Jezus przyszedł, aby dać nam Ducha Świętego. Przy­szedł, aby pokazać nam drogę do Ojca – a jest to droga Ducha. Przyszedł, by przynieść nam życie w obfitości – a to znaczy życie w Duchu. Przyszedł, byśmy nauczyli się modlić tak, jak On – czyli modlić się w Duchu.

 

Jezus żył nie tylko w stałej bliskości z Ojcem, ale także był napełniony Duchem Świętym. Publiczna działalność Jezusa rozpoczęła się od chrztu w Jorda­nie. Gdy Jezus modlił się po otrzymaniu chrztu, „Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Łk 3, 22). To wydarzenie zainaugurowało ziemskie posłannictwo Jezusa i objawiło, że jest On Synem Ojca napełnionym Duchem Świętym.

 

Duch Święty a Jezus

 
Duch Święty nigdy nie opuszczał Jezusa. Wielokrot­nie w Ewangeliach, Jezus wyraźnie ukazuje się jako „pełen Ducha Świętego” (Łk 4, 1). Widząc, że Ojciec objawił się Jego uczniom, Jezus „rozradował się w Duchu Świętym” (Łk 10,21). Przekazując Aposto­łom swoje polecenia, czynił to „przez Ducha Święte­go” (Dz 1, 2). Dzieła swego Ojca spełniał mocą Ducha Świętego, modlił się do Niego w Duchu i to Duch Święty prowadził Go w wypełnianiu woli Ojca.
 
Także swoim uczniom Jezus obiecał Ducha Świę­tego. W ostatnim dniu Święta Namiotów w Jerozo­limie Jezus powstał i zawołał: „Jeśli ktoś jest sprag­niony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije!” (J 7, 37). Ewangelista wyjaśnia, że Jezus mó­wił o wodzie żywej, którą miał dać, to znaczy o Du­chu Świętym, który miał być wylany na wierzących po wniebowstąpieniu Jezusa (por.: J 7, 39).
 

Zgodnie z Ewangelią św. Jana Jezus przekazał Apostołom naukę o Duchu Świętym podczas Ostat­niej Wieczerzy. Nazwał Go Pocieszycielem, tym, któ­ry poucza, prowadzi, chroni i pomaga uczniom, po­dobne jak czynił to Jezus w czasie swego pobytu na ziemi. „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszy­ciela da wam, aby z wami był na zawsze” (J 14,16). Pocieszyciela, czyli „Ducha Prawdy” (J 14, 17), któ­ry będzie kontynuował misję Jezusa:

 

„Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, któ­ry Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedzia­łem.” (J 14, 24-26)

 
Jezus nie głosił swojej własnej nauki, ale przeka­zywał to, co otrzymał od Ojca. Również Duch Świę­ty przynosi ludzkości przesłanie od Ojca. Duch Świę­ty „nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe” (J 16, 13). Duch Święty kontynuuje dzieło Jezusa, które polegało na wypełnianiu misji otrzymanej od Ojca. Trójca Święta jest więc tak ściśle zjednoczona wewnętrznie, że możemy powiedzieć zarówno, iż Jezus przyszedł, aby pokazać nam drogę do Ojca, jak i że przyszedł, aby dać nam Ducha Świętego.

 

Jezus powiedział swoim uczniom, że jego odej­ście jest dla nich pożyteczne: „Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was” (J 16, 7). Po swoim zmartwych­wstaniu polecił, uczniom, aby pozostali w Jerozoli­mie: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyoblecze­ni mocą z wysoka” (Łk 24, 49). Sens tych słów spre­cyzował przed wstąpieniem do nieba: „wkrótce zo­staniecie ochrzczeni Duchem Świętym” (Dz 1, 5). Uczniowie Jezusa, otrzymawszy Ducha Świętego, mogli być Jego świadkami w Jerozolimie i w Judei, i aż po krańce ziemi (por.: Dz 1, 8).

 

Jezus posyła Ducha Świętego

 
Kiedy w dniu Pięćdziesiątnicy Duch Święty zstąpił na zebranych w sali na piętrze, zaczęli oni głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie odważnie i z mocą. Zostali przemienieni z małej grupki, schowa­nej ze strachu za zamkniętymi drzwiami (por. J 20, 19) w błyskawicznie rozwijający się Kościół, do któ­rego w następstwie zesłania Ducha Świętego dołą­czyło trzy tysiące nowych członków. Dzieje Apostol­skie są zapisem mocy Ducha Świętego i Jego obecności w pierwszej gminie chrześcijańskiej.
 
Jezus obiecał Ducha Świętego wszystkim, którzy w Niego wierzą. W dniu Pięćdziesiątnicy Piotr oznaj­mił wszystkim zdumionym słuchaczom, że oni rów­nież mogą otrzymać Ducha Świętego tak samo, jak Apostołowie: „Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a któ­rych powoła Pan Bóg nasz” (Dz 2,39). Piotr odwoły­wał się do obietnicy Jezusa, który mówił, że Ojciec ześle Ducha Świętego, jeśli ktoś będzie się modlił, by Go otrzymać: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, któ­rzy Go proszą” (Łk 11,13).
 
Duch Święty wkraczając w nasze życie czyni nas przybranymi dziećmi Ojca. „Na dowód tego, że je­steście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś sy­nem, to i dziedzicem z woli Bożej” (Ga 4, 6-7). Stali­śmy się synami i córkami naszego Ojca w niebie dzię­ki obecności Ducha w nas. Jezus przyszedł, by dać nam Ducha i by otworzyć nam drogę do Ojca – co w swej istocie sprowadza się do jednego.
 
Zdolność do modlitwy do Boga jako do Ojca, jest ściśle powiązana z obecnością Ducha Świętego w nas. Jezus mógł upoważnić nas do tego, byśmy modlili się do Boga jako do Ojca, ponieważ dzięki Duchowi Świętemu zostaliśmy przybrani za Jego synów i córki.
 
„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież Du­cha niewoli, aby się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w któ­rym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że je­steśmy dziećmi Bożymi.” (Rz 8,14-16)
 

Duch modli się w nas

 
Duch Święty prowadzi nas i umacnia w modlitwie do Boga naszego Ojca: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w bła­ganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.” (Rz 8, 26-27)

 

Powyższe zapewnienie świętego Pawła odnosi się do ogólnego ukierunkowania, które Duch Święty nadaje naszej modlitwie. Prawdopodobnie nawiązuje ono też modlitwy w językach, charyzmatu Ducha Świętego, który święty Paweł omawia obszernie w Pierwszym Liście do Koryntian (por.: 1 Kor 12,­14). Potrzebujemy obecności Ducha, aby modlić się „Abba, Ojcze”, potrzebujemy Jego natchnienia, by nasza modlitwa była taka, jaka być powinna. Potrze­ba nam daru Ducha, by wyrazić w modlitwie miłość naszych serc.

 

W ludzką kondycję wpisana jest słabość, co naj­wyraźniej uwidacznia się w modlitwie. Ci, którzy próbowali się modlić przez jakiś czas, wiedzą najle­piej z własnego doświadczenia, jak nikła jest nasza zdolność do modlitwy, jak łatwo ulegamy rozpro­szeniom, jak ociężałe bywają nasze serca i jak trud­no wydobyć z siebie odpowiednie słowa. Jest rzeczą oczywistą, że potrzebujemy mocy, która przerasta naszą własną, aby modlić się z łatwością, z radością i wytrwałością. Potrzeba nam czegoś więcej, niż na­szych własnych zdolności, by naszymi słowami chwalić Boga tak, jak na to zasługuje. Potrzebujemy wiary większej niż nasza własna, by modlić się o uzdrowienie tych, których kochamy. Radość Du­cha Świętego jest nam potrzebna, by podnieść nas na duchu, gdy jesteśmy przygnębieni. Musimy pro­sić Ducha Świętego, żeby był coraz bardziej obecny w naszym życiu, tak byśmy mogli modlić się w mo­cy Ducha. Tylko modlitwa w Duchu Świętym może przybrać formę modlitwy do Boga jako Ojca, do na­szego Abba. Tylko w Duchu możemy modlić się tak, jak Jezus.