Psychologowie głębi o zacięciu freudowskim czy jungowskim mało troszczyli się o autosugestie, które towarzyszą nam dzień po dniu. Dla nich ważniejsze były inne drogi otwierające dostęp do podświadomości: sny, skojarzenia, przejęzyczenia, analiza wspomnień z dzieciństwa.
Jung niewiele mówi o słowach i zdaniach, według niego podświadomość determinują obrazy i archetypy, które tym samym wpływają na wewnętrzne postawy i zewnętrzne postępowanie człowieka.
Więcej zrozumienia niż Freud i Jung okazuje znaczeniu autosugestii psychologia zachowań. Bada ona czynniki wpływające na nasze postępowanie. Nie są to po prostu czynniki zewnętrzne, które determinują nasze zachowanie – my sami również możemy wpływać na nasze postępowanie. Psychologia zachowań mówi w tym wypadku o samoregulacji albo o technice auto-management. Człowiek nie reaguje po prostu na zewnętrzne stymulanty, ale potrafi stymulować sam siebie, czyniąc się tym samym niezależnym od swojego bezpośredniego otoczenia na tyle, że jego zachowania nie da się już prognozować na podstawie zewnętrznych wpływów środowiska. Takimi wytwarzanymi przez nas stymulantami są także pozytywne autosugestie, za pomocą których można sterować samym sobą w pożądanym kierunku. Zmieniam swoje postępowanie, podsuwając sobie wciąż jakiś wewnętrzny stymulant, powtarzając słowo, dając sobie rozkaz, coś sobie wmawiając.
W związku z tym należałoby dokładniej zbadać oddziaływanie mowy na ludzi. Wolf Schneider mówi o magii mowy:
„Przypuszczalnie mowa nigdy by nie powstała, gdyby nasi przodkowie nie wierzyli, że w słowach zamieszkują magiczne moce; także dzisiaj nie wypowiadałoby się na ziemi większości słów, gdyby większość ludzi nie podzielała tej wiary przodków. To, że mowa ma przede wszystkim na celu czy też ma jako cechę podstawową informowanie, jest mniemaniem laików, teoretyków informacji i dziennikarzy, które nie wytrzymuje konfrontacji z wynikami badań. Nie: słowo pochodzi od bogów, wznosi się do bogów, prowadzi bogów, osłabia demony, wpływa na ludzi i zaczarowuje rzeczy – tak widzą to wszyscy ci, którzy odmawiają modlitwy, i zasadniczo tak też to widzi każdy, kto choćby raz zamruczał: „skuś baba na dziada!” czy życzył komuś „połamania nóg”.”
Warunkiem wywierania przez słowo jego magicznego wpływu jest stałe powtarzanie zawsze tych samych słów. Magiczne działanie wzmacniają jeszcze rytm i rym słów. „Ludzkość wydaje się zgodna co do tego, że wersety mogą kierować bogami, wersety pozwalają usłyszeć głos bogów”. Na tej podstawie łatwo wyjaśnić powstawanie i oddziaływanie przysłów. Przysłowia pomyślane są jako autosugestie, dzięki którym zapewniamy sobie siłę do sprostania życiowym wymaganiom. Przysłowie sprawia, że świat z całym jego często nieprzeniknionym skomplikowaniem staje się dla nas zrozumiały. Ustala proporcje pośród chaosu. Daje nam tym samym oparcie, nie pozwala, by nieprzewidziane rzeczy wytrąciły nas z równowagi. Budzi w nas pozytywne nastawienie wobec życiowych wymagań, uruchamia w nas energię (libido) potrzebną do walki z przeciwnościami.
Często umierający ojcowie lub matki przekazują dzieciom przysłowie niczym testament. W przysłowiu tym streszcza się cała ich filozofia życiowa, a oni przekazują je, aby również ich dzieci podchodziły do życia z takim samym nastawieniem i znajdowały w nim siłę do dawania sobie z nim rady. W takim słowie zawiera się moc, potrafiąca zażegnać zło, na które każdy jest narażony. Przysłowie to dużo więcej niż informacja, ma w sobie coś z magicznej mocy słowa. Jest „zupełnie elementarną formą opanowywania życia”, „zawsze gotową do użycia bronią w życiowych zmaganiach”.
Pozytywne działanie stałych formuł, które powtarzamy, znalazło zastosowanie w tzw. treningu autogenicznym. Wykorzystuje on tzw. zdania wyrażające zaufanie, jak np.: spokojnie idę na egzamin, bez problemu zjadę ze stoku itp. Po odprężeniu ciała przez autosugestię powinno się powtarzać tego rodzaju zdania, aby odprężenie ciała nie tylko ogarnęło od razu także i ducha, ale wywarło wpływ na rozmaite przejawy życia. Techniką treningu autogenicznego posługuje się między innymi wielu sportowców wyczynowych, którzy rozluźniają się przed zawodami i chcą przy tym zachować wewnętrzny spokój i odprężenie także na czas zawodów, jako warunek osiągnięcia dobrego wyniku.
Kurczowe koncentrowanie się na pragnieniu zwycięstwa uniemożliwia jego odniesienie, gdyż w tego rodzaju skurcz włączamy niepotrzebne energie. W zdaniu wyrażającym ufność możemy wzbudzić w sobie zaufanie. Autosugestia w stanie odprężenia pozwala nam wytworzyć obraz tego, co sobie wmawiamy. A takie obrazowanie daje sprawdzalne wyniki.
Decydujące znaczenie przypisuje się tego rodzaju wewnętrznym zdaniom, autosugestiom, we współczesnym kierunku psychologicznym zwanym analizą transakcyjną, rozwijanym w końcu lat pięćdziesiątych przez Erica Berne w USA.
Przedstawię pokrótce najważniejsze twierdzenia tej szkoły psychologicznej jako tło dla doświadczeń mnichów z autosugestiami.
Analiza transakcyjna (AT) wyróżnia trzy stany „ja”, które każdorazowo wyrażają się w odpowiednich sposobach zachowania:
- Ja rodzicielskie (R): Myśli naszych rodziców, ich polecenia i sposoby zachowań mamy „nagrane w głowie niczym na taśmie magnetofonowej” (13) i myślimy i czujemy w naszym R tak, jak nasi rodzice. Istnieje przy tym R karmiące (zachęcające, chwalące, potwierdzające) oraz krytyczne lub kontrolujące.
- Ja dorosłe (D): W tym stanie patrzymy na nasze otoczenie i oceniamy sytuację obiektywnie, nasze decyzje podejmujemy trzeźwo i rzeczowo.
- Ja dziecięce (Dz) jest wzorcem postępowania zachowanym z okresu dzieciństwa.
Odnajdujemy w nim nasze pragnienia, potrzeby i uczucia. Ja dziecięce dzieli się na dostosowane i wolne, naturalne, które działa spontanicznie, jak dziecko.