IV. NA KRZYŻU (J 19, 17-30)

 

Św. Jan podkreśla również wymowę śmierci Jezusa na krzyżu. Żydzi chcieli wielokrotnie ukamienować Jezusa, gdyż uważali Go za bluźniercę. Za bluźnierstwo groziła kara śmierci przez ukamienowanie. Jednak Bóg nie chciał, by Jezus został ukamienowany. Człowiek ukamienowany staje się niejako niewidoczny, spłaszczony. Jezus natomiast miał być ukazany w całej postaci i w pełnym świetle na krzyżu, by można Go było kontemplować i adorować. Jezus wchodzi na górę Kalwarię, zostaje wywyższony na krzyżu. Jest to ruch wstępujący, prowadzący do Ojca. Na Golgocie zawiśnie w miejscu centralnym, pomiędzy dwoma innymi złoczyńcami.

 W tej scenie zwróćmy uwagę również na napis na krzyżu Jezusa, który usiłowali podważyć Żydzi: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski. Św. Jan ukazuje krzyż Jezusa jako tron Króla i miejsce wywyższenia Jezusa: A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J3, 14); Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM (J 8, 28); A Ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J12, 32). Jezus na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie swoją miłością. Krzyż Jezusa mówi, albo raczej krzyczy o miłości Boga do człowieka.

Św. Jan zachęca nas dalej, byśmy wpatrywali się w Jezusa konającego i umarłego. Umierający Jezus mówi: Wykonało się. Inne tłumaczenie, bardziej dosłowne: skończyło się, to koniec. Słowo to nabiera pełnego sensu w świetle tego, co Jan powiedział na początku opisu męki Jezusa: Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował (J13,1). Można powiedzieć o śmierci Jezusa: To koniec, skończyło się, nie ma większej miłości. Na krzyżu Jezus oddał siebie w najdoskonalszy sposób. Jego śmierć jest największą chwałą. Nie ma większej chwały niż chwała miłości.  

 Dalej pisze Ewangelista: I skłoniwszy głowę oddał Ducha. Lepsze tłumaczenie: wydał Ducha. W dniu Święta Namiotów Jezus wypowiedział takie słowa: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie,  – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: „Strumienie wody żywej popłyną z Jego wnętrza”. I św. Jan dodaje: A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony (J 7, 37-39). Moment wywyższenia Jezusa na krzyżu jest momentem Jego uwielbienia,  a moment śmierci Jezusa na krzyżu – przekazaniem ludzkości Ducha. W godzinie największej miłości ludzkość otrzymuje Ducha Jezusa. Cała męka Jezusa była usilną modlitwą i doskonałym posłuszeństwem Bogu Ojcu. Ta modlitwa i posłuszeństwo wypełniły Jezusa Duchem Świętym. Umierając na krzyżu, Jezus przekazuje nam Ducha Świętego w akcie miłości. Śmierć Jezusa pozyskała dla nas Ducha.

Ta tajemnica w odniesieniu do naszego życia może napełniać nas radością. Nasze życie wystarczająco często jest dla nas cierpieniem i męką. W końcu nas zabije. Ale jeżeli Chrystus będzie naszym centrum, to i nasza męka ulegnie przemianie. Chrystus w nas przejdzie wszystkie stacje cierpienia, i w końcu w naszej śmierci powierzy się miłosiernym dłoniom Boga. Prośmy Jezusa, byśmy już tu na ziemi doświadczali, co znaczy być zbawionym, wyzwolonym i żyć we wspólnocie z Jezusem.

 

 V. PO ŚMIERCI JEZUSA (J 19, 31-37)

 

Św. Jan patrzy na Jezusa na krzyżu jako na Baranka Bożego. Jezus umiera na krzyżu w piątek w Wigilię Wielkiego Szabatu, gdy w świątyni w Jerozolimie zabijano baranki paschalne na ofiarę Bogu. Jezus Chrystus, prawdziwy Baranek, Najwyższa Ofiara – ofiara samego Boga Ojca – daje ludzkości zbawienie: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J1, 29).

Św. Jan podkreśla również, że z boku Jezusa wypłynęła krew i woda. Prorocy (np. Ezechiel) zapowiadali, że z boku świątyni rozleje się po ziemi woda, która zamieni pustynię w urodzajny sad, a wody słone w słodkie (Ez 47, 1-12). Jan mówiąc o wodzie wypływającej z boku Jezusa wskazuje, że Jezus jest Nową Świątynią. Z boku tej Nowej Świątyni wypływa źródło życia, zdolne oczyścić cały świat i uzdrowić wszystko, co chore i martwe.

Jan interpretuje krew i wodę jako Ducha Świętego. Z serca Jezusa wypływa na wszystkich ludzi Duch Święty w postaci krwi i wody. Właśnie w tej ranie Jezus jest źródłem życia dla całego świata. Ojcowie Kościoła widzą tu sakramenty chrztu św. w wodzie  i Eucharystii w krwi. Na krzyżu Jezusa rodzi się Kościół.

Patrząc na Jezusa z przebitym sercem, uświadommy sobie, że my również powinniśmy zdobyć się na odwagę zrzucenia z siebie pancerzy, pod którymi chcemy ukryć nasze ropiejące rany. A. Gruen pisze: Tylko jako zranieni możemy stać się prawdziwymi ludźmi, stać się źródłem życia dla innych. Miłość, która nie pozwoli się zranić, pozostanie miłością bezpłodną. Przez naszą ranę niejako docieramy do naszego serca, serca, które potrafi czuć i kochać. Przez nasze przebite serce docieramy do Boga, do Jezusa. Nasze rany otwierają nas na potrzebę Jezusa, potrzebę zbawienia, potrzebę miłości. Otwierają nas także na prawdziwe spotkanie z innymi ludźmi.

Dziękujmy Jezusowi za dar miłości Jego serca. Trwajmy w adoracji Ukrzyżowanego. Wpatrujmy się w Jego serce, zgodnie ze słowami Jana: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.