Pytania, czy obecne czasy bardziej nas przybliżają, czy oddalają od Boga oraz czy współczesny człowiek w naszym kręgu cywilizacyjnym i kulturowym Boga potrzebuje, a jeśli tak, to na ile, wywołałyby, zwłaszcza w pewnych kołach, gorącą dyskusję. Bezdyskusyjne wydają się jednak dwie rzeczy: są ludzie, którzy szukają lub chociaż pragną kontaktu z Bogiem, a współczesny styl życia bardzo to utrudnia. Kiedyś odrzucenie Boga było jak skok w odmęty poza końcem świata, teraz wiara jest jedną z możliwych opcji. Kształtowanie relacji z Bogiem wymaga świadomej decyzji, ciągłych wyborów oraz przemyślanego działania, aby wyszarpnąć kawałek codzienności na czas i miejsce na modlitwę.

Kiedy więc wybierzemy Boga, odrzucając inne ideologie i pomysły na życie, świat reklam i telenoweli, chaosu oraz przemocy, i chcemy wśród zgiełku i hałasu tego świata usłyszeć głos Boga, okazuje się, że to dopiero początek problemów. Podstawą relacji z Bogiem jest bowiem osobista modlitwa. Jak się jednak modlić, gdy po często absorbującej i stresującej pracy wracamy do domu, gdzie w dwóch pokojach są cztery osoby, włączony telewizor i komputer, a nieraz jeszcze radio w kuchni. A kiedy pełni samozaparcia doczekamy cichej nocnej godziny albo wyrwiemy się do kościoła, najpierw się rozpraszamy atakowani myślami o pracy, rodzinie, problemach, a jeśli uda nam się wyciszyć, nagle budzimy się zdrętwiali, z wzorem swetra odciśniętym na czole. Jak się modlić, kiedy tak naprawdę nikt porządnie i skutecznie modlitwy nie uczy, nie odnajdujemy się w różańcu i modlitwach z książeczki do nabożeństwa, a modlitwy spontanicznej zaczynamy mieć dość, bo widzimy, że przeradza się w prezentację listy próśb, skarg i zażaleń?

Skarb w ukryciu

Tak, droga do Boga do łatwych nie należy. Istnieje jednak taka trasa i taki sposób wędrówki, które pomagają radzić sobie z trudnościami i rozwiązywać przynajmniej niektóre problemy, uczą bowiem właśnie modlitwy i dbania o relację z Bogiem. Jest to duchowość ignacjańska, znana i ceniona tylko w kręgach wtajemniczonych, gdy tymczasem zasługuje na szerszą popularyzację, jest to bowiem coś akurat na dzisiejsze czasy i dla współczesnego człowieka.

Oczywiście, duchowość ignacjańska nie jest cudownym środkiem niezawodnie gwarantującym sukces i na pewno nie jest dla wszystkich. Dla kogo więc jest? Dla ludzi, którzy szukają swojej własnej drogi do Boga, osobistej i bliskiej z Nim relacji – i często nie mogą sobie z tym poradzić. Jest dla tych, którzy są zajęci i zabiegani, przeciążeni obowiązkami i zadaniami, którzy, z racji zawodu czy sytuacji rodzinnej, wciąż innym poświęcają swój czas i energię. Jest dla tych, którzy myślą logicznie, cenią sobie systemowe i hierarchiczne uporządkowanie, ale jest też dla tych o umyśle humanisty, wyobraźni artysty i wrażliwości poety. Jest również dla osób przedkładających twórcze działanie nad powielanie wzorów, a także indywidualizm nad działanie w grupie. Jest wreszcie dla tych wszystkich, których nie obejmują wymienione wyżej kategorie, ale którzy po prostu pragną, aby Jezus był dla nich rzeczywiście „drogą, prawdą i życiem”.

Problem polega na tym, że to, co mają do zaoferowania na przykład dominikanie – czyli piękną liturgię, mądre kazania, prężnie działające duszpasterstwa oraz życzliwy i otwarty stosunek do człowieka, jest łatwo zauważalne na zewnątrz. Jezuici tymczasem trzymają swoje skarby w ukryciu, a w każdym razie nie chwalą się nimi wystarczająco głośno. Wytyczenie ciekawego szlaku do Boga, skuteczne sposoby uczenia dobrej modlitwy, rekolekcje i dni skupienia, kierownictwo duchowe i to wszystko, czego się można nauczyć w teorii i praktyce i co okazuje się tak cenne dla nas, borykających się z rzeczywistością XXI wieku, jest niewidoczne na co dzień w kościele. Po te dobra trzeba samemu sięgnąć, a żeby sięgnąć, trzeba o nich wiedzieć.

Zanim jednak zacznę przedstawiać te cenne wartości, jedna uwaga techniczna. Św. Ignacy we wprowadzeniu do Ćwiczeń duchownych mówi, że dla odprawiającego rekolekcje korzystne jest, jeśli nie zna z góry treści następnych dni i tygodni, co w pełni potwierdziło moje doświadczenie. Teraz więc chcę dokonać czegoś wewnętrznie sprzecznego – udzielić informacji i ukryć je, pokazać coś, ale nie odsłonić. Jeśli się więc komuś wyda to, co piszę, słabo udowodnione, proszę o kredyt zaufania i zrozumienie, że nieraz wybieram ogólnik zamiast konkretu świadomie i dla dobra sprawy. Trudno jest też pisać o duchowości ignacjańskiej, bo to złożona i misterna konstrukcja, a do pisania trzeba wyjmować poszczególne elementy pojedynczo. Będę też przedstawiała wszystko, tak jak ja to odbieram, ale wiem na podstawie rozmów przy różnych okazjach, że choć reakcje są oczywiście bardzo różne i indywidualne, to jednak w sumie duchowość ignacjańska rozmaitym ludziom przynosi podobne korzyści. Wszystko, co napiszę, jest oparte na moim własnym doświadczeniu, na tym, co przeżyłam, a nie przeczytałam w książkach.

Nieraz zastanawiałam się, jak krótko zebrać, określić i nazwać to, co decyduje o wartości i co jest najbardziej atrakcyjne w duchowości ignacjańskiej. Otóż cechą niesłychanie cenną jest doskonałe pogodzenie na pozór sprzecznych wartości. Z jednej strony, duchowość ta, stanowiąc bardzo konkretny system i opierając się na szczegółowych zaleceniach, których trzeba wiernie przestrzegać, daje mocne oparcie. Z drugiej strony jednak, efektem tego jest rosnące poczucie swobody i wolności, tej najważniejszej dla każdego wolności wewnętrznej.

Wewnętrzny kompas

Przyjrzyjmy się więc najpierw podstawom i zasadom. Duchowość ignacjańska, jak sama nazwa wskazuje, bazuje na tym, co stworzył i pozostawił po sobie św. Ignacy Loyola. Najważniejsze treści zawarte są w Ćwiczeniach duchownych, niewielkiej książeczce podającej w punktach instrukcje i wytyczne, jak należy przeprowadzić czterotygodniowe rekolekcje, które mają na celu pogłębienie relacji osoby odprawiającej rekolekcje z Bogiem, co ma w konsekwencji wpływ na całe jej życie.

Ćwiczenia precyzują przede wszystkim, jaki powinien być stosunek człowieka do Boga. Zasada i Fundament brzmią: „Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją” (Ćd 23). Współczesnemu człowiekowi trudno zaakceptować to stwierdzenie w takiej formie, ale przecież wzruszają nas i nie budzą sprzeciwu słowa św. Augustyna: „Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie”. To zdanie, jako dopełnienie słów św. Ignacego, wyjaśnia, jakie korzyści przyniesie przyjęcie takiej postawy i osładza gorzką pigułkę konieczności posłuszeństwa i służby.

Warto wiedzieć, że św. Ignacy przed swoją przemianą wewnętrzną był żołnierzem, co rzutowało nie tylko na jego sposób myślenia i działania, ale również na język, którym się posługiwał. Był to język komend i instrukcji, bez ozdobników, według niego zbytecznych. Co więcej, istotne jest zrozumienie, że Zasada i Fundament to nie szyny nieubłaganie wytyczające drogę i ograniczające możliwości poruszania się. Jest to kompas, który, wskazując nieustannie cel, pozwala bezpiecznie wędrować różnymi drogami, a nawet bezdrożami, pod warunkiem że się z niego umiejętnie korzysta. Praktyka pokazuje, że przywołanie prawdy, iż dojście do Boga jest celem życia, niezawodnie wprowadza ład i nadaje kierunek, zwłaszcza w okresach zagubienia i chaosu. Z Fundamentu wywodzi się też powszechnie znane kryterium rozstrzygające wybory. Otóż należy się po prostu zastanowić, „co będzie na większą chwałę Bożą” – i za tym iść.

Ćwiczenia duchowne opisują, jak należy przeprowadzać czterotygodniowe rekolekcje będące podstawą formacji ignacjańskiej. Rekolekcje organizowane obecnie są nadal wierne zasadom sformułowanym przez św. Ignacego prawie pięćset lat temu. Zmiany i adaptacje, pod niektórymi względami daleko idące, zachowują tego samego ducha i są raczej pomostem pomagającym współczesnemu człowiekowi korzystać z rekolekcji. Służy temu przede wszystkim dodanie jako integralnej części wstępnej pięciodniowych rekolekcji, zwanych właśnie Fundamentem, w czasie których można poznać w praktyce główne zasady stanowiące podstawy rekolekcji i nauczyć się najważniejszej formy modlitwy ignacjańskiej, a mianowicie medytacji. Dzięki temu z tych rekolekcji mogą korzystać nie tylko jezuici, nie tylko księża i siostry zakonne, ale są też przeznaczone dla osób świeckich. Rekolekcje podzielone na tygodniowe, a właściwie ośmiodniowe sesje, są prowadzone w domach rekolekcyjnych, bowiem św. Ignacy zalecał oderwanie się od codziennego życia przez zmianę miejsca pobytu, bo taki fizyczny dystans dający uspokojenie umysłu i emocji pozwala na lepsze skoncentrowanie się na treściach rekolekcji.

Następną zasadą służącą temu samemu celowi jest zachowanie milczenia, co oznacza, że nie rozmawia się z nikim, nie wyłączając innych uczestników rekolekcji. Osobą, z którą nie tylko można, a nawet trzeba rozmawiać, jest osoba towarzysząca czy też prowadząca, czyli kierownik duchowy. Codzienne rozmowy dotyczą przebiegu rekolekcji i wewnętrznych poruszeń, można więc zadawać pytania, uzyskać praktyczne porady, wyjaśnić wątpliwości i lepiej zrozumieć doświadczenia i doznania podczas modlitwy. Celem tych rozmów jest też w razie potrzeby zabezpieczenie i wsparcie w chwilach nieraz emocjonalnie trudnych, bo rekolekcje ze względu na swoją formę często bardzo mocno, a chwilami bardzo boleśnie, dotykają wnętrza człowieka. Pod względem praktycznym rekolekcje są zawsze dobrze zorganizowane; poza medytacjami i rozmowami z osobą towarzyszącą stałym punktem programu są konferencje na ciekawe i pożyteczne tematy (na przykład świat uczuć, rozeznawanie i podejmowanie decyzji, integracja seksualna), adoracja i Msza św. Warunki zewnętrzne nie tylko sprzyjają skupieniu umysłu rekolektanta, ale też umożliwiają skondensowane działanie łaski Bożej, dzięki czemu rekolekcje te mają faktycznie moc autentycznej przemiany człowieka.

Na drodze medytacji

Spotkanie człowieka z Bogiem dokonuje się w naturalny sposób podczas modlitwy. Dlatego czas Fundamentu nastawiony jest na praktyczny cel: zdobycie podstawowej umiejętności odprawiania medytacji. Jest to medytacja oparta z reguły na fragmencie Pisma Świętego, a więc modlitwa słowem Bożym, czyli słuchanie, co Bóg do mnie mówi, szukanie, co Bóg chce mi pokazać, odkrywanie, jak Bóg działa w moim życiu. Św. Ignacy i jego duchowi synowie podają bardzo precyzyjne uwagi techniczne i zasady odprawiania takiej modlitwy, która tym właśnie konkretnym kształtem odbiega od modlitwy metodą lectio divina. Zalecenia, jak należy przygotować się do modlitwy, jaką przyjąć postawę, jakie elementy stałe i punkty treści należy uwzględnić, są bardzo pomocne. Są jak naczynie czy forma, do których dopiero można włożyć najróżniejsze rzeczy. Są jak instrukcje konieczne przy nauce jazdy samochodem lub nauce latania. Jeśli się dobrze opanuje podstawowe czynności, można swobodnie szybować w przestworzach i jechać, gdzie oczy poniosą.

Z kolei zaangażowanie rozumu, woli i wyobraźni człowieka sprawia, że modlimy się całym sobą, co pozwala nie tylko przezwyciężyć rozproszenia i senność, ale stanąć przed Bogiem ze wszystkim, co mamy. Modlitwa ta przynosi często zaskakujące efekty – widząc Boże działanie w naszym życiu, odkrywamy rozmaite kufry ze skarbami, które stały gdzieś w kącie pokryte pajęczyną nieświadomości lub kurzem zapomnienia. Rabbi Nachman z Bracławia powiedział, że tak jak ręka trzymana przed oczyma może nam zasłonić nawet największą górę, tak codzienność przesłania niezmierzone przestrzenie świata ducha. Rekolekcje ignacjańskie pozwalają tę rękę odsunąć i dojrzeć Boga, Jego obecność w świecie i moim życiu, poznając Go lepiej, iść za Nim. Przestawienie przerzutki intelektualno-emocjonalnej na wyższe obroty i wyostrzenie percepcji sprawiają, że rekolekcje są mocnym i intensywnym doświadczeniem nie tylko Boga, ale również samego siebie i otaczającego świata.

Problemem wszystkich powracających z rekolekcji jest przeniesienie przeżytych tam doświadczeń na grunt codziennej rzeczywistości, bo to dopiero daje szansę na rzeczywistą przemianę i rozwój. Tu wsparciem i pomocą jest kierownictwo duchowe, czyli towarzyszenie chętnym w ich drodze do Boga. Kierownik duchowy to ktoś inny niż stały spowiednik, na spowiedzi bowiem poruszane są głównie te sprawy, które dotyczą materii grzechu. Osoba kierownika duchowego jak „drugie oko” pozwala dostrzec bardziej obiektywnie to, co się w nas dzieje. Można go też porównać do przewodnika w górach, który pokazuje szlak i uczy, jak przejść trudniejsze miejsca, a w razie potrzeby poda rękę i doda odwagi.

Św. Ignacy powiedział: „Przewidywać i planować to, co się ma robić, a po zrobieniu zbadać to i ocenić – oto najpewniejsze zasady dobrego działania”. Dobrego, bo skutecznego. Twórcza analiza, wyciąganie wniosków i zastosowanie ich w dalszym działaniu pozwalają świadomie kierować tym, co robię, iść dalej i wyżej, a nie dreptać w miejscu. Służy temu przeprowadzanie refleksji właściwie po wszystkich działaniach, poczynając od modlitwy. Refleksja służy ocenie, co nam się powiodło, a co nie, dlaczego tak się stało i co należy zrobić, żeby było lepiej. Notatki, które warto wtedy sporządzać, są cennym zapisem treści ważnych, a zagrożonych zapomnieniem z powodu napływu nowych doznań, doświadczeń i myśli. Dobrze jest też robić podsumowania pod hasłem „owoc dnia”, „owoc rekolekcji” pozwalające na wybranie i przeanalizowanie treści najbardziej istotnych. Duże korzyści przynosi przeniesienie tego zwyczaju również na inne sfery życia.

Podobny cel przyświeca i podobne skutki przynosi forma modlitwy bardzo ceniona i zalecana przez św. Ignacego, rachunek sumienia, który (według jego propozycji) nie jest jednak sporządzeniem listy dobrych i złych uczynków, a badaniem świadomości, wewnętrznych poruszeń i emocji i tym samym naszego działania. Wykonywany zgodnie z zasadami sztuki, codziennie, jest podstawą zachowania bliskiego, mocnego i osobistego kontaktu z Bogiem, bez względu na okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne stany ducha. Pomaga też we właściwym świetle zobaczyć to, co się nam przydarza i co sami robimy, a więc żyć bardziej świadomie i sensownie. Jest to szczególnie istotne w sferze życia duchowego, gdzie wszystko jest tak trudno uchwycić i nazwać. Relacja z Bogiem przestaje być kapryśnym przeżywaniem pobożnych wzruszeń lub ich braku, a zaczyna być świadomym współdziałaniem z łaską Bożą.

Kierownicy duchowi w szkole duchowości ignacjańskiej są dobrymi przewodnikami w drodze do Boga nie tylko dlatego, iż tak wyraźnie wskazują cel wędrówki, że nie sposób zbłądzić. Czasami zdarza się, że ktoś cały czas widzi górę, na którą chciał dojść, ale na trasie rezygnuje i odchodzi lub błądzi czy ustaje w drodze, lecz oni wiedzą, jaką trasę wytyczyć, w jakim tempie poprowadzić uczestników wędrówki i co im po drodze pokazać. Bazują na dobrej znajomości psychiki ludzkiej. Wiedzą na przykład, że nawróceniu, czyli przemianie serca, towarzyszy wzrost wrażliwości na sprawy moralne, który może wpędzić w trudne do opanowania dylematy i skrupuły. Tłumaczą więc, że myśli napływające do głowy nie wiadomo skąd czy różne uczucia (zwłaszcza te tak zwane negatywne) budzące się w nas pod wpływem bodźców pod względem moralnym są obojętne, liczą się bowiem nasze reakcje na poziomie czynów i decyzji. Rozróżniają też i odpowiednio wartościują rodzaje i typy uczuć – stałość postawy (np. miłość do dzieci, współmałżonka, rodziców) oraz chwilowe emocje (jak złość i gniew na wyżej wymienionych) i potrafią to sensownie wyjaśnić zgnębionemurekolektantowi.

Ćwiczenia duchowne uczą stawać przed Bogiem ze wszystkim, co nas wypełnia, w całej szczerości i prawdzie i zwracać się do Niego z każdym pytaniem, wątpliwością i pretensją. Można też nauczyć się takich mądrych rzeczy, jak rozeznawanie, łącznie z tak zwanym rozeznawaniem wewnętrznych poruszeń, które uprzedza nas, z jakimi zagrożeniami musimy się liczyć na danym etapie i jak się przed nimi obronić, oraz dokonywania wyborów i podejmowania decyzji. Pomaga to zrozumieć, że życie duchowe ma swoją dynamikę. Św. Ignacy rozróżniał stany „pocieszenia” i „strapienia”, czyli okresy, kiedy z entuzjazmem reagujemy na działanie łaski Bożej i czas, kiedy ospali i ociężali czujemy się od Boga zupełnie odłączeni i skłonni jesteśmy popadać w depresję i zniechęcenie.

Ignacy opisywał te stany, co przeżywającemu je daje spokojną pewność, że to, przez co przechodzi, jest zjawiskiem naturalnym, a nie dowodem rozchwiania emocji lub godnego potępienia braku wytrwałości i konsekwencji. Co więcej, precyzował on, jak należy postępować w owych stanach, a zwłaszcza dał zbawienną radę czy wręcz wyraźne zalecenie, żeby wówczas nie podejmować żadnych ważnych decyzji, jako że zaburzają one jasność widzenia, trafność i obiektywność osądu. Również wymienione wcześniej wskazówki i zasady dotyczące rekolekcji i modlitwy o znajomości natury człowieka świadczą w najlepszy możliwy sposób o tym, że są skuteczne.