Franciszek Marto urodził się 11 czerwca 1908 roku w wiosce Aljustrel. Jego młodsza siostra przyszła na świat 11 marca 1910 roku. W domu dzieci otrzymały chrześcijańskie wychowanie, codziennie cała rodzina odmawiała różaniec. Dzieci pomagały przy pracy na roli i przy wypasie owiec.
Dnia 13 maja 1917 roku dzieci, jak zwykle rano, poszły paść owce w Cova da Iria (Kotlina Pokoju) w pobliżu wioski Fatima. Razem z nimi była też Łucja – późniejsza siostra zakonna. Dzieci nagle usłyszały niezwykły szum i błyskawicę na niebie. Gdy się odwróciły, na rosnącym niedaleko dębie ujrzały światło i Panią w bieli. Spontanicznie wyciągnęły z kieszeni swoje różańce i zaczęły się wspólnie modlić z Matką Bożą.
Po zakończonej modlitwie rozpoczął się ich niezwykły, a zarazem pełen prostoty dialog. Pani powiedziała do nich, że jest z nieba i żeby się nie bały. Oznajmiła im też, że jeżeli ludzie się nie nawrócą i nie podejmą czynów pokutnych, świat skazany będzie na niechybny koniec. Dzieci obiecały Maryi, że odtąd z jeszcze większą niż dotąd gorliwością modlić się będą na różańcu i wykorzystają każdą okazję, by się umartwiać. Tymczasem Matka Boża zaprosiła je na kolejne spotkanie za miesiąc.
Za drugim razem wokół dzieci zgromadziło się ok. 50 osób, bo o wydarzeniu tym było coraz głośniej w całej okolicy. W lipcu 1917 roku niezwykłej wizji towarzyszyło ok. 4 tysięcy wiernych. Tym razem Maryja przekazała im tzw. „tajemnicę fatimską”. Przede wszystkim dotyczyła ona wizji piekła. Zapowiadała też ogromne szkody, jakie uczyni w świecie Rosja szerząc wszędzie komunistyczną ideologię. Ostatnie spotkanie z Maryją fatimskie dzieci przeżyły 13 października 1917 roku. Wtedy towarzyszył im 70-cio tysięczny tłum, który oglądał na niebie cud „tańczącego słońca”.
Najwięcej domysłów wzbudziła „trzecia tajemnica fatimska” powierzona przez siostrę Łucję ojcu świętemu Piusowi XII w 1958 roku. W 2000 roku jej przesłanie zostało opublikowane i skomentowane przez ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kard. Josepha Ratzingera. Jan Paweł II uznał, że zapowiedź o męczeństwie papieża, o którym mówiła trzecia tajemnica, wypełniła się w dniu zamachu na polskiego Papieża 13 maja 1981 roku, kiedy w całym Kościele wspominana jest Matka Boża Fatimska.
Przebywający 13 maja 2010 roku w Fatimie Benedykt XVI powiedział do zebranych tam pielgrzymów: „Za siedem lat powrócicie tutaj, aby obchodzić setną rocznicę pierwszej wizyty, złożonej przez Panią, «przybyłą z Nieba» jako Nauczycielka, która wprowadza małych wizjonerów w dogłębne poznanie Miłości Trynitarnej i prowadzi ich do zakosztowania samego Boga jako najpiękniejszej rzeczy ludzkiego istnienia. Doświadczenie łaski, które ich uczyniło zakochanymi w Bogu w Jezusie tak, że Hiacynta zawołała: «Tak się cieszę, że mogę powiedzieć Jezusowi, że Go kocham! Kiedy Mu to mówię wiele razy, wydaje się, że mam ogień w piersi, który mnie jednak nie pali». A Franciszek powiedział: «To, co mi się najbardziej podobało, to było widzenie Naszego Pana w tym świetle, które Nasza Pani umieściła nam na piersi. Tak bardzo kocham Boga» (Pamiętnik Siostry Łucji, I, 42 i 127)”.
Franciszek i Hiacynta usłyszeli pewnego dnia od Maryi, że nie będą długo żyć. Z wielkim spokojem słuchali zapowiedzi o rychłej ich śmierci i czekającym ich niebie. Mieli ogromną życiową dojrzałość, którą widać na poważnych twarzach dzieci patrzących na nas z fotografii. O Łucji Madonna powiedziała, że Pan Jezus chce, by długo żyła, tak by Maryja była bardziej znana i kochana, a także by mogła uczyć ludzi, jak oddawać cześć Niepokalanemu Sercu Maryi.
Franciszek z zapowiedzi Maryi wyciągnął od razu praktyczny wniosek. Kiedy chodził do szkoły razem z Łucją i Hiacyntą, często mówił im, że on zatrzyma się przez ten czas w kościele, bo jemu nie jest potrzebne, by czytać i pisać, gdyż niedługo umrze. W ten sposób chciał także uniknąć docinków niewierzącego nauczyciela, który wyśmiewał objawienie, jakiego doświadczyły dzieci.
Podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Franciszka i Hiacynty, 13 maja 2000 roku, Jan Paweł II powiedział: „Powodowana macierzyńską troską, Najświętsza Panna przybyła tutaj, do Fatimy, ażeby zażądać od ludzi, by «nie znieważali więcej Boga, naszego Pana, który dosyć już został znieważony».
Przemawia, bo jako Matka boleje, kiedy zagrożony jest los Jej dzieci. Dlatego wzywa pastuszków: «Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia». Mała Hiacynta głęboko odczuwała i przeżywała tę boleść Matki Bożej, heroicznie składając samą siebie w ofierze za grzeszników. Pewnego dnia, kiedy zapadła już razem z Franciszkiem na chorobę, która przykuła ich do łóżka, Maryja Panna odwiedziła ich w domu, jak opowiada sama Hiacynta: «Matka Boża przyszła nas odwiedzić i powiedziała, że już wkrótce wróci, aby zabrać Franciszka do nieba. Mnie zaś zapytała, czy chcę nawrócić jeszcze więcej grzeszników. Odpowiedziałam, że tak». A gdy zbliżała się chwila odejścia Franciszka, Hiacynta poleca mu: «Pozdrów ode mnie serdecznie Naszego Pana i Naszą Panią i powiedz im, że będę cierpiała tyle, ile zechcą, aby nawrócić grzeszników». Hiacynta była tak głęboko poruszona wizją piekła, jaką ujrzała podczas objawienia 13 lipca, że żadne umartwienie ani pokuta nie wydawały się jej zbyt wysoką ceną za zbawienie grzeszników”.
Franciszek umarł podczas epidemii zapalenia oskrzeli pod koniec marca 1919 roku. Hiacynta odeszła do Pana 20 lutego 1920 roku. Dzisiaj są oni naszymi orędownikami w niebie. Uczmy się od nich ukochania modlitwy różańcowej i prostoty serca dziecka, które podtrzymywane Bożą miłością, nie kłamie i nie udaje, jest szczere i pełne ufności wobec Boga i ludzi.
Fragment Aktu zawierzenia Matce Bożej przez Jana Pawła II (Fatima, 13 maja 1991):
„Matko Odkupiciela…
Gwiazdo morska, do nieba ścieżko najprościejsza, Tyś jest przechodnią bramą do raju wiecznego… racz po-dźwignąć, prosimy, lud upadający, w grzechach swych uwikłany, powstać z nich pragnący”. Dziś zgromadzeni u Twoich stóp w Cova da Iria, Matko Chrystusa i Matko Kościoła, raz jeszcze zwracamy się do Ciebie, aby podziękować za wszystko, coś uczyniła w ciągu tych trudnych lat dla Kościoła, dla każdego z nas i dla całej ludzkości.
Monstra te esse matrem!
Ileż razy kierowaliśmy do Ciebie to wezwanie! Dziś jesteśmy tu, aby dziękować, żeś zawsze nas wysłuchiwała, że okazywałaś się Matką: Matko misyjnego Kościoła idącego drogami ziemi ku trzeciemu milenium chrześcijaństwa, Matko ludzi, dziękujemy Ci za nieustanną opiekę, która pozwoliła nam uniknąć katastrof i nieodwracalnych zniszczeń, umożliwiła postęp i osiągnięcie nowoczesnych zdobyczy społecznych.
Matko narodów, dziękujemy za te niespodziewane przemiany, które przywróciły wiarę w przyszłość narodom nazbyt już długo pozostającym w ucisku i upokarzanym; Matko życia, dziękujemy Ci za liczne znaki, mówiące o tym, że jesteś z nami, że chronisz nas przed złem i przed mocami śmierci; byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 roku, kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność; Matko każdego człowieka, walcząca o życie, które nie zna śmierci. Matko ludzkości, odkupionej krwią Chrystusa. Matko miłości doskonałej. Matko nadziei i pokoju. Święta Matko Odkupiciela.