Cierpienie wydaje się często absurdalne, niepotrzebne i krzywdzące. Rodzi dramatyczne pytania, staje się źródłem tragedii i powodem złorzeczenia. Bywa jednak przyjmowane i mężnie znoszone, uznawane za dobro, a nawet cenny dar.
BÓG OTRZE Z OCZU KAŻDĄ ŁZĘ to książka o emocjach i refleksjach, jakie towarzyszą nam w zmaganiach z różnymi odcieniami cierpienia; traktuje o sztuce znoszenia przeciwności i formach duchowej pomocy. Przestrzega przed zbyt łatwymi wnioskami czy tanimi pociechami, które w trudnych chwilach chętnie serwują nam przyjaciele. To przede wszystkim książka o Bogu, który naprawdę jest dobry.
***
Fragment książki: BÓG OTRZE Z OCZU KAŻDĄ ŁZĘ – Stanisław Biel SJ
Wszystko, co człowiek posiada, odda za swoje życie. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego kości i ciała. Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył” (Hi 2, 4n). Bóg natomiast wierzy w człowieka; ufa mu i „podejmuje wyzwanie szatana”. Jedyną granicą, jaką kreśli, jest jego życie: I rzekł Pan do szatana: „Oto jest w twej mocy. Życie mu tylko zachowaj!” (Hi 2, 6).
Jeśli Bóg godzi się doświadczyć Hioba cierpieniem, to – aby wykazać jego sprawiedliwość. Cierpienie ma charakter próby (Jan Paweł II). Próba, jakiej Bóg poddaje Hioba, ma charakter wieloaspektowego cierpienia. Hiob doświadcza najpierw całkowitego ogołocenia. W jednej chwili traci wszystkie dobra materialne, a także najbliższych – dzieci i ich rodziny. Doświadcza również cierpienia związanego z chorobą. Jest obsypany trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy (Hi 2, 7).
Cierpi także z powodu niezrozumienia ze strony bliskich. Traci jakiekolwiek wsparcie moralne. Samotny w swoim cierpieniu, wyrzucony przez żonę z domu, namawiany przez nią do odejścia od Boga: Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj! (Hi 2, 9).
Buntuje męża, ponieważ sama nie rozumie i nie zdaje egzaminu z cierpienia. Nie potrafi współczuć mężowi ani towarzyszyć mu w jego bólu. Św. Augustyn nazwał ją „pomocnicą diabła”.
Próby Hioba nie rozumieją również jego przyjaciele. Na wieść o jego cierpieniu przybywają z różnych miejsc, uważanych w Izraelu za „ojczyznę mądrości”. Swoją postawą i wywodami w formie traktatów teologicznych reprezentują uniwersalną mądrość, którą Hiob będzie stanowczo kontestował (T. Römer). W pierwszym etapie, kiedy milczą, wykazują autentyczną empatię i szacunek wobec cierpiącego. Jednak po siedmiu dniach przyjmują postawę mędrców, którzy zrozumieli sens życia i cierpienia. Hiob musi całymi dniami słuchać potoku słów, które są bolesnym, raniącym i niesprawiedliwym oskarżeniem. Przyjaciele Hioba kwestionują jego czystość, sprawiedliwość i wierność Bogu. Chcą, aby uznał własne grzechy za przyczynę cierpienia. Posługują się teologią kary i nagrody. Upraszczając, prezentują jednostronny obraz Boga-Sędziego, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Starzy przyjaciele Hioba chcą nie tylko jego przekonać o moralnej słuszności zła, ale usiłują niejako sami wobec siebie obronić moralny sens cierpienia.
Cierpienie w ich oczach może mieć sens wyłącznie jako kara za grzech, wyłącznie więc na gruncie sprawiedliwości Boga (G. Cappelletto).
Hiob doświadcza cierpienia fizycznego, psychicznego i duchowego. Jego życie zostaje w jednej chwili zrujnowane, zdruzgotane, traci wszystko. Doświadcza tragedii, beznadziei i niewyobrażalnego bólu, wobec którego nie pozostaje nic innego, jak tylko płacz i rozpacz.
Jednak Hiob reaguje inaczej. Zamiast rozpaczy i buntu pojawia się u niego zgoda, akceptacja, zawierzenie Bogu, poddanie i posłuszeństwo. Wobec niewyobrażalnej tragedii osobistej Hiob upada na ziemię i modli się. Jego serce trwa niezmiennie przy Bogu: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1, 20); Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? (Hi 2, 10).
Te słowa w obliczu próby są wyrazem ogromnego zaufania. Hiob nie reaguje rezygnacją, obojętnością. On wie, że w jego życiu nic nie dzieje się bez woli Boga i mimo tragicznej (po ludzku) sytuacji, nadal Go wychwala. Posłuszeństwo Bogu w takiej chwili jest owocem długiego i zażyłego kontaktu z Bogiem osobowym (S. Terrien).