Na katolickich portalach internetowych wśród setek wpisów bywają pytania o sens modlitwy. „Bardzo dbałam o religijne wychowanie moich synów. Kiedy dorośli, przestali chodzić do kościoła, mimo że kiedyś byli ministrantami. Mój brat jest świadkiem Jehowy. Jaki sens ma modlitwa do Boga o ich powrót do Kościoła? Przecież Bóg dał im wolną wolę. Na nic się zdadzą moje wyrzeczenia, modlitwy, posty. Bóg jest wierny – nie złamie ich wolnej woli, którą im dał. Proszę o radę” – pisze Anna.

„Zastanawiam się czasem, jaki sensmają nasze błagania do Pana w pewnych intencjach, skoro On i tak ma plany wobec nas i naszych bliskich. Dajmy na to, ktoś prosi o uzdrowienie krewnego, a ta osoba umiera; prosimy o bezpieczeństwo na drogach, po czym ktoś ginie w wypadku” – zauważa ktoś inny. Po co prosić o coś Boga, skoro z jednej strony On i tak wie lepiej, a z drugiej nie zmusza ludzi do czynienia dobra, lecz pozostawia im wolność wyboru? Modlimy się, a różne sprawy i tak idą swoim (przypadkowym?) torem. Jakże często Bóg nie wysłuchuje naszych modlitw – twierdzą rozczarowani wierzący.

Nie bądź Bruce’em Wszechmogącym

W Biblii znajdujemy wiele zachęt do modlitwy. U Ewangelisty Łukasza czytamy: Jezus opowiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać (Łk 18, 1). Owa przypowieść, której bohaterką jest naprzykrzająca się sędziemu – aż do osiągnięcia celu – wdowa, kończy się zapewnieniem: A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? (Łk 18, 7). W Kazaniu na Górze pada jeszcze bardziej wyraźne zapewnienie: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7). My jednak niejednokrotnie doświadczyliśmy, że Bóg zdaje się zwlekać, a ponadto daje nam nie to, o co usilnie prosiliśmy. Tego rodzaju doświadczenie znajdujemy już – i to w bardzo dramatycznej formie – u Psalmistów: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? [.]Wołam w ciągu dnia, a nie odpowiadasz, i nocą, a nie zaznaję pokoju (Ps 22, 2-3). W modlitwie Psalmów jest wiele swoistego wadzenia się z Bogiem, który pozwala, aby człowiek przewrotny triumfował nad sprawiedliwym.
Warto w tym miejscu wspomnieć o żartobliwym, ale niepozbawionym sensownego przesłania, filmie zatytułowanym Bruce Wszechmogący. Tytułowy bohater przeżywa pasmo nieszczęść: traci pracę, zostaje pobity, kłóci się z dziewczyną, a na domiar złego ma wypadek samochodowy. W tej sytuacji zaczyna urągać Bogu, który w odpowiedzi daje Bruce’owi na jakiś czas całą swoją moc. Bruce szybko przekonuje się, że nie jest łatwo być wszechmogącym. W jednej scenie widzimy Bruce’a, do którego docierają tysiące próśb wiernych. Zaczyna je spełniać, doprowadzając do kompletnego chaosu. Wyobraźmy sobie, że to nam dana jest Boska moc. Zastanówmy się, czy po kilku dniach naszych „boskich” działań ludzie byliby z nas zadowoleni? W pretensjach do Boga, że nie zmierza On w kierunku wskazanym przez nasze modlitewne prośby, pobrzmiewa niekiedy w gruncie rzeczy żenujące przekonanie, że my lepiej byśmy ten świat urządzili. W skrajnych przypadkach tego rodzaju przekonanie doprowadziło do wielkich zbrodni. Tacy ludzie jak Lenin, Stalin, Mao Zedong, Pol Pot rzeczywiście uważali, że są mądrzejsi od Boga i stworzą nowy, lepszy świat.
Biblia zachęca nas do formułowania modlitewnych próśb, ale zarazem przypomina, że myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – wyrocznia Pana (Iz 55, 8). Nie możemy zatem oczekiwać, że jeśli się szczerze pomodlimy, to wszystko ułoży się po naszej myśli, a Bóg przyjmie nasze plany za swoje. Modlitwa to nie magiczne formuły i zaklęcia, które mają coś sprawić, ale stawanie przed Bogiem albo raczej bycie z Nim w drodze z zaufaniem, że Bóg przewidzi i ostatecznie ocali, zbawi moje – nasze życie. Ponadto Bóg nie jest „majster klepką” od poprawiania świata wedle naszych życzeń. Stwórca szanuje prawa natury, które sam stworzył, oraz ludzką wolność, jaką nam dał. Swoją stwórczą wolą utrzymuje wszystko w istnieniu, ale to nie znaczy, że traktuje świat, jak teatr kukiełkowy, w którym On pociągałby za nitki, uruchamiając marionetki.
Bóg daje nam łaski, przede wszystkim oferuje nam relację z Nim samym, posyła anioły i powołuje ludzi do różnych zadań, lecz Jego ostateczną odpowiedzią na wszelkie nieszczęścia i zło będzie zmartwychwstanie i nowe stworzenie. W głęboki sposób pokazują tę logikę Bożego działania Opowieści z Narnii, a szczególnie tom Ostatnia bitwa. Kiedy bohaterowie powieści, dzieci – Piotr, Edmund i Łucja – giną w wypadku kolejowym, lew Aslan (postać nawiązująca niewątpliwie do Chrystusa) nie próbuje ani czegoś odkręcać, ani tłumaczyć się z tego nieszczęścia, lecz swym rykiem budzi Ojca Czas i po sądzie „twarzą w twarz” stwarza nowy świat, krainę Aslana (królestwo Boże). Piotr, Edmund i Łucja oraz wszyscy, którzy poszli za Aslanem, nie mają wątpliwości, że ich prośby, jakie kiedykolwiek kierowali do Aslana, rzeczywiście zostały wysłuchane.