Radość Boga

 
Piąta cecha Boga Jezusa jest widoczna w tym, jak zachowuje się Ojciec z przy­powieści, kiedy przybywa syn: cieszy się. Szczęśliwy jak dziecko, raduje się, całuje go, przytula, każe sługom przynieść naj­lepszą szatę, włożyć mu pierścień na pa­lec i sandały na nogi oraz zabić utuczone cielę, które w kulturze rolniczej, paster­skiej, w którą wpisane jest to opowiada­nie, stanowi symbol bogactwa rodziny. Ojciec daje więc dowody największej ra­dości, wszystko, co robi, jest tego dowo­dem: nowa szata, sandały, pierścień, utu­czone cielę – to są znaki wyjątkowej rado­ści.
 
Jest to radość, która wybucha w nie­bie, gdy choćby jeden grzesznik żałuje, większa od tej, jaka panuje z powodu dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedli­wych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Jest to radość Boga. Bóg, który potrafi się cieszyć, najpierw cierpiał. Jeśli nieob­ca jest Bogu nowa radość, wie także, czym jest tajemnica cierpienia, która ją poprze­dza, a której źródło tkwi we współczuciu, w miłości Ojca.
 

Boże cierpienie

 
W tajemnicy krzyża, w go­dzinie bolesnego osamotnienia i hanieb­nej męki, cierpienie Boga osiąga punkt kulminacyjny: chrześcijanin wierzy w Bo­ga, który cierpi, ponieważ wierzy w Boga, który kocha. Ponieważ Ojciec cierpiał, dlatego nie może nie cieszyć się z powro­tu syna. To pozwala nam określić ostat­nią cechę Boga Jezusa, opisaną już w tym, co stwierdziliśmy dotychczas: jest to tajem­nica Jego cierpienia.

Ojciec z przypowieści nie uosabia Boga nieczułego, chłodnego obserwatora, obo­jętnego na cierpienia świata, ale Boga zdolnego do cierpienia z miłości do stwo­rzenia. W opowiadaniu pada jedno bar­dzo ważne stwierdzenie: w wersecie 24., a powtórzone w wersecie 32., w którym przyczyna radości i bólu Boga wyrażona jest w sposób następujący: „Ten mój syn był umarły, a znów ożył, zaginął a odna­lazł się”. Warto zastanowić się nad dwo­ma kwestiami.

 
Pierwszą przyczyną bólu Ojca jest fakt, iż syn „był umarły”, że znisz­czył sam siebie. Druga przyczyna – „zagi­nął” – związana jest z faktem, że syn od­dalił się od niego. Mamy tu ukazany nie­zwykle ważny fakt: Bóg cierpi przede wszystkim dlatego, że Jego stworzenie cierpi, a dopiero w dalszej kolejności dla­tego, że cierpienie to jest spowodowane oddaleniem się od Niego.
 
Tak jak w przy­padku każdej prawdziwej miłości, na pierw­szym miejscu nie stoi ból naszego serca, ale ból drugiego człowieka, jego upadek. Taka jest miłość Boga, zdolna do cierpie­nia cierpieniem miłości. Gdyby Bóg nie mógł kochać, nie mógłby również cierpieć. Tajemnica cierpienia Boga jest tajemnicą Jego nieskończonej zdolności do kocha­nia, bez której bylibyśmy jedynie marionet­kami wobec nieprzeniknionej tajemnicy.

 
Jacques Maritain – „nawrócony” na tajemnicę Bożego cierpienia po lekturze dziennika żony Raissy, która pisała o tym w sposób niezwykle poruszający – nie waha się powiedzieć, że temat Boskiego cierpienia pozwala zrozumieć jak niekie­dy słowo Boże zostało podporządkowane słowu Arystotelesa, a nie odwrotnie. Bóg „nieruchomy motor” nie może cierpieć, inaczej niż Bóg biblijny, który cierpi, po­nieważ kocha, angażuje się w życie czło­wieka i zgadza się być ubogim z miłości do swojego stworzenia.
 
Jest to Bóg, któ­ry nie pozostaje obojętny na ból człowie­ka, nie jest więźniem Boskiego egoizmu, ale potrafi „współ-czuć” swojemu stworze­niu. Jak pisze Jan Paweł II w Encyklice Dominum et vivificantem (nr 39 i 41), istnieje także tajemnica cierpienia w Bo­gu Trójcy Świętej, która jest inną nazwą Boskiej miłości do ludzi. Wszystkie cechy Ojca, które uwidacznia przypowieść, po­kazują nam tajemnicę owego bólu miło­ści, ukrytego w głębi serca Ojca, Boga Jezusa.

 

Tekst pochodzi z książki arcybiskupa Brunona Forte, Dlaczego się spowiadać?