i może nas zbawić, uratować, może nam pomóc. Prośmy, abyśmy dostrzegli bezsens naszej ucieczki przed sobą, przed bliźnim i przed Bogiem. Prośmy także, abyśmy w Bożym wołaniu: Adamie, gdzie jesteś? odczytali Jego bezwarunkową miłość, troskę o nasze życie.

4. Rozmowa z Jezusem ukrzyżowanym

Całą medytację o grzechu Adama zakończmy rozmową z Jezusem ukrzyżowanym. Św. Ignacy zachęca nas: Wyobrażając sobie Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wiszącego na krzyżu rozmawiać z Nim, pytając Go, jak to On będąc Stwórcą do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej i do konania za moje grzechy (ĆD, 53).

Kontemplujmy przez dłuższą chwilę Jezusa ukrzyżowanego. Chciejmy sobie też uświadomić, że jest On Bogiem–Człowiekiem, który oddaje życie za moje grzechy. Świadomi Jego nieskończonej miłości zadajmy sobie trzy pytania, które proponuje nam Ignacy: Co uczyniłem dla Chrystusa? Co czynię dla Chrystusa? I co uczynię dla Chrystusa? (ĆD, 53)

Najpierw z całą prostotą i szczerością chciejmy odpowiedzieć na pytanie: Co uczyniłem dla Chrystusa? Być może to, co uczyniliśmy do tej pory, wydaje się nam małe, skromne i ubogie. Chciejmy jednak uznać to małe dobro, ucieszyć się nim i oddać je Jezusowi. Strzeżmy się fałszywej pokory, która lekceważy małe dobro. Lekceważenie jakiegokolwiek dobra, choćby było najmniejsze, jest zwykle przejawem ludzkiej pychy. Małe dobro uczynione dla Chrystusa jest obietnicą większego. Św. Ignacy naprowadza nas w ten sposób na ważną myśl: pełne oddanie się Chrystusowi jest możliwe w naszym życiu już od dzisiaj. Nie musimy czekać, aż całkowicie zmienimy nasze życie. Od teraz możemy należeć do Chrystusa.

Drugie pytanie Ojca Ignacego: Co czynię dla Chrystusa? Chciejmy sobie uświadomić, że te właśnie rekolekcje przeżywamy dla Chrystusa. To, co czynimy dla Chrystusa, czynimy jednocześnie dla siebie samych. Możemy sobie zrobić w tej modlitwie krótki rachunek sumienia z naszego sposobu odprawiania Ćwiczeń duchownych. Jaka jest nasza hojność wobec Chrystusa, nasza odwaga zaufania, nasz wysiłek, nasza praca dla Jezusa, szczerość w rozmowach z kierownikiem duchowym? W jaki sposób zachowujemy milczenie i skupienie wewnętrzne?

I trzecie pytanie: Co powinienem uczynić dla Chrystusa? Jesteśmy zaproszeni w tym momencie, aby zauważyć, jakie rodzą się w nas pragnienia duchowe. Pragnienie oddania się Jezusowi jest zawsze odpowiedzią na uprzednio przyjętą Jego miłość. Miłość rodzi miłość. Oddanie rodzi oddanie.

Jest rzeczą ważną, abyśmy w tych pytaniach i odpowiedziach byli bardzo spontaniczni. Prośmy, by pytania te zrodziły w nas wielkie dziękczynienie Jezusowi za Jego działanie w naszym życiu oraz za nasze działanie dla Niego. Prośmy także o wielkie zawstydzenie, które winno zrodzić się w nas, kiedy porównamy to, co Jezus robi dla nas z tym, co my robimy dla Niego.

tak widząc Go w takim stanie przybitego do krzyża rozważać to, co mi się wtedy nasunie (ĆD, 53). Wejdźmy w spontaniczną, intymną rozmowę z Jezusem ukrzyżowanym. Im bardziej czujemy się obciążeni naszymi grzechami, słabościami, zranieniami, tym bardziej potrzebujemy takiej właśnie szczerej rozmowy z Jezusem, który oddaje za nas swoje życie. Św. Ignacy zachęca, aby rozmawiać z Jezusem jak przyjaciel z przyjacielem, jak syn z ojcem, jak sługa z Panem (por. ĆD, 54). Prośmy również Matkę Najświętszą, stojącą pod krzyżem, aby uczyła nas rozmawiać z Jej Synem o naszych słabościach oraz o Jego nieskończonej miłości do nas.