Dla mężczyzn, którzy mają trudności w wyrażaniu swoich uczuć, przebywanie z dzieckiem, słuchanie go, wspólna zabawa mogą być trudnym wyzwaniem. Trudność ta wynika najczęściej z pewnej nieumiejętności wejścia w spontaniczny kontakt z dzieckiem, w dialog z nim.
Dzieci wymagają od swych rodziców przede wszystkim stworzenia więzi uczuciowej. Ojcowie emocjonalnie sztywni stają się dla dzieci nieprzystępni, zamknięci. Dzieci ze swoją spontanicznością nie wiedzą, jak się wobec nich zachować. Ale i w takiej sytuacji – szczególnie chłopcy – usiłują nawiązać jakiś kontakt z tatą.
Dopiero po wielokrotnym przykrym doświadczeniu odrzucenia, którym czują się głęboko zranieni, zaczynają ojców unikać. Obawiają się kolejnego zranienia. Syn, którego ojciec zranił, czuje się źle w jego obecności. Jest zalękniony, skrępowany, zestresowany. Jest to jakby lustrzane odbicie lękliwej postawy ojca. Tak stopniowo tworzy się wzajemna obojętność emocjonalna między ojcem a synem.
Z czasem – szczególnie po okresie dojrzewania – może ona przeradzać się mimowolnie we wzajemną niechęć, a nawet wrogość. Raz bywa to wrogość skrywana za maską grzecznych słów i gestów, innym razem może przybierać formy otwartej, jawnej wojny pomiędzy ojcem a synem.
Dla ojców emocjonalnie niedojrzałych, sztywnych, ich dzieci, zwłaszcza synowie, stają się niezwykłą szansą uczuciowego dojrzewania w dorosłym już życiu. Dzieci mogą nauczyć swych tatusiów doceniania świata ludzkich uczuć. Mogą ich przekonać, że jest on interesujący, ważny i piękny także dla mężczyzn.
Pokonanie męskiego sztywniactwa i lęku przed uczuciami wymaga jednak od ojca trudu, woli zmagania się i trochę pokory. Ojciec musi chcieć nawiązać najpierw dialog ze swym światem uczuć, a potem z własnym dzieckiem. Rozmawiając z synem – córką, winien ich traktować partnersko. Ma to być dialog równego z równym. Uczucia dziecka mają przecież tę samą ludzką wartość, co uczucia jego ojca.
Tata powinien najpierw sam stać się jak dziecko. Inaczej nie wejdzie do „królestwa”, w którym ono żyje (por. Mt 18, 3). Nawiązanie kontaktu emocjonalnego z dzieckiem wymaga od ojca duchowego wysiłku i zmagania z niezdrową męską dumą.
Wysiłek ten jednak szybko wydaje owoce większej wewnętrznej wolności, spokoju i pokory. I to nie tylko pokory wobec dziecka, ale także wobec siebie i swych ludzkich ograniczeń. Widząc zaś i akceptując swoje ograniczenia, będzie w stanie dostrzegać i szanować ograniczenia innych.
Ojcowie, którzy podejmują zmagania, aby nawiązać życzliwą, szczerą i otwartą więź z dzieckiem, stają się bardziej ludzcy. Najpierw bardziej ludzcy dla siebie samych. W ten sposób dzieci ze swoją spontanicznością stają się dla swoich tatusiów nauczycielami wewnętrznej wolności, prostoty, bezpośredniości. Uczą ich większej swobody w relacjach z innymi. Codzienne spędzanie czasu z dzieckiem nie musi być dla ojca ciężarem, jeżeli potrafi on wewnętrznie rozluźnić się, dostosować do sytuacji dziecka i nawiązać z nim więź uczuciową.
Dla wielu mężczyzn, którzy podejmują wysiłek nawiązania kontaktu ze swymi pociechami, czas spędzony z nimi staje się źródłem prawdziwej radości życia. Staje się też dobrym wypoczynkiem. Ojciec może w jakiś sposób uaktywnić w sobie małego chłopca, który „drzemie” gdzieś na dnie duszy każdego dorosłego mężczyzny. Ojciec nie staje się przez to bynajmniej infantylny.
Siedmioletni Robert mówi: „Najwspanialszymi chwilami są dla mnie te, kiedy mój tata bawi się ze mną tak, jak bawił się, gdy on sam był chłopcem”. Każdy syn daje swojemu ojcu okazję na ukończenie jego własnego dzieciństwa. To niezwykła szansa. Ojciec powinien ją wykorzystać. Codzienny czas spędzany z dziećmi w atmosferze życzliwości, otwartości i swobody jest jednym z najważniejszych kryteriów dojrzałego ojcostwa.
Czas ofiarowany dzieciom jest też jednym z najpiękniejszych darów ojcostwa.
Wiecej w książce: Kochaj mnie tato – Józef Augustyn SJ