Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
W Ewangelii dzisiejszej Chrystus zaprasza nas do trwania w Jego miłości. To trwanie jest jednak możliwe dlatego, że On sam pierwszy nas umiłował. A w Nim jesteśmy umiłowani przez Boga Ojca.
Trwanie w miłości Jezusa możliwe jest ze względu na Jego wybór. To nie człowiek wybiera Boga. Człowiek tylko z wdzięcznością odpowiada. Św. Paweł pisze, że został pochwycony przez Jezusa. I tak może powiedzieć każda osoba żyjąca świadomie Ewangelią i realizująca chrześcijańskie powołanie. Sami z siebie jesteśmy tylko pustymi naczyniami. Jednak Jezus szuka pustych naczyń i wypełnia je po brzegi. A nawet tak, by się przelewały i nawadniały ziemię, napełniały innych dobrocią i miłością.
Trwanie w miłości Jezusa możliwe jest dzięki Jego miłości. Miłość Jezusa nie jest rozdzielona „w równym stopniu” na wielu. Każdy jest i czuje się kochany w sposób niepowtarzalny, jedyny. Inaczej Jezus kocha wrażliwego i łagodnego Jana, inaczej pełnego temperamentu, zdecydowanego, gotowego do poświęceń Piotra, inaczej realistę i sceptyka Tomasza, jeszcze inaczej doktrynera Jakuba czy człowieka interesu, Judasza… Inaczej mnie. Wszyscy uczniowie są jednak w sercu Jezusa.
Trwanie w miłości możliwe jest dzięki przyjaźni Jezusa. W czasach Jezusa tylko nieliczne grono uczniów było dopuszczane do niektórych tajemnic mistrzów czy nauczycieli. Jezus natomiast dzieli z uczniami głęboką autentyczną przyjaźń, która jest oparta o relacje z Ojcem. Jezus nie ma wobec uczniów żadnych tajemnic. To, co jest w Jego sercu, odsłania im stopniowo, w miarę, jak są zdolni je przyjąć i zrozumieć. Przyjaźń Jezusa z uczniami jest prawdziwa, autentyczna, wyzwalająca. Taka przyjaźń nie wiąże, nie krępuje ani nie ogranicza, nie zagarnia wyłącznie dla siebie. Jezus nie traktuje uczniów jak własność, nie zabrania im nawiązywania przyjaźni z innymi. Nie zastrzega sobie prawa wyłączności…
Jezus pozostaje przyjacielem wiernym do końca. Pozostaje przyjacielem, nawet, gdy zostanie opuszczony, zapomniany i zdradzony przez swych uczniów. Jego przyjaźń zwycięża niewierności i tchórzostwo człowieka. Jej szczytem jest wydanie siebie do końca: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Czy mam świadomość wybrania przez Jezusa? W jakim stopniu pozwoliłem się już Jemu pochwycić? Czy czuję się jak puste naczynie, które Jezus może wypełnić miłością? Czym jest dla mnie przyjaźń? Jakie cechy przyjaźni cenię sobie najbardziej? Co jestem w stanie dać przyjaciołom? Czy jest to coś zewnętrznego, czy też część siebie samego, serca, miłości, życia? Czego mogę nauczyć się o przyjaźni od Jezusa?