Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał (Mk 6, 1-6).
Pierwsze publiczne wystąpienie Jezusa w Nazarecie przyjęte zostało z napięciem i zdumieniem. Jezus przemawiał zapewne prosto, by wszyscy Go zrozumieli, a równocześnie w sposób nowy, inny, oryginalny, spontaniczny. Wypowiedziane słowa wypływały z Jego głębi; były Jego słowami, Jego doświadczeniem, Jego życiem.
Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro […] Bo z obfitości serca mówią jego usta (Łk 6, 45). Świadectwo czy publiczne wyznawanie wiary (w rodzinie, grupie przyjaciół, wspólnocie zakonnej czy środowisku pracy) jest autentyczne, gdy wypływa z głębi, z wnętrza. Gdy żyjemy Jezusem, Jego słowem, pozwalamy, aby zapuszczał w naszym życiu korzenie (C. M. Martini), usuwał nasze lęki, gdy ufamy Mu szczerze i zawierzamy siebie, rodzi się odwaga wiary.
Po pierwszym sukcesie, Jezus ponosi „fiasko ewangelizacyjne”. Starożytne przysłowie mówi: Prorok jest lekceważony w swojej ojczyźnie, a lekarz nie uzdrawia swoich znajomych. W swojej ojczyźnie, w Nazarecie, na progu działalności misyjnej, w obecności współziomków, bliskich i swojej Matki zostaje odrzucony, niezrozumiany, zlekceważony. Mieszkańcy Nazaretu nie poszli za pierwszym natchnieniem i zdumieniem nauką Jezusa. Zakwalifikowali Go i zaszufladkowali: jest zwyczajny, biedny, przeciętny jak oni. Do tej ciasnoty osądów, opinii, które duszą głos prawdy, doszła jeszcze jedna z wad – zazdrość.
„Fiasko” Jezusa w Nazarecie jest lekcją dla jego uczniów, dla nas. Stając w obliczu niepowodzenia, porażki, niezrozumienia, odrzucenia, w ostrzu krytyki, przypominajmy sobie, co przydarzyło się naszemu Mistrzowi. Przypominajmy sobie również Jego ostrzeżenie: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził […] Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać (por. J 15, 18-25) i w pokorze prośmy Go o odwagę i moc Jego Ducha.
Mimo pozornego fiaska, Jezus nadal w wolności głosi Ewangelię. Po odrzuceniu w Nazarecie nie próbuje szukać innych bardziej wyrafinowanych form i metod nauczania. Czyni to samo, co przedtem. Podąża ewangeliczną drogą. Głęboko wierzy w słuszność swojej misji otrzymanej od Ojca. Wolność pozwala Mu przekraczać ramy jednego miejsca i iść wciąż naprzód i dalej, stawać wobec nowych wyzwań, przekraczać ciasnotę miejsc i ludzkich serc.
Jakie jest moje wewnętrzne bogactwo? Co wychodzi z mego serca? Czy jest we mnie wewnętrzna spójność pomiędzy tym, czym żyję, a tym, co wyrażam na zewnątrz? Co jest motorem mojego życia? Czy określam swoją wartość poprzez dokonania, pracę, sukces? Jak zachowuję się w sytuacjach porażki? Jak reaguję wobec niezrozumienia i odrzucenia przez innych?