Chrześcijaństwo z zasady nie podlega gustom ogółu, a jego istota często rozmija się z trendami panującej mody. Pozostaje jednak pytanie o społeczny wymiar trendów związanych z chrześcijaństwem. Jaki potencjał ma ta religia na polu kultury i oddziaływań międzyludzkich i czy moda na Chrystusa może wpłynąć korzystnie na rozwój duchowości chrześcijańskiej?

 

Wertując gazety najpodlejszej jakości i zerkając na portale plotkarskie, można sprawdzić, jaki jest obecnie najpewniejszy sposób na umieszczenie się w centrum uwagi. Ilekroć podkusi mnie, żeby w sklepie przejrzeć pobieżnie któryś z brukowców, widzę nie tylko to, co wypada mieć w szafie, ale także jaki pogląd na świat najlepiej się sprzedaje. Celebryci małego formatu są niezłym probierzem trendów – muszą dotrzymywać im kroku, by zachować swoje niestabilne pozycje.

 

Trendy czy passé?

Ostatnimi czasy, pomiędzy kolejnymi skandalami seksualnymi, wyznaniami wprost z alkowy i profanacją wszystkich możliwych świętości, znajduję coraz więcej opowieści o nawróceniach i deklaracji dotyczących wiary w Boga. Religijność chrześcijańska, spychana do tej pory ze wstydem do sfery tabu, niezbyt medialna i pożądana w towarzystwie, zaczyna być wykorzystywana do budowania chwytliwego, modnego wizerunku. I co ciekawe, to rzeczywiście działa. W zakupowym pośpiechu, przeskakując strony o zdradach i seksualnych wybrykach, bo przecież tyle już nagości i skandalu wokoło, zatrzymałam się na pięć minut, by prześledzić zestawienie gwiazd, których życie zmieniło się za sprawą Jezusa. Rozważałam nawet kupno gazety. Być może moja reakcja nie była odosobniona.

 

Przyznawanie się do wiary chrześcijańskiej – po wielu latach skazywania jej na ostracyzm i przypinania jej łatki „ciemnogrodu” – staje się dzisiaj dla niektórych manifestem siły charakteru, bezkompromisowości i odwagi. Jeden z komentujących napisał na portalu DEON.pl, że islam to religia, która wzbudza respekt, buddyzm – uwielbienie, a chrześcijaństwo wciąż jest prześladowane. Taka opinia jest produktem wielu lat, podczas których przyznawanie się do Chrystusa nie miało dobrej prasy, kojarzyło się z zacofaniem i skrępowaniem umysłu, dominował agresywny ateizm lub uwielbienie dla innych, niezbyt nawet rozumianych religii. To „prześladowanie” pozwala jednak wykreować w społeczeństwie modę opartą na buncie, który zawsze niesie w sobie powiew świeżości i opiera się przeżytkom. Kiedy trudno już zdziwić ludzi nagością, wyuzdaniem i przemocą, bo granica przesunęła się za daleko, pora odkurzyć zapomniane, odrzucane dotąd obszary.

 

Religia chrześcijańska ma więc szczególnie duży potencjał, by być modną, podczas gdy słyszy się nieustannie, że jest passé. Nie należy jednak dać się zwieść tej kokieterii.

 

Bardzo wierzę w Jezusa

 

Uwielbiany przez młodzież amerykańską piosenkarz pop – Justin Bieber, wyczerpawszy zainteresowanie fanów niezliczonymi zdjęciami swoich pocałunków z Seleną Gomez, ogłosił światu, że bardzo wierzy w Jezusa. Po tej deklaracji wykonał sobie – na dowód żarliwej wiary – tatuaż z imieniem Zbawiciela. Można zapytać, czy tak wyraźny – choć naiwny – gest manifestowania przynależności religijnej, ma dziś większą siłę oddziaływania niż obyczajowe skandale, które do niedawna były głównym wabikiem mediów. Idąc pod prąd, można w końcu wykreować nowy, silniejszy nurt. Świat, który do tej pory chętnie ukazywał, jak zrywa z wszelkimi wartościami, coraz chętniej przygląda się tym manifestom, które korespondują z chrześcijańskimi symbolami i moralnością.

 

Kiedy piłkarze Realu Madryt ofiarowali Puchar Królewski Maryi, zwrócili na siebie uwagę wielu osób. Skąd zainteresowanie gestem, który odwołuje się do tak prywatnej i zepchniętej w cień sfery, jaką jest religijność? Bożyszcza nastolatek spełniły chyba pewne tęsknoty i oczekiwania, gdy, łącząc sport z manifestacją wiary, ukazały przez moment wcielenie snu o człowieku, którego łączy fizyczność i duchowość oraz świadczy o dobru. Sport kojarzony z walką, stworzył majestatyczny i heroiczny tandem z chrześcijańską duchowością. Ludzie zmęczeni modą na chaos, pożądają takiej harmonii, chcą znów – po okresie panowania libertynów – mitycznych herosów. Chrześcijaństwo to najsilniejsza przeciwwaga dla lansowanego dotychczas trybu życia opartego na nihilizmie i hedonizmie. Otrzymujemy dzięki Ewangelii intrygującą wizję istnienia, pojawia się także cierpienie, które, odpychane i tłumione, wydaje się znów w dziwaczny sposób ciekawe, wabiące możliwością podjęcia wyzwania i rozpoczęcia nowej drogi.

 

Na naszym polskim podwórku wśród piłkarzy w kontekście religijnych manifestacji zaistniał bramkarz Artur Boruc. Paradując na boisku w koszulce z Janem Pawłem II i wykonując demonstracyjnie znak krzyża przed każdym meczem, nie zwracał najmniejszej uwagi na rozwścieczonych tym kibiców. Taka religijność – nie cicha, pokorna i prywatna, ale ostra, rzucająca się w oczy przez wyraziste skojarzenia i jednoznaczne symbole – to w oczywisty sposób manifest siły. Eksponowanie przynależności do grupy, która uważana jest za prześladowaną lub odepchniętą, a jednocześnie głoszącą hasła miłości i wymagającą duchowej dyscypliny, nasuwa myśli o odwadze. Poza tym, samo poczucie przynależności do grupy wzmacnia jednostkę.

 

Dlatego właśnie podczas codziennych spacerów po mieście zdarza mi się mijać osoby z chrześcijańską rybą na koszulce, czasem odczytuję hasła: „Nie wstydzę się Jezusa”, „Jezus is my best friend”. Ostatnio natknęłam się na chłopaka, który na klatce piersiowej miał wypisane wyznanie, iż chodzi na pielgrzymki. Każdy ma chyba doświadczenia tego rodzaju, każdy coś takiego widział. Chrześcijaństwo tak eksponowane jest wyraziste, ostre, przyciąga wzrok i wywołuje jasne skojarzenia. Trend związany z chrześcijaństwem funkcjonuje na tych samych prawach co inne trendy, działa w oparciu o ten sam mechanizm, który uruchamia się przy noszeniu białych słuchawek iPhona. Chrześcijańskie symbole mogą stać się pewnym rodzajem oznakowania człowieka : odwaga, wrażliwość, stabilność, jasne zasady – to domniemana charakterystyka kogoś z rybą na koszulce. I jeśli mówimy o modzie na Chrystusa w kontekście społecznym, to musimy także dodać, że będzie to w pewien sposób moda na taką właśnie osobowość, jaką można skojarzyć z chrześcijańską duchowością.