Medytacja pochodzi z książki: Odkryty skarb. Medytacje biblijne.
Jezus mówił do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo».
Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu» (Mk 4, 26 – 32).
1. ROŚNIE NIE WIADOMO JAK
Przypowieść o ziarnie, które samo wzrasta przytacza jedynie ewangelista Marek. Alessandro Pronzato twierdzi, że dzieje się tak, gdyż przypowieść nie zawiera w sobie żadnych pouczeń moralnych. Nie mówi co trzeba robić, a czego unikać, nie zakazuje i nie nakazuje. Mówi tylko o losach ziarna.
W przypowieści widać wyraźnie rozgraniczenie między pracą rolnika, a wzrostem ziarna. Rola rolnika polega na przygotowaniu ziemi i zasiewie. A następnie, gdy zboże jest już dojrzałe, na zebraniu plonów. Cały proces wzrostu jest już właściwością ziarna. Święty Marek mówi o kilku kolejnych stadiach wzrostu: źdźbło, kłos, ziarno w kłosie. Siewca dokonał pierwszej czynności – zasiewu. Dalej nie bardzo się orientuje, jak odbywa się wzrost ziarna, w jaki sposób ziemia sama z siebie wydaje plon. Ziarno wzrasta niezależnie od jego wysiłków, niezależnie od tego, czy śpi, czy czuwa, zarówno w dzień, jak i w nocy. Gdyby wszystko zależało tylko i wyłącznie od rolnika, nie mógłby spać spokojnie w nocy, bo wciąż musiałby doglądać zasiewu. Tymczasem, mimo że nie wie jak to się dzieje, jednak jest pewien, że ziarno wyda plon.
Przypowieść podkreśla niezwykłą moc ziarna. Jego życiowa siła nie jest wynikiem pracy rolnika, lecz jego wewnętrzną własnością. Immanentna moc życia ziarna działa powoli, ale skutecznie, według swoich praw, które człowiekowi trudno zrozumieć.
Wierzymy, że Bóg działa przez swoje Słowo, że Jego królestwo jest pośród nas, mamy świadomość działania Jego Ducha, ale nie wiemy do końca jak. Tutaj jest miejsce na wiarę. Gdybyśmy znali tajemnicę działania Słowa Bożego, zatracilibyśmy w sobie element zdziwienia i szacunku, chcielibyśmy kontrolować wszystko i bylibyśmy zdolni do różnego rodzaju manipulacji. To, że nie wiemy jak sprawia, że potrzebujemy chwili zastanowienia, zadumy, modlitwy i kontemplacji. Potrzebujemy zanurzenia w Bożej miłości: Nie rozumiemy, dlaczego ziarno, które powinno było zakiełkować, nie zakiełkowało, inne zaś, które nie powinno wyrosnąć, wydaje wspaniały owoc. Nie wiemy, dlaczego na złej ziemi źle zasiane i źle uprawiane ziarno wyrasta znakomicie, a gdzie indziej, pomimo wzniosłych kazań, wysiłków socjologów, psychologów, teologów, wszystko idzie na marne. Nigdy tego nie zrozumiemy, gdyż to nie nasza sprawa.
Ostatecznie przypowieść ukazuje nam niezwykłą moc ziarna. Może ono zakiełkować tam, gdzie nic nie powinno wyrosnąć. Odkryjemy wówczas powód jego słabości i jego mocy. Jest nim Boża miłość. Jeśli bowiem Bóg z miłości staje się słaby, to miłość ta jest zarazem czymś najsilniejszym. Miłość może zmienić Saharę w ogród. Może sprawić, że to co niemożliwe, staje się możliwe (A. Maillot).
Pytania do refleksji:
- Czy pozwalam Słowu Bożemu wzrastać w moim sercu?
- Czy znajduję czas na modlitwę i kontemplację Słowa Bożego?
- Jak zachowuję się, gdy rzeczy wymykają mi się spod kontroli?
- Czy nie manipuluję Słowem Bożym? Czy nie manipuluję Słowem Bożym? Nie interpretuję go w sposób utylitarny?
- Czy odkrywam w sobie Bożą miłość?
2. MAŁY JAK ZIARNKO GORCZYCY
Przypowieść o ziarnku gorczycy pokazuje dynamikę wzrostu ziarna, dynamikę rozwoju królestwa Bożego. Gorczyca, o której mowa w przypowieści, nie jest rośliną, z której wyrabia się musztardę lub stosuje w lecznictwie. Między egzegetami nie ma zgody, o jaki gatunek południowej gorczycy chodzi. Najczęściej przyjmuje się, że chodzi o odmianę gorczycy czarnej Sinapis nigra – alba, która jest rośliną z rodziny krzyżowych. Jej łodyga osiąga wysokość 3-4 metrów. Inni uważają, że chodzi raczej o gorczycę zwaną Salvadora persica, która osiąga wielkość dwukrotnie wyższą. Z racji swych rozmiarów może ona uchodzić za drzewo, a ptaki chętnie szukają schronienia w jej cieniu.
Ziarenko gorczycy to kuleczka o średnicy 1, 5 mm. Nie jest to więc najmniejsze znane na ziemi ziarno. Mniejsze jest np. ziarnko maku. Jednak, zarówno u Żydów, jak i u Greków znane było przysłowie związane z ziarnkiem gorczycy: mały, jak ziarnko gorczycy. Jezus posługuje się tym przysłowiem, by ukazać moc wiary: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was (Mt 17, 20). Również w Talmudzie znane było powiedzenie: kropla krwi mała jak ziarnko gorczycy (A. Jankowski).
Ziarnko gorczycy, jako symbol tego, co niewielkie, niepozorne, najmniejsze, zwraca uwagę na skutek działania Boga. Wzrost królestwa Bożego nie jest oparty na ludzkich przewidywaniach, rachunkach i wysiłkach. Nie można przykładać do niego ludzkiej miary. Wielkość królestwa objawia się w tym, co nie ma wielkiego znaczenia. Wybór krzewu gorczycy nie jest przypadkowy. Jezus mógł przecież wybrać drzewo figowe, które jest bardziej okazałe, aby pokazać wielkość królestwa. Jednak, porównując królestwo Boże do ziarnka gorczycy, pragnie podkreślić słabość, kruchość początku królestwa: Bóg sprawia, iż ze skromnych początków, z czegoś, co w oczach ludzkich niewiele się liczy, powstaje wspaniałe królestwo, które obejmuje wszystkie ludy ziemi (J. Jeremias).
Jezus gromadzi wokół siebie małą grupę uczniów, ludzi niemal wyłącznie prostych i bez znaczenia w życiu publicznym, do których kieruje obietnicę: Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo (Łk 12, 32). Święty Paweł pisze, że Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga (1 Kor 1, 27 – 29). Każdy człowiek może się przyczyniać do rozwoju królestwa, niezależnie od pochodzenia. Każdy jest zaproszony, by stać się jego częścią.
W dzisiejszych czasach Słowo Boże dotarło już na krańce świata. Kościół Chrystusowy obecny jest na wszystkich kontynentach. Wydaje się jednak, że wiele osób nie dostrzega ciągle jego obecności. Spektakularne wydarzenie życia politycznego, gospodarczego i społecznego zasłaniają coraz bardziej obraz ziarenka kiełkującego w ziemi, zajmując umysły i serca współczesnych ludzi. Również u chrześcijan można zaobserwować tęsknotę za tym, co wielkie, ogromne, za królestwem w jego pełnym splendorze. Sukces duszpasterski mierzy się ilością osób, którzy uczestniczą w niedzielnej Eucharystii, w pielgrzymkach czy plenerowych spotkaniach modlitewnych. Często jednak nie dostrzega się królestwa Bożego wyrastającego z codziennych modlitw dzieci i dorosłych, z cierpienia ofiarowanego przez osoby chore i samotne, z uczynków miłosierdzia spełnianych każdego dnia w zaciszu domów, szpitali i innych instytucji opieki społecznej.
B. Maggioni zauważa: Przypowieść naucza nas zatem, abyśmy na serio traktowali dane nam okazje, które nadarzają się tu i teraz, które są skromne, małe i ziemskie. W nich kryje się królestwo. Królestwo Boże jest obecne w prostych gestach. Podzielenie się chlebem, uśmiech, oznaka solidarności, okazanie sympatii, przyjaźni, stanięcie po stronie słabszych, opowiedzenie się za przegraną sprawą, otwarte drzwi, dodatkowy talerz na stole – wszystkie te rzeczy świadczą o jego obecności (A. Pronzato).
Pytania do refleksji:
- Jakiego królestwa oczekuję? Czy widzę w nim miejsce dla wszystkich? Czy nie odmawiam sobie lub innym miejsca w królestwie Bożym?
- W jaki sposób przyczyniam się do wzrostu Bożego królestwa w sobie i w najbliższym otoczeniu?
- Czy umiem rozeznawać wydarzenia życia codziennego w świetle Słowa Bożego?
- Jaką wagę przywiązuję do prostych, codziennych gestów? Czy widzę w nich zalążek królestwa Bożego?
3. ROZWÓJ DUCHOWY
Obie przypowieści pokazują, jaką drogę musi przebyć ziarno, by stało się dojrzałym zbożem lub potężnym krzewem. Trzeba niezwykłej cierpliwości i wiary, by móc dostrzec prawdziwy rozwój, by widzieć kolejne etapy wzrostu, by z nadzieją czekać na ostateczny owoc.
Przypowieści zachęcają do cierpliwego angażowania się w nasz osobisty rozwój duchowy. Nie można wszystkiego osiągnąć w jednej chwili. Nie można stać się dojrzałym chrześcijaninem w wyniku jednego machnięcia magiczną różdżką. Rozwój duchowy człowieka dokonuje się powoli, etapami, podobnie jak ziarno, które wzrasta.
Rozwój duchowy człowieka dokonuje się dzięki łasce. Od nas wymaga się jedynie umiejętności współpracy. Święty Paweł pisze w Liście do Rzymian: Wiemy, że Bóg z tymi, którzy go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru. Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by stali się na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8, 28 – 29). Stawanie się na wzór obrazu Jezusa wymaga dużego zaangażowania, wymaga troski o własny rozwój duchowy. Apostoł Narodów wzywa do życia w miłości, które pozwala na nieustanny wzrost, rozwój duchowy, poznawanie Jezusa i zbliżanie się do Niego: żyjąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi (Ef 4, 15).
Jednak ludzkie zaangażowanie powinno opierać się na przekonaniu, że to Bóg jest przyczyną wzrostu, On prowadzi zasiane ziarno do pełni rozwoju: Rozwój Bożego życia w chrześcijaninie podobny jest naturalnemu wzrostowi, jaki obserwujemy w świecie roślin. Nie musimy podejmować specjalnych wysiłków, zastosujmy się jedynie do warunków korzystnych dla takiego wzrostu (M. J. Standford).
Święty Grzegorz Wielki, posługując się przypowieścią o ziarnie, które samo wzrasta, w następujący sposób komentuje rozwój życia duchowego: Człowiek rzuca swoje ziarno w ziemię, gdy zasiewa w sercu dobrą intencję, dobre pragnienie. A to uczyniwszy, musi zaufać Bogu i czekać z nadzieją. Kładzie się spać wieczorem i budzi się rano, gdyż znajduje się na drodze rozwoju między osiągnięciami i porażkami. Nasienie kiełkuje i rośnie, a on sam nie wie jak, ponieważ zaangażowanie się w dobro prowadzi do realizacji. Ziemia sama z siebie wydaje plon, ponieważ, wyposażona w łaskę dusza człowieka sama z siebie kieruje się ku dobrym uczynkom. Ale ta ziemia produkuje najpierw źdźbło, potem kłos i wreszcie pełne ziarno w kłosie. Wydawanie źdźbła oznacza poczucie, że nasza wola jest jeszcze słaba. Kształtowanie kłosu to rozwój cnoty, która popycha nas do pomnażania dobrych uczynków. Pełne ziarno w kłosie oznacza, że cnota jest już w pełni rozwinięta i nastawiona wyłącznie na czynienie dobra. Kiedy stan zboża na to pozwala, zapuszcza się sierp, ponieważ wszystko jest plonem Boga, żniwem, które należy do Niego.
Święta Teresa z Avila podaje schemat czterech faz życia duchowego, porównanego do uprawiania i podlewania ogrodu:
a) ciągnięcie wody ze studni – odznaczające się wielkim trudem i bardzo skromnymi efektami, to etap modlitwy początkujących, polegającej głównie na rozmyślaniu o życiu Jezusa, co zwykle wymaga dużej dyscypliny i jest trudne;
b) uruchomienie wodociągu – oznacza modlitwę odpocznienia, w której wysiłek rozumu jest nadal wielki, ale są zarazem większe skutki w zakresie działania woli, coraz bardziej zgadzającej się z wolą Bożą;
c) sprowadzenie wody ze strumienia – przy pomocy systemu kanałów, to modlitwa nazywana kontemplacją nabytą, gdzie jeszcze nie ma stałego zjednoczenia z Bogiem;
d) spadający z nieba deszcz – oznacza bezpośrednie działanie Boga na ogród duszy; jest to etap gdzie modlitwa przybiera postać kontemplacji wlanej, a więc trud jest niewielki a efekty tej modlitwy ogromne.
Bóg pragnie prowadzić nas do pełni rozwoju. Pragnie bezpośrednio działać, aby nasz trud był niewielki. William Law zauważa: Korzeń zasadzony w najlepszej glebie, w najlepszym klimacie, błogosławiony słońcem, deszczem i powietrzem, nie jest tak pewny swego wzrostu w doskonałość, jak pewnym może być każdy człowiek, którego duch wzdycha za tym wszystkim, co Bóg gotów jest mu dać i co ogromnie pragnie mu dać. Bo słońce nie wychodzi na spotkanie rozwijającemu się pączkowi, który się ku niemu zwraca, nawet z połową tej pewności co Bóg – źródło wszelkiego dobra – objawia siebie duszy, która tęskni za współuczestnictwem z Nim.
Pytania do refleksji:
- Czy dbam o swój rozwój duchowy?
- Jak wygląda mój trud włożony we własny rozwój?
- Czy potrafię współdziałać z Bożą łaską?
- Czy tęsknię za życiem blisko Boga?
- Czy akceptuję fakt, że to Bóg jest źródłem mojego wzrostu?