Było tam wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swoich chorób (Łk 6,17-18)
 
W powszechnej świadomości wiernych Lourdes kojarzy się głównie z cudownymi uzdrowieniami. A mnie intryguje fakt, że Bernadetta, która sama cierpiała na gruźlicę, chociaż widziała Matkę Bożą i piła cudowną wodę, nie została uwolniona od choroby. I nawet tego wielce nie pragnęła. Co więcej, z czasem miała się coraz gorzej. Nikt jakoś o tym głośno nie mówi. Nadto, przyznam, że z pewnym zakłopotaniem wysłuchałem słów Maryi wypowiedzianych do świętej podczas jednego z objawień: „Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, lecz w przyszłym”. Szokujące i niewygodne stwierdzenie jak na nasze czasy, kiedy wielu wierzących uważa, że zdrowie w życiu najważniejsze. Tymczasem wiara wcale nie gwarantuje powodzenia, zdrowia, pomyślności i idylli, tak jak często byśmy tego oczekiwali.
 
Mimo to chorzy są tutaj uprzywilejowani i rzucają się w oczy. Podczas mszy przed grotą patrzę na długie rzędy wózków inwalidzkich. Doznaję małego wstrząsu. Wpatrując się z górnego placu w setki ludzkich cierpień, powykrzywianych lub zastygłych w bezruchu twarzy, z rękami mozolnie wznoszonymi w geście usilnego błagania, czuję się nieswojo. Póki co nic poważnego mi nie dolega, myślę sobie. Skoro jestem jeszcze fizycznie zdrowy, czy to znaczy, że Bóg dał mi więcej, a im mniej? Czy powinienem dziękować za zdrowie, a skoro tak, to za co oni powinni podziękować? Chyba nie tędy droga. Choroby fizyczne doskwierają, bolą, czujemy je w zmysłach. Choroby ducha ujawniają się i wydają swoje żniwo czasem dopiero po latach Matka Elżbieta Czacka z Lasek, która sama straciła wzrok, mawiała, że „ślepota duchowa bywa poważniejszym problemem niż ślepota duchowa”.
 
Na terenie sanktuarium dzieje się to samo co w Ewangelii. Do Jezusa, bo przecież to On uzdrawia, a nie Maryja, przychodzą chorzy, oblegają Go zewsząd, licząc na ulgę i uleczenie. Ale Chrystus często zwraca uwagę, że uzdrowienia są jednie znakami, potwierdzeniem istnienia niewidzialnej rzeczywistości, zapowiedzią tego, co dopiero w pełni nadejdzie.
 
U nikogo w Lourdes nie zauważyłem jednak takiej żarliwości i szczerości modlitwy jak u tych chorych. Co prawda, jeśli chodzi o stwierdzone fizyczne uzdrowienia, to obecnie nie zdarzają się one zbyt często. Same statystyki nie wystarczyłyby więc, by skłonić te rzesze sparaliżowanych, powykręcanych i nieruchomych do pojawienia się w Lourdes. Dlaczego więc przybywają? Czy nadal mają nadzieję na uzdrowienie? Zapewne tak. Ale może i na coś więcej.
 
Zupełnie przypadkiem, trochę jak reporter, pytam panią siedzącą na wózku, dlaczego pozwoliła się przywieźć pod grotę massabielską. Odpowiada, że tutaj czuje, iż Bóg jest blisko.
 
Doświadcza Jego solidarności z jej własnym cierpieniem. Wie, że Bóg przejmuje się jej losem, i z takim przekonaniem może spokojnie wracać do domu. Jej wypowiedź robi na mnie wielkie wrażenie. Okazuje się, że nie wszyscy stoją tutaj w kolejce po cud. Godzą się z tym, że nie zostaną uleczeni, odkrywając głębszy wymiar swego cierpienia. I wcale nie widać na ich twarzach rezygnacji.
 
Jessica Hausner, austriacka reżyserka, nakręciła niedawno film o fenomenie Lourdes. Przygląda się temu miejscu na chłodno, z pozycji niezaangażowanego obserwatora. Analizuje wszystko od podszewki. Stawia pytanie o wiarę. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że Bóg musi być kapryśny, podobny do greckich bogów, skoro rozdziela swoje łaski tak „nierównomiernie”. Nie wiadomo, dlaczego jednym daje, innym zabiera. Dlatego, jej zdaniem, cuda są takie ambiwalentne, niewytłumaczalne. Ciekawe jednak, że Jezus uzdrawia na ciele paralityka, któremu wcześniej odpuścił grzechy, dopiero na widok niewiary faryzeuszów. Jakby prawdziwa wiara nie potrzebowała żadnych cudów, bo „cuda to są obrazki w książkach, piękne obrazki” – pisze Georges Bernanos. Poza tym, dziesięciu trędowatych zostało oczyszczonych. Jeden przyszedł podziękować. Nawet cuda nie zawsze zmieniają człowieka.
 

 

Fragment pochodzi z książki: Duchowa pielgrzymka do Lourdes