Transakcja obejmuje wszystkie formy relacji międzyludzkich. Nasze relacje można uznać za uporządkowane, gdy dla każdej sytuacji uruchamiamy najbardziej sensowny stan „ja”. Są zakłócone, gdy działamy lub reagujemy przy pomocy nieodpowiedniego stanu „ja”. To, czy potrafię reagować odpowiednio, zależy od mojego zasadniczego nastawienia. AT wyróżnia cztery zasadnicze nastawienia, które wyrażają się w zdaniach. Zdań tych jednostka najczęściej sobie nie uświadamia, ale są one zasadniczym wzorcem jej myślenia i odczuwania:

  1. Ja jestem OK – ty jesteś OK (postawa zdrowa).
  2. Ja nie jestem OK – ty jesteś OK (postawa depresyjna).
  3. Ja jestem OK – ty nie jesteś OK (postawa zaburzona pod względem relacji, paranoidalna).
  4. Ja nie jestem OK – ty nie jesteś OK (postawa katastroficzna).

To, która z zasadniczych postaw kieruje naszym życiem, z jakiego punktu widzenia patrzymy i oceniamy naszych bliźnich i nas samych, zależy w dużej mierze od tzw. scenariusza życiowego, który nadali nam i umocnili w nas nasi rodzice lub ich przedstawiciele. Scenariusz życiowy tworzą sygnały, jakie dają dziecku rodzice przez swoje słowa, myśli, spojrzenia i działania. Szczególnie mocno oddziałują zakazy. Każde dziecko potrzebuje pozytywnego zwrócenia na nie uwagi, potrzebuje, by mu pozwolono być, być sobą, żyć stosownie do swego wieku, przytulać się do innych, czuć, myśleć, móc odnosić sukcesy i być zdrowym. W zakazach te tak potrzebne dla naszego zdrowia pozwolenia są blokowane.

 

Wypowiedziane czy nie, tego rodzaju zakazy utrwalają się w dziecku w postaci takich zdań, jak:

  1. Oby cię nie było (chciałbym, żebyś się nie był urodził, jak by mi było dobrze, gdyby cię nie było).
  2. Obyś to nie był ty (np. dziewczynka powinna była być chłopcem).
  3. Nie bądź dzieckiem.
  4. Nie podchodź do mnie zbyt blisko.
  5. Nie czuj.
  6. Nie myśl.
  7. Nie rób tego.
  8. Nie bądź zdrowy (jesteś stuknięty, coś jest z tobą nie w porządku).

Zakazy te układają się w życiowy scenariusz dziecka i kierują jego życiem. Wszystkie jego reakcje, jego ocena samego siebie, jego uczucia i myśli naznaczone są takimi zdaniami ze scenariusza. Cokolwiek robi, nieświadomie pojawia się zdanie: „Nie zrobię tego” albo „Obyś to nie był ty”, czasem w formie zdania o sobie samym: „Jestem niedołęgą, do niczego się nie nadaję, muszę dopasować się do tego, co myślą o mnie ludzie”.

 

AT wyróżnia rozmaite scenariusze, które narzucają człowiekowi zasadnicze postawy życiowe. I znów każdy scenariusz wyraża się w określonych zdaniach, które się wciąż powtarza, czy to świadomie, czy to nieświadomie – nie ma to decydującego znaczenia. Istnieje więc scenariusz „Nigdy”: „Nigdy tego nie zrobię. Nigdy tego nie zrozumiem. Nigdy nie znajdę odpowiedniego dla mnie partnera”. Scenariusz „Zawsze” oznacza, że zawsze dam się nabrać, zawsze popadnę w te same kłopoty. Scenariusze „Zanim” i „Później” wyrażają się w takich zdaniach, jak: „Nie wolno ci myśleć o przyjemnościach, zanim nie zatroszczysz się o swoją matkę. Dobry koniec przyjdzie później. Jak już się ożenisz, znajdziesz dobrą pracę, skończysz naukę…”

 

Te zdania scenariusza są jak drogowskazy, które wiszą nad naszym życiem i wciąż pchają nas do tych samych wzorców zachowań. Istnieją charakterystyczne zdania, które cechują określone typy ludzkie. Jestem największy (Napoleon, Hitler). Nie lubię komplikacji (Papageno). Domagam się swoich praw (Michael Kohlhaas). Jestem zbędny (mały pan Friedemann). Nie zrobię tego (K. w Zamku Kafki). Istnieją też scenariusze kolektywne, rodzinne: Nigdy tego nie robimy. W naszej rodzinie coś takiego się nie zdarza, my nosimy to i to.

 

Pytanie, jak mogę zmienić mój scenariusz życiowy. Pierwszym krokiem jest tzw. analiza scenariusza. Powinienem zbadać, jak powstał mój scenariusz życiowy i jakie zdania są dla mnie charakterystyczne. Natknę się przy tym nie tylko na wymienione powyżej zdania, ale także na tzw. poganiacze. Gdy rodzice stwierdzają, że na skutek ich negatywnych zakazów u dziecka pojawiły się zaburzenia rozwoju, próbują zastopować je i usunąć przy pomocy nakazów przeciwnych. Te przeciw-nakazy AT nazywa poganiaczami. Jest to pięć słów, przy pomocy których rodzice chcą wymusić na dziecku normalny sposób zachowania: „Bądź perfekcyjny -pospiesz się – postaraj się – zrób to tak, żebym był z ciebie zadowolony – bądź silny”. Wszystkie te poganiacze pochodzą z postawy „Ja nie jestem OK”. Podczas analizy scenariusza natykamy się często na kolejny element tej postawy: na szukające zemsty „Ja” dziecięce, które wyraża się w takich zdaniach, jak: „Jeszcze wam pokażę…, zobaczycie, czy daleko beze mnie zajdziecie”.

 

Analiza życiowego scenariusza jest tylko pierwszym krokiem. Gdy przejrzę tkwiące we mnie zakazy i poganiacze, nabiorę do nich pewnego dystansu. Ale nie znikną one na skutek samego tylko ich poznania. Muszę przeciwstawić im pozytywne zdania, wchłonąć je w siebie, aby determinowały moje zachowanie. AT mówi o tym tak: poganiacze kontrolującego R powinniśmy zastępować pozwoleniami R naturalnego. A więc zamiast „Bądź perfekcyjny” powinniśmy sobie powtarzać: „Wolno ci też popełniać błędy. Wolno ci też być słabym. Nie musisz zawsze robić wrażenia”. Poganiacz „Pospiesz się” zostanie zastąpiony pozwoleniem: „Masz czas, żeby zrobić to, co byś chciał. Śpiesz się powoli”.

 

Za pomocą pozwoleń, a więc za pomocą zdań, które pozwalają mi żyć, które budzą i wzmacniają we mnie to, co pozytywne, mogę pozbawić siły poganiacze i wyrwać się tym samym z piekielnego kręgu, w który mnie wepchnęły. Takie zdania czynią człowieka zdrowym. Uwalniają go od postawy „Nie jestem OK”, rozwijają w nim pozytywne zasadnicze nastawienie do życia, tak że nie musi już zmuszać innych do zwracania na siebie uwagi przez takie triki emocjonalne, jak nieład, depresja czy bezsilność, i gmatwać ludzkich relacji przez różnorakie intrygi. Ponieważ uważam, że jestem OK, mogę także uznać, że inni są OK. Droga do takiego pozytywnego nastawienia do życia przebiega zdaniem AT przez ćwiczenie się w pozytywnych sygnałach, które wysyłamy samym sobie w miejsce negatywnych zakazów. Jest to droga ćwiczeń, droga, na której wzmacniamy swoje karmiące R, a tym samym osłabiamy w sobie R kontrolujące. Tak możemy dopuścić właściwe pragnienia i potrzeby naturalnego dziecięcego „Ja” i przy pomocy D uchronić je przed rozczarowaniami.