Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!» Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu?” Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?” Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”».
Ewangelia dzisiejsza zawiera dwie „miniprzypowieści” Jezusa. Pierwsza mówi o mocy wiary. Jezus posługuje się symbolem ziarna gorczycy. Egzegeci nie są zgodni o jaki gatunek południowej gorczycy chodzi Jezusowi. Najczęściej przyjmuje się odmianę gorczycy czarnej „Sinapis nigra – alba”, która osiąga wysokość 3-4 metrów albo „Salvadora persica”, która osiąga wielkość dwukrotnie wyższą. Z racji swych rozmiarów może ona uchodzić za drzewo, a ptaki chętnie szukają schronienia w jej cieniu. Natomiast ziarenko gorczycy to kuleczka o średnicy 1, 5 mm. Nie jest to najmniejsze znane na ziemi ziarno. Mniejsze jest np. ziarnko maku. Jednak, zarówno u Żydów, jak i u Greków znane było przysłowie związane z ziarnkiem gorczycy: mały, jak ziarnko gorczycy. Jezus posługuje się tym przysłowiem, by ukazać moc wiary: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna.
Wystarczy więc tak niewiele. Wystarczy mała raczkująca wiara, a Bóg „wykorzystując ją” czyni rzeczy wielkie. Ponadto wiara zakłada rozwój. Wiara mała jak ziarno gorczycy może rozwijać się w kierunku dojrzałej, świadomej, głębokiej. Wiara jest darem, łaską ale równocześnie zadaniem. Nie jest wartością, którą zachowuje się do końca niezmiennie. Wiara głęboka, zaangażowana, świadoma wymaga czystego serca, hojności, cierpliwości i wielkiego zaufania Bogu. Taka wiara oczyszcza się i umacnia poprzez doświadczenia i próby życiowe, nieraz bardzo bolesne.
Druga przypowieść zawiera wątek charakterystyczny dla realiów Palestyny. Sługa, niewolnik najpierw ciężko pracuje w polu, później obsługuje swego pana, dopiero na końcu ma chwilę czasu i wytchnienia dla siebie. W pogańskim Rzymie w czasie obchodów świątecznych ku czci Saturna („Saturnalia”) niewolnicy byli dopuszczani do stołu panów, a nawet obsługiwani przez nich. Nie było to jednak możliwe w świecie Orientu.
Taki niezwykły gest wykonał jednak Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy: Wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany (J 13, 4-5). Jest to zwyczajna praca służących i niewolników. Wykracza poza normalne stosunki między Mistrzem i uczniami, między panem i sługami. Bóg, który służy, jak niewolnik: Ja jestem pośród was jak ten, kto służy (Łk 22, 27). Ten gest przekazał nam Jezus jako testament i matrycę dla naszego postępowania.
Puentą przypowieści jest stwierdzenie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Nie chodzi tutaj o zaniżanie własnej wartości, fałszywą pokorę, która nie pozwala zaakceptować własnej godności. Chodzi o świadomość relacji z Jezusem, z Bogiem. Wobec Boga będziemy zawsze sługami nieużytecznymi. Wszystko, co czynimy i możemy uczynić jest Jego darem, łaską: beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5). Jednak z Nim możemy wszystko, nawet wyrywać i przesadzać morwy!
Jaka jest moja wiara? Czy jest świadoma, zaangażowana, głęboka? Czy ulega rozwojowi, stagnacji czy może obumiera? Czy służę innym bezinteresownie? Czy umiem i chcę zaakceptować, aby mi czasem służono? Czy jest we mnie pokora, która pozwala uznać, że czasem jestem ubogi, słaby, potrzebujący pomocy? Czy też uważam, że muszę być zawsze silny i mieć wszystko pod kontrolą? Czy mam świadomość, że bez Boga nic, a z Nim wszystko?