Prawa, teoria i praktyka

 

W ciągu swojego pontyfikatu Jan Paweł II poświęcił sprawie kobiet bardzo wiele życzliwej uwagi. Napisał szereg dokumentów na ten temat. W imieniu Kościoła wyraził słowa przeprosin za błędy popełniane w stosunku do kobiet itp. Jak pisze Mary Ann Glendon:

 

„W kwestii ulegających zmianie ról [kobiet i mężczyzn – JPM] pisma Papieża nie zawierają śladu dogmatyzmu, który najczęściej charakteryzuje retorykę zorganizowanego feminizmu czy kulturowych konserwatystów. Uznaje on wagę biologicznej tożsamości płciowej, ale też nie daje argumentów tym, którzy uważają, że role męskie i kobiece są raz na zawsze sztywno wyznaczone.” Jednak nauczanie Papieża-Polaka o kobiecie ciągle czeka – jak na ironię szczególnie w Kościele w Polsce! – na właściwą recepcję i praktyczne wdrożenie. W tym kontekście zastanawia wypowiedź jednej z polskich sióstr zakonnych: „Jesteśmy zgromadzeniem międzynarodowym i być może stąd większa świadomość kobiecej godności. I tego, co kobieta może zrobić w Kościele”.

 

Zobaczmy, jakie miejsce w Kościele przyznają kobiecie zapisy prawa kanonicznego, uaktualnionego w 1983 roku. Otóż kobiety mogą brać udział w soborze. Jest to niewątpliwie zmiana w stosunku do tego, co obowiązywało przez wieki. W pierwszej sesji II Soboru Watykańskiego (od października do grudnia 1962 roku) kobiety w ogóle nie uczestniczyły. Na sugestię kardynała Leona Josepha Suenensa z Brukseli, który stwierdził, że w obradach Soboru „brakuje połowy Kościoła”, odstąpiono od dotychczasowego zwyczaju.

(Fot. sxc.hu)

 

W 1963 roku, na kolejne sesje, w których brało udział dwa tysiące pięćset biskupów i pięciuset katolickich teologów, zaproszono parę przedstawicielek płci żeńskiej (dwadzieścia dwie kobiety) i obserwatorów z innych religii. Kobiety te posadzono nieopodal reprezentantów Kościołów protestanckich. Amerykańska loretanka tak opisywała to doświadczenie: ,,Oni byli obserwatorami, my >>audytorami<<, nikt z nas nie miał prawa głosu".

 

Zmarły nie tak dawno kard. Suenens już trzydzieści pięć lat temu mówił, że władza – aby być skuteczna – musi działać w klimacie zgody, a tę zgodę uzyskuje się wtedy, kiedy ci, których władza obejmuje, biorą udział jeśli nie w ostatecznych decyzjach, to przynajmniej na etapie kroków do nich prowadzących. Kardynał wspomniał także o pojawiających się tu i ówdzie (już wtedy) głosach, że laikat powinien mieć jakiś głos przy wyborze papieża. O ile uważał on ten postulat za zbyt trudny z praktycznego punktu widzenia, zastanawiał się jednak, czy w pierwszym rzędzie nie powinno tak być przy wyborze biskupów:

 

„W tym przypadku biskupi byliby nie tylko teologicznie – lecz i psychologicznie – postaciami bardziej zbliżonymi do rzeczników wyznawców, nie przestając jednocześnie być ich przewodnikami”.

 

Jeden z biskupów włoskich i niektórzy teologowie katoliccy w dalszym ciągu sugerują, aby Stolica Apostolska rozważyła w przyszłości możliwość włączenia kobiet do kolegium kardynałów. Funkcja kardynała bowiem jest tworem Kościoła, nie wymaga sakramentalnych święceń, może być zatem modyfikowana.

 

Dziś kobiety mogą być wezwane na synod partykularny – i mieć tam głos doradczy; mogą uczestniczyć również w synodzie diecezjalnym. Mogą być członkami rad duszpasterskich diecezji i parafii, których skład – jak głosi zapis – powinien obejmować głównie osoby świeckie. Przed kobietami stoi także możliwość pełnienia funkcji konsultantek przy podejmowaniu decyzji dotyczącej mianowania biskupa diecezjalnego lub biskupa koadiutora. Świeccy, a zatem kobiety, za zgodą konferencji episkopatu, mogą być sędziami diecezjalnymi, asesorami, audytorami, notariuszami, rzecznikami sprawiedliwości oraz pełnić funkcje ekonomów diecezjalnych. Swoją ekspertyzą w powyższych dziedzinach mogą służyć w rozmaitych radach kościelnych.

A jaki przykład idzie „z góry” organizacji kościelnej? Jeszcze czterdzieści lat temu w Watykanie wszystkie prace biurowe wykonywali księża i zakonnicy. Lucienne Sallé, psycholog, pracownik Kurii Rzymskiej od dwudziestu pięciu lat, pracująca dziś w Papieskiej Radzie ds. Świeckich, pisze otwarcie, że „dostojnicy kościelni mogą wiele nauczyć się od kobiet”.

 

W swojej książce pt. ,,Kobieta w Watykanie” (Femme au Vatican, 2000) opowiada o początkach tej kobiecej posługi w Kościele, o tym, jak przez pierwsze lata sam fakt zatrudnienia kobiet utrzymywano w tajemnicy. Pierwsza kanadyjska oblatka, przyjęta do pracy w Kongregacji ds. Zakonów i Instytutów Świeckich, zabierała pracę do domu. Z biegiem czasu uzyskała miejsce w biurze. Nieco później dołączyły do niej inne zakonnice. Ale do 1967 roku nie miały one prawa nikomu powiedzieć, gdzie są zatrudnione.

 

Dziś w Watykanie kobiety nie muszą się już ukrywać. Nie zajmują jednak, jak dotąd, żadnych stanowisk hierarchicznych. Są to głównie profesjonalistki w „peryferyjnych” zawodach. Lecz ich krąg rośnie. Amerykanka, siostra Judith Zoebelein zawiaduje całym watykańskim systemem komputerowym. Z usług adwokackich kobiet korzysta Trybunał Roty Rzymskiej. Na posadach watykańskich ciągle nieliczne (ale i tu zauważa się postęp) są kobiety, które ukończyły wyższe studia kościelne, posiadają dyplomy i stopnie naukowe z teologii i prawa kanonicznego. Kilka lat temu Jan Paweł II mianował Amerykankę, Mary Ann Glendon, na stanowisko dziekana Papieskiej Akademii Nauk Społecznych. Siostra Enrica Rosanna, salezjanka, zajmuje stanowisko zastępcy przewodniczącego w Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Zgromadzeń Życia Apostolskiego.

 

Po latach starań kobiety mają już dostęp do teologii. Już w 1944 roku amerykańska siostra Madeleva Wolff, dopominająca się o wykształcenie zakonnic, zainicjowała doktorancki program teologiczny dla kobiet w jednym z college’ów katolickiego uniwersytetu Notre Dame. W kilka lat później (1952) Pius XII założył w Rzymie teologiczny instytut kształcenia kobiet. Pod koniec lat 60. kobietom pozwolono studiować na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Początki nie były łatwe: pierwszą kobietę „obchodzono z daleka”, od reszty alumnów odgradzała ją „bezpieczna” pustka. W marcu 2004 roku po raz pierwszy do Międzynarodowej Komisji Teologicznej powołane zostały kobiety: amerykańska zakonnica Sara Butler i Niemka Barbara Hollensleben. Obie są profesorami teologii i specjalizują się w problematyce ekumenicznej. Kobiety mogą już być profesorami i członkami komisji w seminariach.

Najwięcej emocji wywołuje jednakowoż kwestia udziału świeckich, w tym szczególnie kobiet, w posłudze liturgicznej. Na mocy Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku kobiety, jak i świeccy mężczyźni, mogą w Kościele katolickim sprawować funkcję lektora i nadzwyczajnego szafarza Eucharystii. W 1994 roku Jan Paweł II zatwierdził instrukcję zezwalającą na to, by dziewczynki służyły do Mszy świętej na równi z chłopcami. Mogą, ale czy osoby płci żeńskiej pełnią te funkcje?

 

Trudno nie zauważyć, że – szczególnie w przypadku Polski – natrafiamy na silne opory wynikające ze stereotypów psychologicznych i kulturowych.