Zaprzeć się samego siebie

 

W każdej zwyczajnej podróży lub wędrówce trzy rzeczy są ważne: wyjście, cel i droga między tymi dwoma punktami. Każdy, kto podąża tą drogą, nieustannie oddala się od punktu wyjścia, zbliżając się do punktu dojścia (por. Via spiritualis, s. 41). Podobnie jest w życiu duchowym, szczególnie w ignacjańskich Ćwiczeniach. Najważniejszy jest jednak punkt docelowy, czyli ostateczny cel życia, do którego każdy człowiek zmierza i dla którego został stworzony. Wyszedłem z rąk Trójcy Przenajświętszej i do Niej muszę wrócić.

Właśnie dlatego cel ten św. Ignacy stawia rekolektantowi przed oczyma zaraz na początku Ćwiczeń, w Początku i Fundamencie. To zresztą oczywiste, bo kto się w drogę wybiera, przede wszystkim o jej celu myśli, czyli o tym miejscu, do którego dojść zamierza. Jeżeli zatem nie chcemy w naszym życiu duchowym błądzić, musimy mieć przed oczyma jego cel ostateczny: „Człowiek został po to stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił duszę swoją” (Ćd 23). To dlatego św. Ignacy daje swoim towarzyszom wskazówkę: „Niech się wszyscy starają mieć czystą intencję nie tylko co do stanu swego życia, ale także co do wszystkich poszczególnych spraw, zawsze to w nich mając szczerze na oku, aby służyć i podobać się Dobroci Bożej raczej dla Niej samej oraz dla miłości i niezrównanych dobrodziejstw, którymi nas uprzedziła, niż dla bojaźni kar lub nadziei nagrody, choć i tymi pobudkami wspierać się powinni”2.

 

Punktem wyjścia my sami jesteśmy, każdy z nas, także rekolektant i jego kierownik: nasze grzechy, złe skłonności, nieuporządkowane przywiązania, przewrotne nawyki, miłość własna, światowa i zmysłowa, a także niewłaściwe umiłowanie stworzeń, czyli takie, które przeszkadza umiłowaniu Boga nade wszystko albo je uniemożliwia. Owym punktem wyjścia jest zatem to wszystko, co św. Paweł rozumie przez przekazane chrześcijanom z Efezu wyrażenie dawny człowiek (Ef 4, 22). Dawnego człowieka w sobie trzeba nam odrzucić, a przyoblec nowego, stworzonego na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości (Ef 4, 24). Tego samego domaga się św. Ignacy od jezuitów: „Trzeba ich też często zachęcać, aby we wszystkim szukali Boga, wyzuwając się w miarę możności z miłości wszelkich stworzeń, tak by całą miłość przenieść mogli na ich Stwórcę, Jego miłując we wszystkich stworzeniach, a wszystkie stworzenia w Nim według najświętszej i Boskiej Jego woli”3.

To o tym mowa w dalszej części Fundamentu: „Inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla człowieka i po to, by mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu, dla którego został stworzony. Wynika z tego, że człowiek powinien ich w takim stopniu używać, w jakim go wspomagają [w zmierzaniu] do jego celu, a w takim stopniu powinien się ich pozbywać, w jakim mu [w dążeniu do celu] przeszkadzają” (Ćd 23). Żeby jednak człowiek mógł się oderwać od samego siebie i wycofać od umiłowania stworzeń, musi wejść na jedyną dobrą i skuteczną drogę: to droga umartwienia i zaparcia się siebie. „Aby tym skuteczniej dojść do tak cennego w życiu duchowym stopnia doskonałości, niech jak najusilniej i najstaranniej usiłuje szukać w Panu pełniejszego zaparcia się siebie i ustawicznego we wszystkim, w miarę możliwości, umartwienia”4 – pisze św. IgnacyKonstytucjach, a w kontemplacji o królestwie Chrystusowym dodaje, że „ci, którzy się chcą bardziej przejąć tą służbą swojemu Królowi odwiecznemu i Panu wszechświata i odznaczyć się w niej, nie tylko siebie samych w całości powinni oddać pracy, lecz zadziałać przeciw własnej swojej zmysłowości i przeciw swojej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97).

To jest cel Ćwiczeń, na to często kładą nacisk, do tego zmierzają: by człowiek zaparł się siebie samego, by od samego siebie uciekł, by nad sobą odniósł zwycięstwo i w końcu by doszedł do zjednoczenia z Bogiem. Mówi o tym już tytuł Ćwiczeń: „Ćwiczenia duchowne, mające na celu odniesienie zwycięstwa nad samym sobą i uporządkowanie swego życia tak, by się nie dać podporządkować jakiemuś nieuporządkowanemu przywiązaniu” (Ćd 22). O tym samym jest mowa także w pierwszej uwadze: „Bo jak przechadzanie się, chodzenie i bieganie – to ćwiczenia cielesne, tak przygotowywanie i ustawianie duszy po to, żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań, a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę – to ćwiczenia duchowne” (Ćd 1).

W ten sposób św. Ignacy wyprowadza rekolektanta z błędu, który bardzo wielu ludzi wbrew własnej woli popełnia. Ćwiczenia tylko wtedy mogą przynieść piękny owoc, jeżeli ten, kto je rozpoczyna, wejdzie w nie, prowadząc walkę przeciw sobie samemu. Więcej nawet! Zaparcie się samego siebie, odrzucenie nieuporządkowanych przywiązań i wewnętrzna skrucha to nie tylko pierwszy krok na drodze ku osiągnięciu zbawienia wiecznego, lecz także to pierwszy i niezbędny warunek na tej drodze.

Między punktem wyjścia a punktem dojścia, który wyżej nazwaliśmy punktem docelowym, rozwija się nasza droga. Jedni posuwają się po niej szybciej, inni wolniej, wszyscy jednak trudzą się na niej, by zdobyć cnoty i w ten sposób z każdą chwilą coraz bardziej się zjednoczyć z Bogiem. Jeszcze o jednym rekolektant musi pamiętać – o tym, co napisał św. Paweł do Filipian: Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedynie [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie (Flp 3, 13-14). Ważne zatem jest – jak już była mowa powyżej – by rekolektant nie oglądał się wstecz i nie sprawdzał, czego już dokonał, bo to się na nic nie zda, a zawsze w biegu zatrzymuje. Niech zamiast tego patrzy przed siebie i niech biegnie wytrwale tam, gdzie na niego czeka Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.

 

Początek odpoczynku

 

Trzem etapom wędrówki ku doskonałości: wyjściu, drodze i punktowi docelowemu odpowiadają trzy grupy rekolektantów, a także tych wszystkich ludzi, którzy w jakikolwiek sposób wyruszyli w tę drogę. Jedni dopiero zaczynają trud wędrowania i tak wyglądają, jakby dopiero co z domu wyszli. Inni już wędrują i szybkim lub wolnym krokiem ku Bogu się posuwają. Jeszcze inni cel wędrowania już osiągnęli. Pierwszych się zazwyczaj nazywa początkującymi, drugich postępującymi, a ostatnich doskonałymi.

Inni nawiązują do słów św. Augustyna, że kiedy się miłość urodzi, potrzebuje pokarmu, kiedy pokarm otrzyma, nabiera mocy, a kiedy mocy nabierze, staje się doskonała. Mówią też o dzieciństwie, młodości i wieku dojrzałym w dążeniu do doskonałości. W tym kierunku szedł wcześniej św. Tomasz z Akwinu, kiedy twierdził, że istnieją trzy różne stopnie miłości, które odpowiadają trzem różnym kierunkom woli człowieka. Najpierw bowiem musi się człowiek całkowicie oderwać od grzechu i wszystkie siły swoje temu poświęcić, by się przeciwstawić tym dążeniom woli, które są przeciwne miłości. To początkujący na drodze doskonałości, o których Bóg w szczególny sposób dbać musi i ludzie – zwłaszcza prowadzący Ćwiczenia duchowne – szczególną troską otaczać ich powinni, żywić ich i wspierać. To tak, jak ten, kto stracił władzę w nogach, a koniecznie chce chodzić: ze swojej strony musi się zdobyć na prawdziwy wysiłek woli, ale bez pomocy z zewnątrz niełatwo by mu było powrócić do biegania.

Jeżeli już się człowiek całkowicie pozbędzie tego ciężkiego bagażu, jakim są dla niego grzechy śmiertelne, to zauważy, że w drodze do doskonałości pozostały mu co prawda niewielkie obciążenia, ale bardzo dokuczliwe: grzechy powszednie i niedoskonałości. Te obciążenia postępujący na tej drodze tylko jednym sposobem usunąć mogą: muszą zadbać o to, by się w nich miłość umacniała i by wzrost był coraz to bardziej wyraźny. To już zdecydowane posuwanie się ku celowi, który się coraz wyraźniej jawi. A kiedy miłość odpowiednio wzrośnie i kiedy sił nabierze, kiedy się umocni dostatecznie, człowiek za jednym tylko tęskni, za tym, by się nieustannie Bogiem cieszyć i w Nim nieustannie trwać w błogości i pokoju. To już koniec ludzkiego wędrowania, a początek wielkiego odpoczynku (por. Via spiritualis, s. 45-46).

 

Przypisy

1. W artykule korzystam z przekładu łacińskiego: Ludovici Palmensis e Societate Iesu, Via spiritualis, qualem in libro Exercitiorum Spiritualium monstrat B. P. Ignatius Loyola ex Hispanica lingua in Latinam translata ab Iacobo Nonell eiusdem Societatis sacerdote, Barcinone 1887. Dalej: Via spiritualis.

2. Św. Ignacy Loyola, Konstytucje Towarzystwa Jezusowego, Kraków – Warszawa 2006, 228.

3. Tamże.

4. Tamże, 103.