„Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli.  A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.

 

 

Dzisiejsza niedziela  przynosi obraz wesela w Kanie Galilejskiej. Jest na nim Maryja, jest Jezus, są Jego uczniowie. Jest ludzka radość i jest też smutek, wynikający z niezręcznej sytuacji, braku wina. W Kanie jest też pierwszy znak, cud Jezusa, niejako wymuszony przez Maryję.

Maryja w Kanie bezgranicznie ufa swemu Synowi, choć Jezus nie od razu czyni cud a nawet jakby odmawia. Jeszcze „nie nadeszła Jego godzina”. Godziną tą będzie tajemnica śmierci i wywyższenia, uwielbienia na krzyżu i w zmartwychwstaniu. Wówczas Jezus obdarzy ludzkość najlepszym winem. W tekstach biblijnych wino jest symbolem radości i miłości: Miłość twa jest przedniejsza od wina (Pnp 1, 2). „Prawdziwym winem” jest miłość Boga emanująca z otwartego serca Jezusa (por. J 19, 34); jest Duch miłości przekazany ludzkości w chwili odejścia Jezusa do Ojca (J 19, 28-30).

Trudno powiedzieć, czy Maryja zrozumiała sens słów Jezusa. Na pewno jednak zaufała. Nie prosi Jezusa o żadne wyjaśnienia, ale działa, zwraca się do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn. Jest pewna, że „cokolwiek” powie Jezus, to będzie właściwe, optymalne, najlepsze. W Kanie Maryja jawi się jako „wierząca w Jezusa”: Jej wiara sprowadza pierwszy „znak” i przyczynia się do wzbudzenia wiary w uczniach (Jan Paweł II).

W życiu duchowym, modlitewnym ważna jest wiara i cierpliwość. One niejako przymuszają Pana Boga do działania. W codzienności niejednokrotnie doświadczamy „ciemnej doliny”, trudności, pustki, niezrozumienia Boga, Jego woli, drogi, jaką nas prowadzi, fiaska naszych planów i marzeń. W takich chwilach łatwo przychodzi zwątpienie, pokusa niewiary. W relacjach z Bogiem, z Jezusem nie jest najważniejsze poznanie, zrozumienie. Najważniejsza jest cierpliwość w wierze. Gdy zaufamy do końca, to z czasem, nawet w najtrudniejszych chwilach ześle światło, poznanie i zrozumienie.

Co chce nam powiedzieć dziś Maryja? Chyba to samo, co powiedziała służącym w czasie uczty w Kanie: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn. Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie Jezus. Są to jedyne słowa skierowane przez Maryję do ludzi w całym Nowym Testamencie. Maryja nie mówi nic od siebie. Ona tylko kieruje ludzki wzrok na Jezusa.

A co mówi Jezus? Napełnijcie stągwie wodą. Jesteśmy stągwiami. Ale gdy napełnimy je wodą, On dokona cudu przemiany w wino. Ojcowie Kościoła interpretują kamienne stągwie zawierające wodę jako symbol pobożności tradycyjnej, skostniałej, rygorystycznej, opartej jedynie na Dekalogu, przestrzeganiu przykazań. Wino z kolei jako symbol Ewangelii, wiary  świadomej, głębokiej, radosnej, opartej na miłości.

Nasze życie często przypomina owe skostniałe stągwie. Ale sami nie przemienimy go w wino miłości. Przemiana duchowa wymaga ludzkiej codziennej cierpliwej pracy, ale także cudownej mocy Jezusa. By życie nabrało smaku dobrego wina potrzeba współpracy z Bogiem.

Cud w Kanie Galilejskiej był przełomowym w życiu uczniów. W Kanie nastąpiła epifania, czyli objawienie chwały, bóstwa Jezusa. Dzięki niej uczniowie uwierzyli i zaufali. Byli widzami tego, co się wydarzyło i teraz nie mogą nie czuć się pociągnięci ku Niemu, wręcz wciągnięci w Niego. W tekście greckim użyte jest tu wyrażenie, które znaczy „wierzyć”, ale wierzyć wykonując ruch naprzód: zostali popchnięci, by z pasją przylgnąć do Niego. Jest to w pełni ruch miłości (I. Gargano).

Co sądzę o „trudnej relacji” Jezusa z Matką? Jak reaguję w sytuacji odmowy? Jaki „smak” ma moje życie? Jaka jest moja relacja z Maryją? Kiedy zwracam się do Niej na modlitwie? O co powinienem prosić dziś Maryję?