I.  MISTERIUM PASCHALNE – ISTOTĄ CHRZEŚCIJAŃSTWA

 

Na początku warto sobie uświadomić pewne nieporozumienie, jakie związane jest z naszym przeżywaniem chrześcijaństwa. Otóż, my traktujemy nieraz życie chrześcijańskie jak wielki perfekcjonizm, przykazania, zasady oparte na dogmatach, filozofii. Nasza misja chrześcijańska polega wtedy na dokładnym przestrzeganiu przykazań. Jezus zaś jest Tym, który przyniósł, ogłosił nowe przykazania. Takie spojrzenie sprawia, że Ewangelia staje się dodatkowym ciężarem, bo np. trzeba w niedzielę chodzić do kościoła, przestrzegać norm etycznych itd. Może rodzić się wówczas przekonanie, że istotą życia chrześcijańskiego jest zasłużenie sobie na niebo poprzez dobre uczynki i życie moralne. Albo więcej, może zrodzić się nawet podejrzenie, że Jezus przyszedł jedynie po to, by pomnożyć nasze ciężary.

            Zauważmy, jak bardzo takie spojrzenie odchodzi od przeżywania chrześcijaństwa przez pierwszych chrześcijan. Dla Kościoła starożytnego Ewangelia była faktyczne Dobrą Nowiną, a więc nie obowiązkiem, moralizowaniem, ale przepowiadaniem dobrej wieści. A Ewangelia, Dobra Nowina mówi nam, że krąg zła, śmierć nie jest dla człowieka czymś ostatecznym. Jezus Chrystus wszedł w śmierć fizyczną, umarł na krzyżu, ale również powstał do nowego życia.

Niemal powszechnym zjawiskiem jest dziś lęk przed śmiercią. Lęk ten wynika często z braku wiary. Boimy się zburzenia naszego świata, naszych wartości, naszego szczęścia i przyzwyczajeń. W gruncie rzeczy często nie wierzymy, że prawdziwe szczęście zaczyna się poza granicą śmierci. Bardziej wierzymy i ufamy swojemu szczęściu, swojemu powodzeniu, swoim planom niż planom Boga.

Jezus Chrystus pokazał nam, że poza tym naszym ziemskim życiem i szczęściem istnieje szczęście o wiele większe, głębsze, prawdziwe; istnieje życie w pełni z Bogiem, pełnią miłości. Istotą, centrum życia chrześcijanina nie jest tylko prawda o krzyżu, cierpieniu, śmierci. Jest to dopiero połowa drogi. Zatrzymanie się tylko na krzyżu i śmierci jest jakąś fałszywą mistyfikacją krzyża, klęski. A w szerszym kontekście swoistą teologią śmierci Boga.

Centrum Ewangelii jest dobra nowina o zmartwychwstaniu. Będzie to przedmiotem naszej drugiej konferencji. Tajemnica śmierci i zmartwychwstania Jezusa nie kończy się jednak z chwilą wstąpienia Jezusa do nieba. Ona realizuje się również w życiu każdego z nas. Jedynym warunkiem, jakiego Bóg wymaga od człowieka jest wiara.

W Dziejach Apostolskich czytamy taką wypowiedź, kerygmat Piotra, który wyraża wiarę pierwotnego Kościoła: tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci (Dz 2, 23-24).

 Ten kerygmat Piotrowy ma odniesienie do każdego z nas. To ja zabiłem Jezusa, ja jestem winien Jego śmierci. Bóg posłał Jezusa po to, aby ludzkość zobaczyła, do jakiego stopnia żyje w grzechu, fałszu i złu. Gdy Bóg w Osobie Jezusa wszedł w nasze życie, odrzuciliśmy Go i ukrzyżowali.

Często w naszym życiu chcemy być doskonali, perfekcyjni, staramy się, by sumienie nic nam nie wyrzucało, dążymy własnym wysiłkiem do doskonałości, a zapominamy, że jesteśmy grzesznikami, że mamy udział w śmierci Jezusa. Krzyż Jezusa osądza nas. Gdy chcemy zrozumieć, czym jest grzech, popatrzmy na krzyż.

Krzyż nas osądza. Ale krzyż Jezusa daje nam też nadzieję. W zmartwychwstaniu Jezusa nasze grzechy zostają odpuszczone. Chrystus Zmartwychwstały przekazuje w nasze serca, w nasze życie swojego Ducha, który przywraca nam to, co utraciliśmy przez grzech. Duch Jezusa wnosi w nasze życie nowe prawo – prawo miłości, które niweluje wszelkie różnice i bariery, usuwa lęki, również lęk przed śmiercią.

Posłannictwo Jezusa nie jest posłannictwem krzyża, ale posłannictwem światła, nadziei i radości. Dlatego chrześcijanin powinien czynić wszystko, by eliminować krzyż, niepotrzebne cierpienie i zło.