Rozmowa z synem „jak mężczyzna z mężczyzną” stanowi wyróżnik stylu ojcowskiego, na ogół ceniony bardzo wysoko przez same dzieci. To wyrażenie znaczy, jak czujemy intuicyjnie, zupełnie co innego niż wyrażenie „rozmawiać jak kobieta z kobietą”, w którym zawiera się bardzo głęboka wymiana emocjonalna obecna w dialogu między matką a córką.
Ojciec nie dąży zasadniczo do intymności psychologicznej, ale do podzielania wartości. Podzielanie tych samych wartości sprawia, że czuje się „blisko” dziecka, bardziej niż w przypadku wymiany zwierzeń osobistych. Poczucie, że stają się jednakowi w „sposobie patrzenia na świat”, stanowi dla ojca ważniejszą podstawę wspólnoty niż ta czysto psychologiczna.
Intymność psychologiczna sprawia, że czujemy się emocjonalnie bliscy, a wspólnota wartości – że jesteśmy głęboko podobni. Mężczyzna nie jest zbyt skłonny do opowiadania „o swoim życiu” ani do zbyt intymnego uczestnictwa w świecie emocjonalnym drugiej osoby. Wystarczy obserwować rozmowę telefoniczną między dwiema nastolatkami i między dwoma chłopcami w tym samym wieku, aby przekonać się, że to prawda.
Ojcowie często uciekają się do tej ostatniej broni i rozmawiają „jak mężczyzna z mężczyzną”, aby rozwiązać powstające problemy z dziećmi. „Słuchaj mnie uważnie – zwraca się ojciec do dwunastoletniego dziecka, które właśnie zastał na osobności – tak dalej nie może być. Mama nie może stracić całego popołudnia na odrabianiu twoich lekcji. Ona ma dużo rzeczy do zrobienia i ty sam też się zmęczysz tym, że będziemy na ciebie ciągle krzyczeć. Myślę, że możesz sam sobie zorganizować odrabianie lekcji, bo jeśli chcesz, to potrafisz. Szczerze mówiąc, myślę, że jesteś bardzo inteligentny i gdybyś tylko się postarał, mógłbyś mieć najlepsze stopnie. Co o tym sądzisz? Chcesz spróbować radzić sobie sam?”.
Ciekawym spostrzeżeniem, jakie się nasuwa, jest to, że tego rodzaju dyskurs zostaje przedstawiony dziecku „na osobności”, za zamkniętymi drzwiami, jakby instynkt kazał ojcu unikać w tym momencie obecności matki. I jakby jakiś rodzaj skrywanego wstydu, jakaś zasłona rezerwy miała otaczać tę chwilę, w której ojciec po raz pierwszy rozmawia z dzieckiem jak równy z równym, a ono może się wypowiedzieć w tym samym kontekście, w którym ukazują sobie z wzajemnością, co naprawdę myślą i jak oceniają różne sprawy w życiu.
Inny ojciec zwraca się do nastolatka: „Widzę, że grasz w piłkę tylko z przyjaciółmi, ale myślę, że mógłbyś zrobić coś więcej, bo masz talent. Zaproponowali ci wejście do drużyny pół zawodowej i ja też chciałbym, żebyś spróbował. Jeśli ci się nie będzie podobać, zawsze możesz z tego zrezygnować. Pomyśl o tym i powiedz mi, co postanowiłeś”. To zamknięcie rozmowy przerywa ciąg niekończących się kazań, wskazówek, matczynych nalegań i prób „trafienia do niego”, przedstawiania mu wszelkich korzyści, jakie mogą płynąć z tego nowego doświadczenia. Syn ostatecznie przyjął propozycję, nad którą wcześniej poważnie się nie zastanawiał. Tam, gdzie zawiodły matczyne nalegania, odniosła skutek bezpośrednia prośba ojca o podjęcie decyzji.
Dzieci reagują pozytywnie na żądanie przyjęcia odpowiedzialności. Świadczą o tym ich wypowiedzi: „Kiedy tata rozmawia ze mną w ten sposób – zwierza się pewien chłopak – czuję, że traktuje mnie jak dorosłego człowieka, który jest w stanie rozumieć i robić to, co należy. Inaczej niż mama, tata mi doradza, ale niczego mi nie narzuca. Zostawia mi swobodę”. Ojciec przyznaje dziecku „moc decyzyjną”, a wraz z nią także łączącą się z tym odpowiedzialność. Poczucie bycia traktowanym jak dorosła osoba ma czasem taki sam efekt jak zastrzyk adrenaliny: dzieci okazują swoją najlepszą cząstkę i zachowują się bardziej dojrzale niż można byłoby tego oczekiwać.
„Kiedy czujesz, że rodzic ma do ciebie zaufanie – mówi pewna dziewczyna – czujesz w sobie coś takiego… Masz ochotę być lepszy”. Posiadanie rodzica, który w niego wierzy, to coś bardzo istotnego dla nastolatka; to coś więcej niż czuć, że ktoś uznaje go za dobrego i kompetentnego. Jak zwierzył się pewien chłopak, uznanie wolności i odpowiedzialności sprawia, że „wreszcie możesz odetchnąć”. Taki sposób podejścia do sprawy wyzwala stłumioną energię osobistą, a poprawa jest postrzegana jako spełnienie własnego pragnienia, co jest zupełnie innym doświadczeniem niż podporządkowanie się czyjejś woli.
Więcej w książce: Serce taty. Niezbędnik każdego ojca – Osvaldo Poli