Jezuita i muzułmański sufi

 

Po raz pierwszy spotkałem Paula w Rzymie, gdy w Bibliotece Lincei badał perskie manuskrypty czternastowiecznego sufiego (muzułmańskiego mistyka) Sharafuddina Maneriego. Zastanawiałem się wtedy, dlaczego australijski jezuita pracujący w Indiach przyjechał do Rzymu. Później jednak spotkałem go ponownie i przeczytałem autobiograficzne notatki ukazujące jezuitę, który kocha islam. Paul tak pisze o sobie:

 

„Przybyłem do Indii w 1961 roku. W grudniu tego roku wziąłem udział w konferencji odbywającej się w Kolegium św. Franciszka Ksawerego w Kalkucie. Przytaczano w jej trakcie słowa Jana XXIII, który miał powiedzieć, że od czasów Soboru Trydenckiego Kościół katolicki jest jak dobrze broniona forteca, winien natomiast stać się miejscem z otwartymi drzwiami i oknami. Te słowa wywarły na mnie ogromny wpływ. Musimy być otwarci w stosunku do wszystkich, także do muzułmanów. Zastanawiałem się, co Towarzystwo Jezusowe w Indiach robi dla muzułmanów. W tym czasie mieszkałem w Hazaribagh, gdzie żyje wielu muzułmanów, żaden z naszych braci nie miał jednak z nimi kontaktu. Zapytałem więc: «Dlaczego uczycie się języka Hindu, a nie Urdu?». W odpowiedzi usłyszałem: «To strata czasu. I tak nigdy nie nawrócisz muzułmanina».

 

Kiedyś, w Delhi, brałem udział w spotkaniu poświęconym żyjącemu w XIII wieku muzułmańskiemu mistykowi Farid al-Din Mas’ud, zwanemu Baba Farid. Uczestniczyli w nim muzułmańscy, chrześcijańscy, hinduscy i sikhijscy naukowcy – mistycyzm zawsze przyciąga bardzo różnych ludzi. Przyszedł mi wówczas do głowy pomysł, by rozpocząć studia nad muzułmańską mistyką w Indiach. A skoro sufi w Indiach pisali w języku perskim, zdecydowałem się rozpocząć naukę tego języka. Wyjechałem do Shiraz w Iranie, a tam zaproponowano mi, bym skoncentrował się na twórczości sufiego Sharafuddina Maneriego, pochowanego osiemdziesiąt kilometrów od Patny, w miejscu, które nadal jest celem licznych pielgrzymek.

 

Maneri, do swego ucznia Qaziego Shamsuddina, napisał w języku perskim sto listów dotyczących kierownictwa duchowego. W trakcie długiej i żmudnej pracy nad tłumaczeniem tych listów na angielski byłem ogromnie zdumiony, jak głębokie treści pisma te zawierają. Stwierdziłem, że nawet jeśli nikt nigdy nie przeczyta mojego przekładu, wpływ, jaki wywarły na mnie listy Maneriego, będzie wystarczającą nagrodą za mój wysiłek. W liście dziewięćdziesiątym szóstym Maneri pisze między innymi: «Powiedzmy, że pierwszym i ostatnim etapem sufizmu jest zdumienie. Pierwszy etap realizuje się przez […] błogosławieństwo mistrza duchowego, gdy uczeń uzyskuje jego aprobatę oraz pochwałę i zdumiony skłania głowę. Kolejny moment zdumienia przychodzi, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że ubóstwo i niedoskonałość jego życia nie jest żadną przeszkodą w zjednoczeniu z Bogiem. Tak więc życie duchowe zaczyna się i kończy zdziwieniem».

 

Maneri był przekonany, że sam akt błagania o głębokie zjednoczenie z Bogiem jest już przejawem Jego łaski. Uznał także potrzebę duchowego przewodnictwa, podobnie jak delikatny, młody pęd potrzebuje opieki ogrodnika. Droga do zjednoczenia z Bogiem to droga wiary. Człowiek, który chciałby doświadczyć tego zjednoczenia, musi uważać, by nie wpaść w pułapkę szatana, pamiętając jednak, że najgroźniejszym wrogiem może okazać się jego własna dusza i egoizm. Na tych wrogów trzeba nieustannie uważać. Owocem głębokiego zjednoczenia z Bogiem w tym życiu jest Jego obraz – źródło radości tak wielkiej, że wszelkie rajskie rozkosze są niczym w porównaniu z nią. Co więcej, w ortodoksyjnym islamie obraz Boga nie jest nagrodą za dobre postępowanie, ale wyłącznie skutkiem łaski Bożej”. […]

 

Paul dodaje także wyznanie, które wywołuje podobne zdumienie, co słowa Maneriego. „W moim osobistym związku z Bogiem występuję jako chrześcijan, jako katolicki ksiądz, jako jezuita. Gdy myślę o Bogu przez pryzmat umysłu i serca Maneriego, nie czuję wcale sprzeczności z moją jezuicką tożsamością. Czuję natomiast obecność kogoś, kto szczerze poświęcił się Bogu i służył Mu. W pewien sposób Maneri pomaga mi, podobnie jak św. Ignacy Loyola, który nadaje mojemu życiu szczególny, a zarazem kompletny kształt. Intuicyjnie wiem, że zarówno Maneriego, jak i św. Ignacego cechuje zupełne poświęcenie Bogu, a także zrozumienie wszystkich tych elementów, których takie poświęcenie wymaga. Dla mnie Maneri jest drugim promieniem światła potwierdzającym to, co jest obecne i widzialne w świetle Chrystusowym. Te elementy są od nowa oświetlone światłem padającym pod innym kątem. Dziękuję Bogu za miejsce, jakie zarówno Ignacy, jak i Maneri zajmują w moim życiu”.

 

Braterska miłość i wzajemna pomoc

 

Inne konkretne świadectwo daje włoski jezuita, który zmarł sześćdziesiąt lat temu w kraju w dużej mierze islamskim. Giovanni Fausti SJ został zamordowany przez albańskich komunistów 4 marca 1946 roku razem ze swoim albańskim towarzyszem – br. Danielem Dajanim SJ. O. Fausti był wspaniałym człowiekiem. Islamem zainteresował się, kiedy po raz pierwszy przybył do Albanii. Był przekonany, że do islamu zbyt często podchodzimy pełni ignorancji i uprzedzeń. On sam oddał się swoim studiom bez żadnych z góry przyjętych założeń. W latach 1931-1933, we Włoszech, podejmował na łamach pisma „La Civilta Cattolica” starania, by przybliżyć islam chrześcijanom, sprawić, by stał się lepiej poznany i bardziej interesujący. W roku 1933 opublikował zbiór artykułów zatytułowany Islam w świetle myśli katolickiej. Ta książka, napisana przez przyszłego męczennika za wiarę, kończy się następującymi słowami:

 

„Ewangelia, zapraszając wszystkich do udziału w Prawdzie, nie tylko daje nam podstawy dla wzajemnej tolerancji – tak naprawdę prawdziwy chrześcijanin nigdy nie może używać siły ani podstępu przeciwko drugiej osobie czy wyrządzać jakiejkolwiek krzywdy swojemu bliźniemu z powodu odmiennych przekonań religijnych. Jednakże Ewangelia oferuje nam także fundament dla prawdziwej, trwałej i głębokiej jedności duszy. Ostatecznie «tolerancja» jest nie tylko miłym słowem; oznacza «żyj i pozwól żyć» każdemu dla siebie, krocząc swoimi ścieżkami. Jedność dusz oznacza raczej braterską miłość, wzajemną pomoc oraz skłonność do wspólnoty myśli i bliskości uczuć, poświęcenia dla dobra swoich braci i sióstr. Ewangelia uczy nas, że wszyscy, każda kobieta i każdy mężczyzna, zasługują nie tylko na to, by być tolerowanym, ale by być szczerze kochanym”.

 

Tłumaczyła Agnieszka Trąbka (za: „Jesuits”/2008, s. 74-76)

 

Życie Duchowe