Styl czy jego brak?

 

Styl liberalny najbardziej odpowiada rodzicom przeświadczonym o słuszności tezy, że prawidłowo pojmowane rodzicielstwo polega na stworzeniu dziecku warunków do niczym nieskrępowanej aktywności. Okazują dziecku wiele miłości. Są wrażliwi na wszelkie sygnały wysyłane przez dziecko, na jego potrzeby i zainteresowania. Ba, ich głównym celem jest wręcz spełnianie życzeń dziecka. Temu podporządkowują swe zachowanie, organizację domu, harmonogram zajęć. Rodzice preferujący liberalny styl wychowania przedkładają nagrody nad kary i dopiero drastyczne przekroczenie zasad współżycia społecznego przez dziecko jest w stanie skłonić ich do wyznaczenia kary – najczęściej słabej (reprymenda słowna, dezaprobata). W konsekwencji dziecko nie ma żadnych obowiązków, żadnych ograniczeń. Nie zna też norm społecznych, przez co niejednokrotnie je narusza i… jest zdziwione, jeśli ktokolwiek reaguje na to niezadowoleniem. Co więcej, dziecko buntując się przeciwko jakimkolwiek próbom ograniczania jego woli (samowoli), często podejmuje coraz więcej zachowań społecznie nieakceptowanych.

Niekonsekwentny styl wychowania
– o ile nie jest nadużyciem mówienie w tym przypadku o stylu – wiąże się ze zmiennością i niesystematycznością zabiegów wychowawczych podejmowanych przez rodziców. Prawa i obowiązki dziecka, zasady i normy regulujące jego postępowanie, jak i cała organizacja życia rodzinnego, są tu właściwie uzależnione od nastroju rodziców. W efekcie dziecko otrzymuje sprzeczne sygnały i polecenia. Niejasne oczekiwania rodziców utrudniają mu orientację w najbliższym świecie, rozpoznanie swego miejsca w rodzinie, określenie siebie samego. Z kolei niekonsekwencja w systemie nagród i kar stosowanych przez rodziców, w sposobie oceny postępowania dziecka, utrudnia mu zorientowanie się, co jest dobre, a co złe… Bo skąd dziecko ma wiedzieć, że postępuje niewłaściwie, skoro w poniedziałek za dany uczynek mama je karze, a tata nagradza, we wtorek – odwrotnie, a w środę rodzice w ogóle nie reagują na jego zachowanie? Dziecko w swym pragnieniu poznania i zrozumienia świata musi powtórzyć swoje zachowanie, aby móc je w przyszłości samodzielnie prawidłowo ocenić. I jest w stanie powtórzyć je wielokrotnie, w nadziei, że doczeka się jasnej i zgodnej reakcji rodziców.

 

Tak rodzi się mały tyran

 

Przypadkowe okazywanie dziecku uczuć (miłości, a chwilę później niechęci, złości), przypadkowe szafowanie karami i nagrodami, naprzemienne fizyczne przybliżanie i oddalanie (przytulanie, a chwilę później odepchnięcie dziecka) świadczą o braku konsekwencji w wychowaniu. Takie postępowanie rodziców utrzymuje dziecko w stanie huśtawki emocjonalnej. A niepewność dziecka co do uczuć, którymi darzą je rodzice, nie jest dobrą podstawą poczucia bezpieczeństwa. W takich warunkach nasila się prawdopodobieństwo wystąpienia u malucha różnych form oporu i uporu, reakcji agresywnych, lękowych albo nerwicowych.

Bardzo często takie zachowania dziecka prowadzą do sytuacji, w których rodzice muszą interweniować. Dzieje się tak na przykład, gdy z wychowywanym w „liberalnym” duchu malcem przestają sobie radzić wychowawczynie w przedszkolu czy szkole. Bywa, że pojawia się groźba usunięcia dziecka z placówki i rodzice muszą zareagować. Przymuszeni wymyślają rozmaite kary, kuszą obietnicami, ale niestety – zwykle szybko zapominają o jednych i o drugich. Pragnąc spokoju, posuwają się nieraz nawet do prób przekupstwa własnego dziecka.

Co osiągają w ten sposób? Dziecko szybko zrozumie, że aby coś uzyskać, należy zachować się w określony sposób – wystarczy zakłócić upragniony spokój mamy lub taty, którzy natychmiast postarają się zadowolić pociechę. W ten sposób rodzice wzmacniają te zachowania dziecka, które pragną zniwelować, a więc osiągają efekt odwrotny od zamierzonego. Dziecko uczy się manipulować rodzicami, co – niestety – wzbudza podziw niektórych dorosłych, a przez innych jest wykorzystywane w „grach małżeńskich”.

W wielu przypadkach bezradność i bierność wychowawcza matek i ojców pozbawia małe dzieci wsparcia, potrzebnego im w niemal każdej sytuacji. Tacy rodzice tracą szansę, aby stać się dla swego dziecka wzorem, autorytetem, do którego można zawsze się odwołać. Skazują tym samym własne dziecko na poszukiwanie wzorców osobowych poza domem. Niestety, dziecko nie zawsze dokona trafnego wyboru.

Nieprawidłowe podejście do wychowania dziecka wynikać może z wielu przyczyn. Czasem jest ono skutkiem odmiennych poglądów i sporów rodziców na temat natury ludzkiej i skutecznych metod wychowawczych. Może też być konsekwencją nieporozumień małżeńskich, przenoszonych, czasem nawet nieświadomie, na wychowanie dziecka. Niezwykle ważne jest to, jakie wzory osobowe, modele do naśladowania prezentują dziecku w domu rodzice. Bo nawet jeśli opowiadają się za demokratycznym stylem wychowania, a swym postępowaniem łamią powszechnie akceptowane normy, to właśnie z tych złych wzorów będzie korzystało dziecko. Odtworzy je wiernie w swym dziecięcym świecie, na przykład w zabawie. I jeśli rodzice nie kontrolują swego zachowania w obecności dziecka, to nie powinni być zdziwieni, że będzie ich naśladować – zawstydzając w tramwaju, sklepie, teatrze, podczas wizyty u teściów… Bo kilkuletni chłopczyk, wykrzykujący w autobusie: „Zabierzcie te baby, bo je zabiję!”, nie sformułował samodzielnie tej myśli – prawdopodobnie usłyszał ją u taty. I prawdopodobnie gdy pierwszy raz odezwał się w ten sposób, jego tata odpowiednio nie zareagował. A teraz marzy, by Superniania naprawiła popełnione przez niego błędy wychowawcze.