JEFTE
DROGA DO WŁADZY
Imię Jefte (hebr. Jiftach) oznacza „on (Bóg) otwiera”. Jego historia zaczyna się dramatycznie (Sdz 11, 1nn). Był synem Gileada i prostytutki. Ale i żona Gileada urodziła mu synów. Gdy więc synowie tejże kobiety podrośli, wyrzucili Jeftego mówiąc do niego: Nie będziesz miał udziału w dziedzictwie naszego ojca, ponieważ jesteś synem obcej kobiety (Sdz 11, 2). Powodem skazania Jeftego na banicję i alienację nie był wstyd czy hańba. Obecność prostytutek świątynnych i poligamii sprawiała, że w rodzinach żyły wspólnie dzieci z „prawego” i „nieprawego” łoża. Powód był bardziej przyziemny. Chodziło o kwestie związane z dziedziczeniem. Usunięcie jednego z pretendentów do spadku powiększało majątek pozostałych.
Jefte nie mógł liczyć na rodzinę, przez którą został skrzywdzony. Musiał więc liczyć na siebie. Zamieszkał w kraju Tob, gdzie zgromadził wokół siebie gromadę młodych ludzi, którymi potrafił manipulować i z którymi staczał drobne potyczki i walki. Dzięki nim wydoskonalił się w sztuce wojennej i został uznany za walecznego wojownika (Sdz 11, 1). Sława Jeftego dotarła do Gileadu. Wobec zagrożenia ze strony Ammonitów, starszyzna poprosiła, aby podjął się obrony zagrożonych terytoriów.
Jefte był inteligentny i przebiegły. Zapragnął nie tylko doraźnego przywództwa, ale funkcji sędziego nad całym ówczesnym Gileadem. Rozpoczął więc własną grę. Najpierw odwołał się do doznanego upokorzenia w dzieciństwie i wypomniał ziomkom dawne grzechy: Czyż nie wyście mnie znienawidzili – odpowiedział Jefte starszyźnie Gileadu – i wyrzucili z domu mego ojca? Dlaczegóż to przybyliście do mnie teraz, kiedy popadliście w ucisk? (Sdz 11, 7). Następnie zażądał funkcji przywódczej. Starsi Gileadu skłonni byli zaoferować mu pozycje namiestnika wojskowego. Jefte nie zgodził się i dzięki dalszym negocjacjom objął „władzę absolutną”. Po zakończeniu pertraktacji dokonał uroczystej afirmacji swej władzy w formie przymierza w Mispa w obecności Pana (Sdz 11, 11). Prowadzone negocjacje i forma zaprzysiężenia wskazują, że Jefte, syn prostytutki, odrzucony przez swój lud, banita, przywódca nicponiów, otrzymał prerogatywy władzy królewskiej. Historia lubi się powtarzać. W podobny sposób zdobył wcześniej władzę królewską Abimelek (Sdz 9), a później Dawid (2 Sm 2, 1nn).
Historia Abimeleka uczy, że nikt nie jest przegrany na początku. Trudne dzieciństwo, brak właściwych wzorców i wychowania, nieobecność rodziców i brak miłości rodzicielskiej, ubóstwo czy brak środków materialnych nie czynią jeszcze człowieka szczęśliwym bądź nieszczęśliwym na całe życie. Żaden człowiek nie jest predestynowany przez Boga ani środowisko do bycia „ofiarą”. Każdy w swoim czasie może wziąć życie w swoje ręce. Gdy tylko chce może z „bękarta” awansować na „króla”. Nadmierne obwinianie Boga czy rodziców, brak akceptacji siebie, osobistej historii i środowiska życiowego świadczy o braku dojrzałości, ucieczce i lęku przed życiem. Św. Jan Chryzostom mówi o „przemianie ran w perły”. Jest to jednak możliwe po zaakceptowaniu własnych ran i zaprzestaniu obarczania za nie odpowiedzialnością innych.
Pytania do refleksji:
- Jakich traumatycznych przeżyć doświadczyłem w dzieciństwie? Jak je oceniam po latach?
- Jak radzę sobie w życiu z trudnymi sytuacjami i niepowodzeniami?
- Czy opanowałem sztukę negocjacji?
- Czy uczę się na błędach historii?
- Czy nie czuję się życiowym przegranym („ofiarą losu”)?
- Czy nie obwiniam (nadmiernie) innych o mój los?
- Czy „przemieniłem już moje rany w perły”?
NIEROZWAŻNE ŚLUBOWANIE
Dyplomacja była pierwszym krokiem prowadzenia wojen. Po namaszczeniu na wodza Jefte, jak każdy dobry przywódca, pragnął uniknąć walki i podjął pertraktacje z najeźdźcą – Ammonitami. Jednak po pierwszej rundzie zostały one zerwane przez króla Ammonitów (Sdz 11, 12nn). Ciekawostką wartą podkreślenia jest panujące wówczas przekonanie, że bogowie są źródłem praw do ziemi i to oni dają ją ludom w posiadanie. Dlatego obydwie strony zwracają się do bogów, by rozsądzili sprawę i (gdyby doszło do wojny) obronili istniejący podział ziemi (J. Walton). Do „najpopularniejszych” bogów palestyńskich należeli: Jahwe (Bóg Izraela), Kemosz (bóg Moabu), Milkom zwany również Molochem (bóg Ammonitów) i Kausa (bóg Edomu).
Negocjacje zakończyły się fiaskiem i Jefte został zmuszony do walki. Zanim wyruszył z Mispa złożył Bogu uroczysty ślub: Jeżeli sprawisz, że Ammonici wpadną w moje ręce, wówczas ten, kto (pierwszy) wyjdzie od drzwi mego domu, gdy w pokoju będę wracał z pola walki z Ammonitami, będzie należał do Pana i złożę z niego ofiarę całopalną (Sdz 11, 30-31). Ślubowanie Jeftego było zapewne nieprzemyślane. Jefte obiecał, że ktokolwiek (chodzi o człowieka, nie o zwierzę!) wyjdzie na jego spotkanie po zwycięskiej bitwie będzie należał do Pana i zostanie złożony w ofierze całopalnej. Jefte znał Prawo Mojżeszowe, które zabraniało składania ofiar z ludzi: Nie będziesz dawał dziecka swojego, aby było przeprowadzone przez ogień dla Molocha, nie będziesz w ten sposób bezcześcił imienia Boga swojego. Ja jestem Pan! (Kpł 18, 21; por. też Pwt 12, 31). Mógł również zapłacić okup, jaki przewidywała Księga Kapłańska, aby odzyskać córkę: trzydzieści syklów srebra (Kpł 27, 4). Jednak złożył ją w ofierze, przedkładając ślub złożony Bogu nad życie własnego dziecka. Tym samym stał się bliższy religiom pogańskim, zwłaszcza Ammonitom, którzy składali w ofierze dzieci Molochowi.
Równie tragicznie zakończyła się nieprzemyślana decyzja Heroda (Mk 6, 21-29). Lekkomyślna obietnica złożona kobiecie, która wiązała się z zabójstwem Jana Chrzciciela, powinna zostać cofnięta. Jedynie śluby, będące wyrazem wiary nie powinny być łamane. Jeżeli żąda ich prawdziwy Bóg, na pewno nie zakończą się tragicznie, o czym świadczy ofiara Abrahama (Rdz 22, 1-14).
Praktyka składania ślubów Bogu ma tradycje biblijną. Niemniej powinna uwzględniać okoliczności, które uniemożliwiają jej realizację. Po pierwsze, najlepiej unikać składania ślubów, które potem będzie trudno wypełnić ze względu na skrupuły albo okoliczności (Prz 20, 25; Koh 5, 2-6). Po drugie, nie wolno składać ślubów, aby uzyskać od Boga jakąś przysługę – tak jakby można było zarobić na Bożą łaskę, albo skłonić Boga do zrobienia czegoś, czego normalnie by nie zrobił. Zamiast ślubować, powinniśmy wyrażać Mu wdzięczność za udzielenie nam niezasłużonej łaski (W. Kaiser). Takie ślubowania składa się zwykle w sytuacjach ekstremalnych lub granicznych, np. w ciężkiej chorobie albo niebezpieczeństwie utraty życia własnego lub bliskich. Obietnice modlitw, pielgrzymek, wyrzeczeń mają nakłonić Boga do „zmiany decyzji”. W przeciwnym razie pojawia się zwątpienie w miłosierdzie i dobroć Boga albo nawet całkowita utrata wiary. Warto jeszcze podkreślić, że nigdy nie należy składać ślubów, które naruszają prawa innych ludzi lub prawo Boskie.
Pytania do refleksji:
- W jaki sposób rozwiązuję konflikty? Czy odwołuję się do dialogu i dyplomacji?
- Jak oceniam postępowanie Jeftego?
- Czy złożyłem Bogu śluby? Jakie? Czy ich dotrzymałem?
- Czy mam do Boga żal i pretensje? O co?
OJCIEC I CÓRKA
Gdy po wygranej bitwie Jefte powrócił do domu, córka jego wyszła na spotkanie, tańcząc przy dźwiękach bębenków, a było to dziecko jedyne; nie miał bowiem prócz niej ani syna, ani córki (Sdz 11, 34). Taniec i muzyka były oznaką radości. W podobny sposób wyrażała je prorokini Miriam czy Judyta po zwycięskich bitwach. Radość jednak szybko przemieniła się w ból, cierpienie i łzy. Ojciec ujrzawszy ją rozdarł swe szaty mówiąc: Ach, córko moja! Wielki ból mi sprawiasz! Tyś też wśród tych, co mnie martwią! Oto bowiem nierozważnie złożyłem Panu ślub, którego nie będę mógł odmienić! (Sdz 11, 35). Rozdarcie szat, obok posypywania głowy popiołem, było powszechną formą okazywania żałoby i znakiem nadciągającego zniszczenia.
Spotkanie ojca z córką okazuje się tragiczne i bolesne dla obydwojga. Ojciec wita ją słowami i gestami wieszczącymi śmierć. Nie ma dla niej słowa pociechy. Co więcej, czyni jej wyrzuty i obwinia. W głębi duszy cierpi niewyobrażalnie. Straci jedyne ukochane dziecko. W dzieciństwie sam doświadczył cierpienia. Teraz przez pochopną decyzję stał się przyczyną cierpienia najbliższej mu osoby. Jefte straci również wszystkie profity płynące z przynależności do Izraela. Wygaśnięcie linii rodu oznaczało utratę ziemi, która mu przyznano jako udział w przymierzu (J. Walton).
Jeszcze boleśniejsze jest położenie córki Jeftego. Umrze młodo, jako dziewica, nie zostawiwszy potomków. Brak dzieci uchodził za największą hańbę i wstyd. Córka jednak kocha swego ojca i szanuje jego decyzje; co więcej, wydaje się, że akceptuje również jego sposób myślenia: Ojcze mój! Skoro ślubowałeś Panu, uczyń ze mną zgodnie z tym, co wyrzekłeś własnymi ustami, skoro Pan pozwolił ci dokonać pomsty na twoich wrogach, Ammonitach! (Sdz 11, 36). Poddaje się dobrowolnie okrutnemu prawu. Zanim jednak umrze, prosi ojca o możliwość „opłakiwania” swojego dziewictwa: Pozwól mi uczynić tylko to jedno: puść mnie na dwa miesiące, a ja udam się na góry z towarzyszkami moimi, aby opłakać moje dziewictwo (Sdz 11, 37).
Po dwóch miesiącach spędzonych z przyjaciółkami wróciła do swego ojca, który wypełnił na niej swój ślub (Sdz 11, 39). Podobną ofiarę złożył Agamemnon. Poświęcił córkę Ifigenię, by zjednać pomyślne wiatry dla floty greckiej wyruszającej na podbój Troi. Autorzy biblijni nie potępiają czynu Jeftego. List do Hebrajczyków stawia go nawet jako wzór wiary obok Samsona, Dawida czy Samuela (por. Hbr 11, 32nn). Niemniej samo wykonanie ślubu z punktu etycznego jest godnym potępienia, nie naśladowania.
Śmierć córki Jeftego napełniła bólem i cierpieniem jej przyjaciółki. Jak sugeruje tekst, jako jedyne okazały jej współczucie. Zachowały również pamięć o niej. Każdego roku spotykały się na cztery dni, by ją opłakiwać. Przyjaciółki dzieliły z nią radości i smutki jej życia. Dzięki nim córka Jiftacha żyje w pamięci pokoleń (E. Adamiak).
Relacja córki do Jeftego stawia pytanie o granice posłuszeństwa wobec rodziców. Czwarte przykazanie Dekalogu nakazuje: czcij ojca swego i matkę swoją! (por. Wj 20, 12). Niewątpliwie cześć i szacunek należny rodzicom wyraża się w posłuszeństwie i jest wyrazem wdzięczności za największy dar – życia i wychowania. Napomina Syracydes: Z całego serca czcij swego ojca, a boleści rodzicielki nie zapominaj! Pamiętaj, że oni cię zrodzili, a cóż im zwrócisz za to, co oni tobie dali? (Syr 7, 27-28). Posłuszeństwo rodzicom sprowadza Boże błogosławieństwo: Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie… Czynem i słowem czcij ojca swego, aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo (Syr 3, 3-6.8).
Cześć i szacunek okazywany rodzicom wypływa z relacji, jaka nawiązuje się między nimi od pierwszych chwil życia, a nawet w okresie prenatalnym. Aktor Radosław Pazura w jednym z wywiadów mówił: Jeśli podczas dwudziestu lat wspólnego życia z rodzicami – bo mniej więcej tak długo zazwyczaj jesteśmy razem – otrzymamy mocny kręgosłup moralny i duchowy, to później nie trzeba w jakiś specjalny sposób okazywać szacunku, bo on wyraża się spontanicznie i w naturalny sposób można go odczuć. A rodzic, który w pierwszych latach życia dziecka zbuduje z nim dobrą relację, nie będzie potem oczekiwał okazywania szacunku w wyjątkowy sposób. Między nim a dzieckiem zaistnieje harmonia, dzięki której będą potrafili spontanicznie odpowiadać na swoje oczekiwania.
Czy jednak istnieją granice posłuszeństwa? Z punktu etycznego kończy się ono tam, gdzie zaczyna się grzech (czyli nieposłuszeństwo Bogu). Nie można być „posłusznym ślepo”. Posłuszeństwo zakłada rozumność i miłość. Bazuje również na wierze.
Pytania do refleksji:
- Czy w moim życiu jest więcej radości czy smutków?
- Jakie były (bądź są nadal) moje relacje z ojcem?
- Czego się najbardziej wstydzę?
- Na jaką ofiarę byłbym w stanie się zdobyć?
- Kto jest moim najlepszym przyjacielem, przyjaciółką?
- Co najbardziej cenię u rodziców?
- W jaki sposób okazuję im wdzięczność i szacunek?