Duch Święty i stworzenie

To wspaniała wizja z Bereszit, z samego początku Biblii: Bóg stwarza niebo i ziemię, a „Duch Boży unosi się nad wodami” (por. Rdz 1, 1-2). To Boże tchnienie będące osobą, jedną z Trzech Osób Boskich, „odnawia oblicze ziemi” (por. Ps 104, 30), bo jak pisał Ireneusz „Bóg przez Ducha wszyst­ko upiększył”. A jeżeli wszystko, to także całą naturę, całą przyrodę, dlate­go Nikos Kazantzakis w Greku Zorbie tak opisał swojego bohatera: „Wszyst­ko wydaje mu się cudowne i każdego ranka, gdy otwiera oczy i spogląda na drzewa, morze, kamienie, ptaki staje osłupiały i woła: «Cóż to za cud!»”.

Jeżeli Duch jest wylany na wszelkie ciało (Dz 2, 17) i jeśli Duch przeni­ka wszystko (panta) (1 Kor 2, 10), to „we wszystkim jest Jego nieśmiertelne Tchnienie” (por. Mdr 12, 1) i z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Sprawcę (Mdr 13, 5). Ten piękny tekst wskazuje wręcz na podobieństwo całego stworzenia, całej przyrody do Boga, a przenikają­cy tę przyrodę Duch Święty czyni z niej wspaniały obraz Stworzyciela.

Duch Święty przygotowuje cały świat, całą przyrodę do Paruzji, czyli ostatecznego ukazania się Kyriosa, Pana.
W tej Paruzji weźmie udział całe stworzenie i cała przyroda będzie odgrywać swoje role jak aktorzy w eschatycznym spektaklu: Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach… (por. Łk 21, 25-28). I cały wszechświat, a z nim cała przyroda, wszystko, co kiedyś wyszło z rąk Boga, „Boga wszystkich rzeczy” (por. Syr 36, 1), powróci do Niego w postaci „nieba nowego i ziemi nowej” (por. Ap 21, 1).

 

Świat jako misterium

Jeśli Bóg, „Bóg wszystkich rzeczy” (por. Syr 36, 1), jest nieskończo­nym Misterium, to coś z tego Misterium mają Jego stworzenia, ma cały świat, ma przyroda. Dlatego Paul Cezanne w jednym ze swoich listów pi­sał: „Natura dla nas, ludzi, bardziej jest w głębi niż na powierzchni”, a Paul Claudel w swoim Dzienniku zanotował: „Świat jest w rzeczywistości ja­kimś tekstem, mówiącym nam pokornie i radośnie o swej własnej obecno­ści, ale także o wiecznej obecności Kogoś Innego – swego Stwórcy”. Dla­tego też Martin Heidegger podkreślał, że „świat materialny jest obrazem”, a Mistrz Eckhart notował: „Całe życie wszystkich rzeczy, cały ich byt, sta­nowią wołanie i pośpieszne dążenie do Tego, od którego wyszły”.

Poezja, która jest siostrą teologii, wyraża tę prawdę na swój sposób i dlatego jeden z „metafizycznych poetów”, Thomas Traherne, pisał w swo­im wierszu Cud: „Żaden mi okruch świata nie był znany/który by nie był boski”. Cyprian K. Norwid wyrażał tę prawdę nieco inaczej i w Modlitwie pisał: „Przez wszystko do mnie przemawiałeś, Panie,/Przez ciemność bu­rzy, grom i przez świtanie…”.

Wszystko jest znakiem Obecności

Podczas pobytu Jezusa w Jerozolimie uczniowie pytali Go: „Jaki bę­dzie znak Twego przyjścia?” (por. Mt 24, 3). Greckie słowo parousia ozna­cza nie tylko przyjście, ale i obecność, dlatego można mówić o „znaku obec­ności”, w naszym wypadku o „znaku Obecności”, czyli obecności Boga. Św. Ambroży w dziele O misteriach pisał: „Widzisz wodę, widzisz drze­wo, zauważasz gołębie, czyż możesz więc powątpiewać w głębsze znacze­nie tych wydarzeń?”. Otóż tym „głębszym znaczeniem” wydarzeń i rzeczy jest ich rola znaku Obecności. Dlatego Edmond Jabes podkreślał, że ogród jest mową, pustynia pismem, a znak zaskakuje w każdym ziarnku piasku, natomiast słynny teoretyk i dyktator mody, Paco Rąbane, zapisał, że świat wokół nas jest pełen znaków, które trzeba odczytać.

 

Znakiem Obecności jest cały wszechświat, ale takim znakiem jest także każdy element tego wszechświata. A zatem takim znakiem jest także przy­roda brana globalnie, jak i przyroda rozpatrywana w szczegółach. „Pew­ność bycia wystawionego na Obecność, a nie pewność świata pisał ży­dowski filozof Abraham J. Heschel, w swoim dziele Bóg szukający czło­wieka jest faktem ludzkiej egzystencji”.

Jeżeli mówimy, że świat, że przyroda jest znakiem obecności Boga, obecności Paschalnego Kyriosa jako Chrystusa Kosmicznego (określenie George’a Maloneya), to należy przy tym mocno podkreślić transcendencję Boga wobec świata.
Inaczej mówiąc, ani świat nie jest częścią Boga, ani Bóg częścią świata! Niezbyt wyraźne respektowanie tej radykalnej zasady doprowadzało nieraz do nieporozumień, które z kolei prowadziły do anta­gonizmu między kosmosem a mistyką, między pobożnością a przyrodą.

Co mamy robić?

Łukasz, opisując scenę spotkania Jana Chrzciciela z tłumem, zanoto­wał pytanie tego tłumu skierowane do Proroka z pustyni: Cóż więc mamy czynić? (Łk 3, 10).

Otóż podobne egzystencjalne pytanie można sformułować w naszej sy­tuacji: jeżeli świat, jeśli przyroda jest znakiem Obecności, co należy uczy­nić, by tę Obecność odczytać, by Ją odkryć i Jej doświadczyć? Pytanie jest tym bardziej sensowne, że człowiek z tym światem, który jest znakiem Obecności, może uczynić i czyni wszystko! William Barett w powieści Na grzbiecie żółwia pisał: „Bóg zsyła swoje piękno na ziemię i rozrzuca je wszędzie. I wszędzie jest ziemia Boga, tylko że jeden człowiek buduje na niej misję, a inny buduje dom publiczny”.

W czasie słynnej, a jednocześnie tragicznej ekspedycji dwóch komer­cyjnych wypraw na Mount Everest w roku 1996, w których zginęło pięcio­ro uczestników, doszło do ostrej interwencji ze strony Sirdara Szerpów, Lobsanga, który wyrzucał kierownikowi wyprawy, Scotowi Fisherowi, to­lerowanie w zespole niemoralnego zachowania dwojga młodych ludzi. „Mount Everest jest boginią dla mnie i dla każdego!” argumentował, pod­kreślając, że wchodzenie w przestrzeń natury wymaga pewnej czystości, wręcz świętości. Przypomina to wyznanie Psalmisty, który śpiewał: Kto wstąpi na górę Jahwe, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek o rę­kach nieskalanych i o czystym sercu… (Ps 24, 3-4).

A zatem co mamy robić? Jakie spełnić warunki? W nieco telegraficz­nym skrócie można wymienić niektóre z nich. Pierwszym jest pragnienie Tajemicy, Absolutu, Boga. Przynajmniej pragnienie czegoś większego od samego siebie, bo człowiek, który jest pełen samego siebie i któremu jak pisał Gałczyński wystarczają „śliczna kanapka i dywanik”, nie ma więk­szych szans, by doświadczyć Obecności pod postacią znaków, w tym przy­rody.

 

Drugim warunkiem jest skupienie i uważność. W proroctwie Izajasza Bóg nawołuje: Słuchajcie Mnie z uwagą! (Iz 51, 4). W normalnej sytuacji żaden znak nie działa mechanicznie. Dlatego rozproszenie, wewnętrzny chaos, koncentracja na „śmieciach tego świata”, jak pisał Jean Portier, unie­możliwiają w praktyce przeżywanie Obecności. Mów, bo sługa Twój słu­cha! (1 Sm 3, 10)- te słowa Samuela powinny towarzyszyć każdemu, kto chce być kimś innym niż tylko jak to określał cytowany już Gałczyński „dzikim człowiekiem z zegarkiem”.

Trzeci warunek to otwarcie, postawa zwana effatyzmem. Gdy Jezus uzdrawiał głuchoniemego, mówił do niego: „Effatha” to znaczy: „Otwórz się!” (por. Mk 7, 34). To otwarcie na Światło z góry nazywam „effatyzmem”. Jest ono konieczne i współdziała z pragnieniem Czegoś lub Kogoś.

Warunek czwarty: świadomość wiary. Dawid wyznawał z ufnością: Wie­rzę, że będę oglądał dobroć Pańską w ziemi żyjących (Ps 27, 13), a tą „zie­mią żyjących” już może być ta ziemia, ten wszechświat, bo przecież już królestwo Boże pośród was jest (Łk 17, 21). Warto przy tym podkreślić, że w tym wypadku działa „sprzężenie zwrotne”: doświadczenie Boga pod postacią znaków nie tylko wymaga wiary, a przynajmniej usposobienia wiary, ale także tę wiarę pomnaża i ożywia.

Piąty i ostatni warunek to oczyszczenie. W Księdze Mądrości wyraźnie powiedziano, że ci, którzy służą złu i zgrzeszyli, nie pojęli tajemnic Bo­żych Mdr 2, 22). W tym wypadku nie chodziłoby o stan czystości, ale o cią­głe i cierpliwe oczyszczanie wnętrza, o oczyszczanie „oczu serca”, gdyż grzech zamyka i oślepia i wtedy trudno doświadczyć Tego, o którym po­wiedziano: Obłok i ciemność wokoło Niego […], ogień idzie przed Jego obliczem (Ps 97, 2-3). Grzegorz Wielki pisał, że ślepiec szuka u Pana Boga nie złota, lecz światła.

Twarz Boga i ziarnko piasku

Robert Markovitz na podstawie wspomnianej wcześniej książki Jona Krakauera „Wszystko za Everest” nakręcił film o tragedii pod Mount Everestem. Narratorem jest sam Krakauer, który tak kończy film: „Wszyscy uj­rzeli twarz Boga i mam nadzieję, że był to wspaniały widok”. Przy tej fina­łowej sekwencji przypomniały mi się jednak inne słowa, które zapisał Ire­neusz, biskup Lyonu: „Chwałą Boga jest człowiek żyjący, zaś życiem czło­wieka jest oglądanie Boga”.

Zanim więc będziemy oglądać Boga twarzą w twarz (1 Kor 13, 12), teraz jako „żyjący człowiek” możemy Go doświadczać pod postacią znaków, wśród których jest przyroda, o której Andriej Tarkowski, słynny reży­ser, twórca Andrieja Rublowa, pisał: „Spośród wszystkich czynników, któ­rych wpływu na mnie jestem świadomy, największy miała przyroda”. Cho­dzi zatem o to, by jak pisał największy z poetów metafizycznych William Blake „W ziarnku piasku ujrzeć Świat cały/Całe Niebo w kwiatku ko­niczyny/Nieskończoność zmieścić w dłoni małej /Wieczność poznać w cią­gu godziny”.