5. Praca człowieka i moc Jezusa
Moglibyśmy zapytać: dlaczego Jezus kazał nosić wodę sługom? Czy nie mógł zrobić dodatkowego małego cudu, by woda sama znalazła się w stągwiach? Możemy też pytać, po co w ogóle Jezus polecił nosić wodę. Przecież mógł bez wody napełnić stągwie winem. Cud przemiany wody w wino, który w tej Ewangelii symbolizuje wewnętrzną przemianę człowieka, wymaga dwóch rzeczywistości: zwyczajnej ludzkiej pracy i cudownej mocy Jezusa. Aby nasze życie mogło posiadać smak dobrego wina, konieczna jest najpierw nasza ludzka praca — praca wytrwała i cierpliwa. Ale ludzka praca sama w sobie jest tylko wodą. Człowiek może jedynie nosić wodę. Nie potrafi jej jednak przemienić w wino. By ludzka praca stała się winem, potrzebne jest nasze zaufanie w moc Jezusa.
Nieraz z niepokojem pytamy, co jest ważniejsze w naszym życiu: ludzka praca, czy moc Jezusa. Pytanie to jest jednak pozbawione sensu. Zadawanie go świadczy o braku harmonii w naszym życiu duchowym. Św. Ignacy sformułował piękne zdanie ukazujące konieczność równowagi i harmonijnej integracji pomiędzy ludzką pracą i zaufaniem w moc Jezusa: Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła. Jezus nie zastępuje człowieka w jego wysiłku, pracy i zaangażowaniu. Tam, gdzie pracę może wykonać człowiek, Jezus zostawia mu pole działania. Cuda Jezusa nie są sztuczkami, dzięki którym możemy żyć łatwiej, wygodniej i przyjemniej. Cud przemiany wewnętrznej wymaga wielkiego wysiłku człowieka.
Nasza modlitwa, posty, dawane jałmużny, pobożna lektura, zaangażowanie w korzystanie z sakramentów świętych, rozmowy z kierownikiem duchowym — to wszystko jest tylko ludzką pracą. Byłaby ona bezowocna, gdyby zabrało w niej mocy Jezusa. Nasza praca staje się źródłem przemiany wewnętrznej dzięki temu, że towarzyszy nam łaska Jezusa, Jego Boska moc, Jego Boskie miłosierdzie. Pracując, zmagając się z sobą, trzeba jednocześnie wszystko powierzyć mocy Jezusa.
Zauważmy w tej Ewangelii prostą zależność pomiędzy ilością przyniesionej wody przez sługi i otrzymanego wina po jej przemienieniu. Ile było w stągwiach wody, tyle Jezus przemienił w wino. Jeżeli całymi nieraz latami w naszym życiu duchowym niewiele się dzieje, jeżeli nie wzrastamy wewnętrznie, to być może dlatego, że brakuje naszego pełnego zaangażowania, naszej pracy, naszego wysiłku — hojnego i wytrwałego noszenia wody. Często Jezus nie może w naszym życiu dokonać przemiany wody w wino, ponieważ brakuje wody. Jezus potrzebuje naszej pracy, naszego wysiłku, naszego zaangażowania, aby mógł nas przemienić.
Zauważmy jeszcze i ten fakt, iż tylko ta woda staje się winem, która została przyniesiona z polecenia Jezusa, na Jego wyraźne życzenie, na Jego rozkaz. Ten fakt pozwala nam lepiej zrozumieć, że moc przemiany wewnętrznej nie leży w wysiłku człowieka, w jego pracy i trudzie, ale w powierzeniu się mocy Jezusa. Prośmy w tej medytacji, byśmy uczyli się harmonijnego łączenia naszej ludzkiej pracy i mocy Jezusa. Prośmy także, abyśmy nie zrzucali na Jezusa tej pracy, którą sami winniśmy wykonać. Prośmy jednocześnie, byśmy nie usiłowali sami robić tego, co możemy otrzymać tylko od Jezusa jako Jego łaskę.
6. Czas wskazany przez Jezusa
Rozważana Ewangelia nic nam nie mówi o tym, kiedy woda stała się winem: czy wówczas, gdy wlewano ją do stągwi, czy też w momencie, kiedy słudzy czerpali i zanosili na stoły. Jedno jest pewne. Do stągwi noszono wodę, a starosta weselny pił już wino. Ta niewiadoma jest pięknym symbolem, który przestrzega nas przed swoistym czyhaniem na cud przemiany wewnętrznej. Cud ten nadchodzi w czasie wskazanym przez Jezusa. Cud, każdy cud, dokonuje się na życzenie Jezusa i z Jego Boskiej inicjatywy. Kto czyha na cud, ten go nie doświadcza.
Kiedy w naszych zmaganiach wewnętrznych oraz w podejmowanych praktykach duchowych dążymy tylko do tego, aby mniej cierpieć i poczuć się lepiej, wówczas taka praca nad sobą może sprawić, iż będziemy jeszcze bardziej kręcić się wokół siebie. Na cud przemiany trzeba nam czekać cierpliwie i z ufnością.
Bywa nieraz tak, iż długo żyjemy w jakiejś obojętności wobec Boga, w lekceważeniu Kościoła, skoncentrowani tylko na sobie i swoich ziemskich sprawach. Nagle pod wpływem jakichś trudnych, dramatycznych doświadczeń życiowych dokonuje się w nas pewien przełom wewnętrzny. Zaczynamy rozumieć bezsens takiego życia. Wówczas rodzi się w nas jakieś zniecierpliwienie wobec Boga. Żądamy od Niego cudownej przemiany całego życia w jednym momencie. W jednej chwili chcielibyśmy pozbyć się starych przyzwyczajeń i osiągnąć duchowe szczyty. Ale Pan Bóg, najlepszy Pedagog, każe nam nieraz pokornie i długo czekać. Czyhanie na cud przemiany może łatwo stać się próbą manipulowania Jezusem i Jego wolą. W życiu duchowym trzeba nam nosić wodę i cierpliwie czekać na interwencję Jezusa. Cud przemiany wewnętrznej przyjdzie w momencie, kiedy przestaniemy już na niego czekać.
Największym zaś cudem przemiany jest zapomnienie o sobie samym. Kiedy zrezygnujemy z czyhania na pokój wewnętrzny, na radość życia, na ludzkie szczęście, kiedy zrezygnujemy z szukania ludzkiego zrozumienia, akceptacji i miłości, otrzymujemy je w darze. Szukajcie najpierw Królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam przydane.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, nie wiedział bowiem skąd ono pochodzi, ale słudzy którzy czerpali wodę wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Bóg ofiaruje nam zawsze to, co dla nas jest najlepsze. Jezus może zachować nasze życie, może udzielić nam poczucia sensu, ładu i harmonii. On może dać nam wewnętrzną radość i pokój. Może nam je ofiarować także wówczas, kiedy będą przed nami piętrzyć się trudności, kiedy będziemy opadali z sił.
W zakończeniu tej modlitwy prośmy Matkę Najświętszą, aby była patronką szukania Jezusa, naszego otwierania się na Niego. Prośmy, aby pokazała nam, w jaki sposób powierzać Mu nasze życie, otwierać się na Jego Słowo. Przyjmijmy z wdzięcznością Jej słowa: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn jako Jej życzenie, Jej dobre słowo, jako błogosławieństwo na naszą drogę życia.