Tęsknota ludzi do tego, aby żyć teraźniejszością, jest wielka, jednakże nie mniejszy jest też opór przeciwko rozstaniu się z przeszłością. Ogólną przyczyną tego jest fakt, że psychiczna siła życiowa „charakteryzuje się znaczną inercją” i „pragnie zatrzymać to, co przeszłe”.
Przyczyną tego z kolei jest z jednej strony biegunowa struktura życia i związana z nią tendencja to tego, by móc być również przeciwko samemu sobie, z drugiej strony „właściwe człowiekowi wspomnienie raju utraconego”.
Ponadto istnieje szereg swoistych przyczyn, które utrudniają pojednanie z dawnym życiem. Zapoznałem się z nimi w praktyce psychoterapeutycznej.
Gdyby cię, Czytelniku, ta „lista” interesowała, byłoby dobrze, abyś przy refleksji nad jednym czy drugim punktem znalazł czas na zadanie sobie następującego pytania:
Czy może dlatego nie rozstaję się z przeszłością,
- bo uważam, że było tam zbyt wiele straconych lat, by móc zaczynać na nowo?
- bo uważam, że nie wolno mi zapomnieć „tego wszystkiego”, co było tak trudne?
- bo moje ówczesne oczekiwania (wobec rodziców czy innych osób) ciągle jeszcze się nie spełniły i czekam na to, aby wreszcie dostać to, co mi się należy?
- bo stale jeszcze czekam na to, że na przykład mój ojciec czy matka, mąż czy żona, przyjaciel czy koleżanka w pracy zmienią się?
- o ludzi z tamtego czasu nie zwalniam z ich odpowiedzialności za to, jak się potoczyło moje życie, i nie chcę zrezygnować ze swych oskarżeń i mściwych uczuć?
- bo swoim poczuciem, że jestem nieszczęśliwy, chcę ukarać moich rodziców?
- bo potrzebuję alibi dla swego nieudanego życia i nie chcę wziąć odpowiedzialności za moje dzisiejsze życie?
- bo jestem obrażony przez życie i dlatego nie chcę już nowej „gry”?
- bo nie mogę się wyrzec słodkiej goryczy doświadczeń i nie dostrzegłem jeszcze wyraźnie swego tragicznego zachowania się?
- bo stale jeszcze czuję się winny i uważam, że muszę dawną winę odpokutować – bo poza tym widzę siebie w większym kontekście win, z którego zdaje się nie być wyjścia?
- bo całego swego życia nienawidzę?
- bo w ogóle trudno mi rozstać się z tym, co było, ponieważ moje myśli zbyt długo nie mogą się od tego oderwać?
Co by było, gdybyśmy mogli być wolni od obciążającej przeszłości?
Nie żylibyśmy w różnych czasach. Żylibyśmy tu i teraz, korzystalibyśmy z przychylności aktualnej godziny i związanych z tym możliwości. Bylibyśmy obecni duchem. Bylibyśmy skupieni. Nie bylibyśmy roztargnieni. Nie przeżywalibyśmy wewnętrznego rozdarcia. Stanowilibyśmy ze sobą jedno. Bylibyśmy u samych siebie. Moglibyśmy przyznawać się do siebie. Bylibyśmy wolni względem swojego życia.
Więcej w książce: Co jest ważne- Uwe Böschemeyer