Św. Józef jest szczególnie patronem czystości młodych chłopców i narzeczonych, przekonywanych ze wszystkich stron, że przyjemność seksualna jest największą wartością – pisze o. Leon Knabit.
Po raz pierwszy spotkałem się bliżej z postacią św. Józefa jeszcze przed wojną, gdy nowo powstającej wówczas w Siedlcach parafii nadano wezwanie Opieki św. Józefa. Święto, obchodzone najpierw w Trzecią Niedzielę po Wielkanocy, znalazło ostatecznie miejsce w kalendarzu liturgicznym w środę po Drugiej Niedzieli po Wielkanocy. Jako dziewięcioletnie dziecko nie wgłębiałem się wtedy w sens takiego właśnie wezwania, ale zapamiętałem je. Potem, już jako ministrant, uczęszczałem pilnie na nabożeństwa różańcowe, gdzie odmawiano zawsze modlitwę do św. Józefa: Do Ciebie, o błogosławiony Józefie, uciekamy się w utrapieniu naszym… Do dzisiaj odmawiam ją często po różańcu w brzmieniu, które było obowiązujące w diecezji podlaskiej. Gdy wstąpiłem do seminarium duchownego, uroczystość św. Józefa poprzedzałem swoją prywatną nowenną. Klimat święta wyznaczały piękne śpiewy gregoriańskie i polskie pieśni, które i pobożności nadawały kierunek.
Mówiły one o opiece sprawowanej przez św. Józefa nad Jezusem i nad Kościołem. Za oknem seminaryjnej kaplicy była już zwykle wiosna, ale niekiedy do białego koloru szat liturgicznych, rzadkiego w Wielkim Poście, dołączała się niespodziewanie warstwa puchu śnieżnego, przykrywająca świat, który już chciał wziąć rozbrat z zimą. W roku 1956 w miejsce Opieki św. Józefa ustanowiono święto św. Józefa Robotnika i wyznaczono jego obchód na dzień 1 maja, nadając w ten sposób robotniczemu świętu, mającemu w całym świecie charakter lewicowy, rys chrześcijański.
Wyrazem trwającej i wzrastającej w Kościele czci świętego Oblubieńca Maryi było włączenie w 1962 r. imienia Józef do kanonu Mszy św. Gdy niedługo potem wikariusz kapitulny, biskup Karol Wojtyła został Metropolitą Krakowskim, ks. prałat Motyka z Mucharza powitał go na zebraniu księży w Kalwarii Zebrzydowskiej: „Ekscelencjo, wszedłeś do Kanonu! Jak święty Józef!”. Już w zakonie św. Józef pokazał mi swoje oblicze także jako ten, który troszczy się o potrzeby materialne swoich czcicieli. Kiedy w latach sześćdziesiątych, trudnych finansowo dla klasztoru, jakiś dobrodziej z Ameryki przysłał na moje ręce pokaźną sumę dolarów, ówczesny opat, o. Placyd Galiński, któremu pokazałem czek, ukląkł na miejscu, na którym stał, wzniósł ręce do góry i powiedział: „Dzięki Ci, święty Józefie”. Skojarzyło mi się to z wypowiedziami wielu sióstr zakonnych, które borykając się z trudnościami finansowymi, często modliły się skutecznie do św. Józefa z prośbą o wyratowanie z kłopotów.
W tym czasie parafia w Siedlcach, gdzie mieszkała moja rodzina, za patrona otrzymała św. Józefa. Powoli, dzięki niezmordowanej pracy ks. Prałata Leona Balickiego, nieżyjącego już Złotego Jubilata, powstał piękny kościół z sugestywną figurą Świętego w prezbiterium. Kościół ten został podniesiony do rangi diecezjalnego sanktuarium, gdzie dzień św. Józefa jest bardzo uroczyście obchodzony, a nabożeństwa parafialne i spotkania diecezjalne sprawiają, że Opiekun Jezusa wchodzi coraz głębiej w życie i świadomość parafian i przybyszów.
W tej to właśnie parafii oddaliśmy Bogu moją śp. Mamusię Aleksandrę, która odeszła z tego świata właśnie w dzień św. Józefa, w środę, a śmierć miała chyba i dzięki wstawiennictwu Patrona dobrej śmierci lekką, dobrą, w otoczeniu swych dzieci, które w modlitwie przy świetle gromnicy przekazywały ją w ręce miłosiernego Boga. Poproszono mnie kiedyś o poprowadzenie rekolekcji wielkopostnych w parafii św. Józefa na krakowskim Podgórzu. To był piękny czas pod opieką świętego Patrona. Charakterystyczne było dla mnie, że dzieci, których rekolekcje miały trwać cztery dni, przychodziły z własnej woli w niezmniejszonej liczbie przez dni następne aż do dnia odpustu włącznie; razem przez dziewięć dni z rzędu. Z czymś takim nie spotkałem się w żadnej parafii. Uważałem to za szczególny znak opieki św. Józefa.
Także podczas XIII Światowych Rekolekcji Podhalańskich, które się odbywają tradycyjnie w Wiecznym Mieście w okresie Wielkiego Postu, odprawialiśmy uroczystą Mszę św. pod przewodnictwem ks. arcybiskupa Zygmunta Zimowskiego w Bazylice św. Piotra właśnie przy ołtarzu św. Józefa, umieszczonym na lewo od konfesji.
W dniu 19 marca 2010 r. minęło 295 lat, jak Rada Miasta Krakowa oddała Podwawelski Gród w opiekę św. Józefa. Było na co popatrzeć i czego posłuchać w bazylice Mariackiej. Eucharystia sprawowana była przez kilku kapłanów pod przewodnictwem metropolity krakowskiego ks. kardynała Stanisława Dziwisza, który bywał tu często sam, a potem także towarzyszył Karolowi Wojtyle, arcybiskupowi, kardynałowi i papieżowi. Piękne śpiewy chóru Organum, związanego na stałe ze wszystkimi krakowskimi uroczystościami. Samorządowcy z prezydentem i przewodniczącym Rady Miasta, jeden konsul, generał, kompania honorowa Podhalańczyków, Bractwo Kurkowe z królem, poczty sztandarowe Policji i Straży Miejskiej oraz jednego z liceów, dzieci w strojach krakowskich, wspólnota Krakowian zgromadzona w tej „mieszczańskiej katedrze”… Oni wszyscy uczestniczyli w Niekrwawej Ofierze, oddając cześć cichemu Józefowi – Mężowi sprawiedliwemu.
O przesłaniu przekazywanym nam niezmiennie przez Świętego, którego ani jedno słowo nie zostało przekazane potomnym, można mówić wiele. Uderza mnie szczególnie wielkość wybrania. Być stróżem tej wielkiej tajemnicy, w której spotkały się największa miłość Boga (poczęcie z DUCHA ŚWIĘTEGO!) z największą miłością człowieka (bo jakaż jest większa miłość od miłości matki i to jeszcze takiej Matki, jaką była Maryja!) – trudno sobie wyobrazić miejsce bardziej godne i zaszczytne. Święty Józef zanurzony w tym morzu miłości, kierowany słowem Bożym, przekazywanym mu we śnie, chyba inaczej przeżywał swój swoisty celibat, niż to przypuszczali malarze różnych wieków przedstawiający go jako staruszka. Że to niby młodemu trudno byłoby „wytrzymać”… A przecież i w historii dawnej, i nowszej można znaleźć wiele przykładów tego, że małżonkowie całkowicie podporządkowują działania seksualne tajemnicy poczęcia, a niekiedy nawet rezygnują z korzystania z praw małżeńskich dla miłości Boga.
Dlatego dzisiaj św. Józef jest szczególnie patronem czystości młodych chłopców i narzeczonych, przekonywanych ze wszystkich stron, że przyjemność seksualna jest największą wartością. Jest świadkiem tego, że bliskość Jezusa i Maryi pozwala na całkowite panowanie nad swoimi uczuciami. I to dopiero przynosi pokój i radość, o których człowiek nieopanowany, mówmy wprost – rozpustny – nie ma pojęcia.
Święty Józefie, ucz męskości naszych kawalerów, przyszłych mężów i ojców!