3. Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?
Nie mają już wina — mówi Maryia do Jezusa. Jezus odpowiada jej w sposób bardzo trudny, wręcz niezrozumiały. Odpowiedź, jaką Syn daje Matce w Kanie Galilejskiej jest jednym z najtrudniejszych fragmentów Ewangelii św. Jana. Egzegeci nie są w stanie oddać go w sposób jednoznaczny. Stąd też istnieją różnice w interpretacjach.
Oto tłumaczenie z pierwszego wydania Biblii Tysiąclecia: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Bardzo trudno zrozumieć, co tłumacz chciał nam przez to powiedzieć. Nie wydają się jednak rzeczą konieczną zbyt głębokie rozważania intelektualne nad tym, co Jezus chciał powiedzieć Maryi. Te trudne słowa możemy uznać wprost za opatrznościowe. Pokazują nam, iż to, co dzieje się pomiędzy Maryią a Jezusem, ogarnia tajemnica, do której nie mamy pełnego dostępu. Nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć istoty więzi, istoty dialogu Matki i Syna.
Nierzadko nasze interpretacje więzi pomiędzy Maryią i Jezusem naznaczone są naszą, nie zawsze dojrzałą, emocjonalnością. Trzeba być bardzo ostrożnym, aby własnych potrzeb i pragnień uczuciowych nie przerzucać na związek Maryi i Jezusa. Jezus rozmawia z Maryią w sposób wymagający. Tak rozmawiał już jako Dwunastoletni chłopiec. Słowa dorastającego Syna były tak trudne, iż Ewangelista Łukasz zaznacza, że Oni, to znaczy Maryia i Józef, nie zrozumieli tego, co chciał im powiedzieć. Także w Kanie Galilejskiej odnajdujemy tę samą trudną mowę Jezusa.
Miłość nie wyraża się najpierw w jakimś tanim sentymentalizmie, w tworzeniu miłego nastroju emocjonalnego, który unika jakichkolwiek trudności i konfliktów. Miłość Maryi do swojego Syna jest bardzo pokorna i cierpliwa. Nie szuka poklasku, nie unosi się pychą (…) nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; (…) lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma (1 Kor 13, 4–7). Maryia pokłada nadzieję w swoim Synu wbrew Jego pozornej odmowie. W naszym dialogu z Jezusem nie chodzi najpierw o to, aby Go dobrze rozumieć intelektualnie. Chodzi raczej o to, aby Mu zaufać. Wraz z zaufaniem stopniowo przychodzi także i zrozumienie.
4. Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn
W tej trudnej, niezrozumiałej sytuacji, Maryia — podobnie zresztą jak kobieta kananejska (por. Mt 15, 22) — znajduje właściwe wyjście: sama całkowicie ufa i zachęca innych do całkowitego zaufania: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn. Zauważmy w tym jednym zdaniu dwa wyrażenia, które podkreślają wielkość zaufania Maryi: zróbcie wszystko i zróbcie cokolwiek. Tym jednym zdaniem Maryia otwiera nam drogę do absolutnego zaufania Jej Synowi. Zdanie to stanowi sedno pobożności maryjnej.
W naszych modlitwach mamy zwyczaj zwracać się do Maryi z bardzo różnymi prośbami. Przedstawiamy Jej wszystkie nasze trudności, kłopoty, problemy: nasze złe samopoczucie, potrzeby materialne, choroby, konflikty międzyludzkie, sytuacje zagubienia itd. Maryia z całym zaufaniem przyjmuje to i ofiaruje swojemu Synowi. Przedstawianie naszych potrzeb Maryi jest dobrze osadzone w duchu Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej. Ale kiedy my prosimy Maryię o cokolwiek, Ona również kieruje do nas prośbę: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn. Nasza rozmowa z Maryią jest często wymianą próśb. To, co chcemy uzyskać od Maryi, musi być zawsze zgodne z wolą Jej Syna i właśnie dlatego Maryia mówi — prosi: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn.
W obecnej medytacji chciejmy z wielkim zaufaniem i z wdzięcznością przyjąć słowa Maryi powiedziane do sług. One streszczają bowiem całą duchowość chrześcijańską. Prośmy, abyśmy przyjęli te słowa jako błogosławieństwo Maryi na naszą drogę życia. Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn — to jedno zdanie streszcza wszystko, co chce nam powiedzieć Maryia. Wyznacza zasadnicze kryterium rozwiązywania wszystkich naszych ludzkich problemów. Tu znajdujemy rozwiązanie wszystkich naszych trudności, zagubień, zranień, uwikłań, konfliktów wewnętrznych, konfliktów z innymi. Istotą życia duchowego jest słuchanie Jezusa i robienie tego, co On nam każe.
Co każe robić Chrystus sługom na weselu w Kanie Galilejskiej? Chociaż na stołach weselnych brakuje wina, On poleca nosić wodę. Jezus często każe nam robić rzeczy na pierwszy rzut oka dla nas niezrozumiałe, niepotrzebne, trudne i wymagające. Jezus daje często polecenia — zdawać by się mogło — nielogiczne z punktu widzenia ludzkiego. Takim też mogło się wydać polecenie dane sługom. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi.
Jesteśmy nieraz tak rutynowo osłuchani z Ewangelią od samego dzieciństwa, że nawet najciekawsze jej fragmenty nie robią na nas większego wrażenia. Ciągłe słuchanie tego samego wydaje nam się mało interesujące. Ewangelia nas już nieraz nie dziwi. Wszystko wydaje się jasne i proste. Trzeba nam wewnętrznej troski, wysiłku duchowego, aby móc odzyskać świeżość umysłu i świeżość serca, dzięki którym będziemy mogli odkrywać nieustannie nowość Ewangelii.
Ewangelie opisują bardzo dużo trudnych, niezrozumiałych i zadziwiających zachowań Jezusa. Maryia mówi: Nie mają już wina, a Jezus wydaje polecenie: Napełnijcie stągwie wodą! Na stołach brakuje wina, a Jezus każe nosić wodę. Każe nosić dużo wody. Sześć stągwi kamiennych, jak obliczyli egzegeci, mogło pomieścić około 600 litrów wody. Nakaz Jezusa mógł wzbudzić opór sług. Mogli oni upominać Jezusa: Na stołach nie brakuje wody. Na stołach brakuje wina. Po co tyle wody? Ale słudzy posłuszni Maryi napełnili je aż po brzegi. Potem Jezus powiedział do sług: Zaczerpnijcie i zanieście staroście weselnemu! Ci zaś zanieśli. Nakaz Jezusa, aby zanieść głównemu gospodarzowi wesela wlaną do stągwi wodę, mógł wywołać w sługach ponowny sprzeciw: Przecież na stołach nie brakuje wody. Na stołach brakuje wina. Jezus nie tłumaczy się jednak przed sługami z dokonanego cudu przemiany wody w wino. Bóg nie tłumaczy się przed człowiekiem ze swoich planów i zamiarów. Bóg tłumaczy się przed człowiekiem swoją nieskończoną miłością do niego. Bóg najpełniej wytłumaczył się przed człowiekiem w swoim Synu Jezusie Chrystusie.
Prośmy o pełne wiary, zaufania i uległości posłuszeństwo Jezusowi, które pozwoli nam przezwyciężyć ciekawość intelektualną, niepokój o przyszłość wynikającą z zagubienia wewnętrznego. Prośmy także, aby trudne słowa Jezusa demaskowały naszą niewiarę, aby stawały się dla nas wezwaniem do większego otwarcia na Jego Słowo.