Bardzo dużo uwagi działaniom duchów na człowieka poświęcił Orygenes (186–253). Według przyjętej przez niego filozofii, człowiek jest istotą rozumną, która oddaliła się od Boga bardziej niż aniołowie, ale mniej niż szatan. Taka teoria nie sprzeciwiała się nauce Kościoła, gdyż z samego objawienia na ten temat wiadomo dość mało. Aleksandryjski autor pisze: „Doktryna Kościoła pouczyła nas również o istnieniu diabła, jego aniołów i nieprzyjacielskich potęg, nie sprecyzowała jednak dość wyraźnie ich charakteru i pochodzenia. Przeważa wszakże pogląd, że diabeł był niegdyś aniołem, ale zbuntował się i pociągnął za sobą wielu innych aniołów, którzy do chwili obecnej nazywają się aniołami diabła” (O zasadach).
To znajdowanie się pomiędzy duchami dobrymi i złym powoduje konieczność ciągłej walki duchowej, by nie ulegać pokusom do złego przychodzącym z zewnątrz. Istnienie tych pokus, jak i innych czynników zewnętrznych, mogących wpływać na ludzkie wybory, nie zależy od człowieka, jednakże, pisze Orygenes, „naszą jest sprawą, czy wykorzystamy je tak, czy inaczej, bo rozum decyduje i rozstrzyga, w jaki sposób należy stawić czoła określonym bodźcom zewnętrznym” (O zasadach).
Nie wszystkie grzechy dają się wytłumaczyć pokusami: w samym człowieku, z natury, istnieją rozmaite skłonności i poruszenia, jak głód, pragnienie, pożądanie seksualne, gniew, smutek. Nawet więc gdyby nie było szatana, człowiek sam, przez nieumiarkowanie w zaspokajaniu tych potrzeb i popędów mógłby popaść w grzech: „Jak w dobrych uczynkach ludzki zamiar sam przez się nie wystarcza, żeby dojść do najwyższego dobra (bo pomoc Boża doprowadza wszystko do doskonałości), tak samo i w sprawach przeciwnych pobieramy zaczątki i jak gdyby jakieś nasiona grzechów z tego, czego używamy w sposób naturalny: skoro zaś oddamy się temu ponad wystarczającą miarę i nie stawiamy oporu pierwszym odruchom nieumiarkowania, wówczas nieprzyjacielska potęga zajmuje miejsce tego pierwszego wykroczenia oraz podnieca nas i podżega, starając się wszelkim sposobem rozszerzyć grzechy: my ludzie, udzielamy okazji i zaczątków grzechów, natomiast wrogie moce rozszerzają je coraz bardziej i jeśli to możliwe – bez końca” (O zasadach).
Z drugiej zaś strony, to znaczy od Boga, otrzymujemy pomoc i zapewnienie, że możemy z pokusami wygrać. Jest to jednak tylko możliwość, a nie gwarancja zwycięstwa. Orygenes działanie Boga porównuje do sędziów na zawodach, którzy pilnują, by walczyli między sobą zawodnicy o tej samej wadze i wieku, inaczej bowiem walka nie byłaby sprawiedliwa, a zwycięstwo z przeciwnikiem zdecydowanie słabszym niezasłużone. Oczywistą jednak jest rzeczą, że na zawodach nie wszyscy wygrywają, choć wszyscy mają szansę.
2. Te ogólne założenia stanowią dla Orygenesa przygotowanie do bardziej szczegółowych rozważań na temat działania w człowieku tych mocy. Pisze prawie tak jak św. Ignacy Loyola: „Jeśli chodzi o myśli, które pochodzą z naszego serca, albo o pamięć o wszystkich uczynkach lub rozważanie wszelkich spraw i przyczyn, to stwierdzamy, iż niekiedy wywodzą się one z nas samych, niekiedy zaś są wywoływane przez wrogie moce, a czasem sprowadza je także Bóg i święci aniołowie” (O zasadach).
Stwierdzenie to popiera przykładami z Pisma Świętego, a także z Hermasowego Pasterza oraz z pisma przypisywanego apostołowi Barnabie. Ani anioł dobry, ani zły nie ma jednak znaczenia decydującego: człowiek, dzięki wolnej woli, może pokusę zaakceptować lub odrzucić, podobnie może ulec zachętom do dobra albo je zlekceważyć. Na czym jednak konkretnie polega działanie obu rodzajów duchów?
Działanie ducha złego ograniczone jest zawsze Bożym przyzwoleniem, jak było to w wypadku Hioba, nad którym szatan nie miałby żadnej władzy, gdyby Bóg mu jej nie udzielił. Kuszenie i odrzucenie pokus odbywa się bowiem w ramach walki, a sam Bóg troszczy się, by wszystko było fair play: „Jeśli idzie o sam obraz bitwy, to trzeba pojmować go następująco: oto powstają przeciwko nam niebezpieczeństwa, zniewagi, oskarżenia, a wrogie moce wzniecają je nie tylko po to, byśmy je cierpieli, ale i po to, by wzbudził się w nas wielki gniew, nadmierny smutek czy ostateczna rozpacz albo, co jeszcze gorsze, byśmy zmęczeni czy pokonani przez ból musieli się uskarżać na Boga, jakoby niesprawiedliwie i nieuczciwie kierował ludzkim życiem; chodzi o to, aby wszystkie te nieszczęścia albo umocniły nas w wierze, albo byśmy stracili nadzieję i zostali zmuszeni do porzucenia prawdy oraz skłonieni do bezbożnych myśli o Bogu” (O zasadach).
Działanie złego ducha opiera się więc na różnych zewnętrznych fundamentach i pobudza do niepokoju, gniewu i w końcu rozpaczy. Jest to dokładnie to samo, co św. Ignacy określał przez strapienie duchowe: poczucie opuszczenia przez Boga, zwątpienie, beznadzieja. Charakterystyczną cechą działania złego ducha jest pobudzanie do smutku, który jednak nie prowadzi do nawrócenia (bo taki smutek może pochodzić od Boga), ale do rozpaczy i niechęci podejmowania wysiłków dla realizacji dobra. Rozpoznanie działania ducha złego jest jednak utrudnione przez jego zafałszowanie: oszukuje on duszę pozorami dobra tak, że wydaje jej się, że znalazła prawdziwą mądrość. Jest on ciemnością ukazującą się pod postacią anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14) i dlatego nie można łatwo wierzyć nawet wizjom, ale uświadamiając sobie możliwość ułudy, dobrze rzecz wybadać.
Przykładem takiego działania jest dla Orygenesa Jozue: Gdy Jozue przebywał blisko Jerycha, podniósł oczy i ujrzał przed sobą męża z mieczem dobytym w ręku. Jozue podszedł do niego i rzekł: „Czy jesteś po naszej stronie, czy też po stronie naszych wrogów?” (Joz 5, 13). Tak samo winna rozeznawać i dusza ludzka: „Tak więc i dusza, gdy w swej wędrówce dojdzie do tego, że zaczyna już rozróżniać wizje, zostanie uznana za «duchową», jeśli potrafi wszystko rozróżnić (por. 1 Kor 2, 15). Dlatego przecież między darami Ducha Świętego wymieniono «umiejętność rozpoznawania duchów» (1 Kor 12, 10)” (Homilie o Księgach Liczb, Jozuego, Sędziów).
3. Oprócz wymienionych znaków działania złego ducha Orygenes wspomina jeszcze opętanie. Wywiera ono jednak na wolę ludzką wpływ zbyt silny, by człowiek mógł się mu oprzeć. Pozbawia człowieka zdolności wolnego myślenia i wybierania, na nic więc przydają mu się w takim momencie jakiekolwiek wskazania.
Opętanych uzdrawiał Jezus Chrystus. Orygenes, nie zatrzymując się dłużej nad tym problemem, przechodzi do opisu działania ducha dobrego: „Mocy lub oddziaływaniu dobrego ducha ulega człowiek wówczas, gdy jest popychany i wzywany ku dobru, gdy otrzymuje natchnienie kierujące go ku niebiańskim i boskim sprawom; w taki sposób święci aniołowie i sam Bóg oddziaływali na proroków, zachęcając ich i wzywając za pomocą świętych podniet ku dobru, tak jednak, aby od osądu i woli człowieka zależało, czy zechce on, czy nie zechce pójść za istotą wzywającą go do spraw niebieskich i boskich. Można zatem w sposób wyraźny stwierdzić, kiedy duszę pobudza obecność lepszego ducha, to znaczy, czy wskutek zagrażającego podszeptu nie popada ona w jakiś niepokój lub szaleństwo i czy nie traci swej wolnej woli; przykładem tutaj są wszyscy prorocy albo apostołowie, którzy bez żadnego zaniepokojenia umysłu służyli wyrokom Bożym” (O zasadach).
Znajdujemy w tym tekście stwierdzenia o kapitalnym znaczeniu. Tak jak opętanie jest najmocniejszym działaniem szatana i polega ono na pozbawieniu człowieka wolności wyboru i myślenia w ogóle, tak działanie ducha dobrego jest temu przeciwne: zawsze respektuje ludzką wolność, nie narzuca dobra, ale je proponuje, nie niepokoi aż do obłędu, nie drażni. Nawet w wypadku natchnienia proroków wpływ Boga na to, co mieli oni głosić, nie był zniewalający i mogli oni mówić lub milczeć.
Jest to najważniejsza, według Orygenesa, różnica między działaniem ducha dobrego i złego i najlepszy sposób na ich rozpoznanie.