Łk 24, 1-11
„W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei: „Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie”». Wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom. Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary”.
Kobiety, które były uważnymi świadkami śmierci Jezusa i Jego pogrzebu; były również pierwszymi, którym objawił się zmartwychwstały Pan. Nie byli to wiarygodni świadkowie w ówczesnym społeczeństwie, które nie uznawało wartości świadectwa kobiety. Wywołało to pewne zakłopotanie w pierwotnych wspólnotach. Świadczy o tym milczenie na temat kobiet w najdawniejszych tekstach, np. w Pierwszym Liście do Koryntian 15, 1-12: wymienia się tam świadectwa uczniów i pięćdziesięciu braci, ale nie wspomina się o żadnej kobiecie. Tradycja ewangeliczna – we wszystkich swoich czterech formach – nie wahała się natomiast odnotować tego wydarzenia, bez wątpienia w swej istocie historycznego (B. Maggioni).
Po zakończeniu szabatu, wczesnym niedzielnym rankiem wybrały się do grobu, aby dopełnić czynności pogrzebowych. Wcześniej nie było to możliwe ze względu na szabat. Problemem, który je nurtował był kamień, zamykający wejście do grobu. Przy grobie spotyka je cały szereg niespodzianek (B. Maggioni). Pierwszą z nich jest odsunięty kamień. Najważniejszy problem, który wywoływał niepokój i przykre uczucie bezradności został rozwiązany automatycznie, bez ich udziału.
Drugą niespodzianką jest obecność aniołów, którzy przekazują im fantastyczną i niewiarygodną nowinę: Nie ma Go tutaj: zmartwychwstał. Ta radosna nowina, która powinna zrodzić radość i uwielbienie Boga, rodzi w kobietach przeciwne uczucia. Przede wszystkim zdziwienie, oszołomienie, jakby nie spodziewały się jej. Dopiero napomnienie Anioła „przywróciło im” utraconą pamięć. Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? To pytanie pozwoliło kobietom odkryć tożsamość Jezusa historycznego z Chrystusem zmartwychwstałym. Niewiasty przypomniały sobie zapowiedź męki i zmartwychwstania Jezusa. W ten sposób zrozumiały, że daremnie szukają Żyjącego w grobie.
Spotkanie kobiet z Aniołami kończy się misją. Nie ma ona charakteru uniwersalnego. Kobiety, które pierwsze ujrzały i uwierzyły (por. J 20, 8), są „Apostołkami Apostołów”. Tak więc Kościół uczniów, tak wtedy, jak i dzisiaj, potrzebuje wierności serca kobiet i poświecenia ich rąk, lecz najpierw i przede wszystkim ich świadectwa i słów, które tylko one mogły przynieść po pokonaniu przerażenia i zaakceptowaniu Dobrej Nowiny Zmartwychwstania. Te kobiety są niewątpliwie pierwszymi zwiastunkami „chrześcijańskimi” (P. Mourlon Beernaert).
Każde autentyczne doświadczenie Jezusa Zmartwychwstałego ma charakter misyjny, apostolski. Jezus zawsze posyła swego ucznia do innych z jego doświadczeniem wiary i miłości. Jednak ta misja bywa trudna; natrafia na brak gotowości do przyjęcia i opór serca. Świadectwo dawane Jezusowi bywa lekceważone, a nawet odrzucane z wrogością. Jednak wystarczy mała iskra, aby rozpalić wielki ogień. Podobnie, jak wystarczyła żywa głęboka wiara kilku prostych, marginalizowanych kobiet, małej trzódki (por. Łk 12, 32), by prawda o zmartwychwstaniu dotarła do całej Judei, i Samarii, i aż po krańce ziemi (por. Dz 1, 8).
Jaki sens mają doświadczenia bezradności w moim życiu? Jak je przeżywam? Czy mnie ubogacają, pogłębiają wewnętrznie? Jakie znaki przekonują mnie najbardziej o zmartwychwstaniu Jezusa i moim? Które kobiety odegrały ważną rolę w mojej drodze wiary? Jak daleko dotarła głoszona moim słowem i życiem „dobra nowina”?