Gniew może być wadą, kiedy człowiek przestaje nad nim panować, kiedy daje się ponieść jego destrukcyjnej sile. Staje się wtedy agresywny w słowach: podnosi głos, krzyczy, przeklina i złorzeczy lub, przeciwnie, zamyka się w sobie i nic nie mówi.

 

Niekiedy przechodzi do czynnej agresji, dopuszcza się rękoczynów, bije pięścią w stół lub rzuca tym, co ma pod ręką. Może też dojść do bójki. Owładnięty gniewem, człowiek traci roztropność, przestaje myśleć i daje się ponieść ślepemu pragnieniu zemsty. Nieobliczalne mogą być konsekwencje takiego działania, nierzadko trudne do naprawy. Zerwane mosty niełatwo odbudować, a wykopane fosy zasypać.

 

Łatwo dać się ponieść gniewowi, znaczniej trudniej się od niego powstrzymać. Bywa, że gniewne reakcje muszą znosić nie ci, którzy byli ich przyczyną, ale osoby trzecie, niczemu niewinne. Wyładowujemy na nich gniew tylko dlatego, że są „pod ręką” albo też z tej racji, że ci, którzy byli jego źródłem, są mocniejsi i bardziej wpływowi*. Doświadczenie zdaje się sugerować, że trudne, a nawet niemożliwe jest gniewanie się na osobę właściwą, w sposób poprawny, w momencie słusznym i z właściwych powodów. Ponieważ gniew jest ślepą siłą, wyzwolony spod kontroli rozumu i oddany we władanie emocji, łatwo może przekroczyć granice przyzwoitości. Kiedy zostaje uwolniony spod kontroli rozumu, może się stać nawet destrukcyjny. Niełatwo później naprawiać szkody, jakie wyrządził, niekiedy są one nie do naprawienia.

 

Gniew zaciemnia rozum i sprawia, że człowiek używa słów i czynów, na które by się nie zdobył poza gniewem. Opanowany przez gniew może obrażać i ubliżać, a także dopuścić się naprawdę złych czynów. Kiedy gniew zaprawiony jest złością, człowiek może dokonać zemsty i czynów sadystycznych. Biblia mówi, że „gniew nie zna miłosierdzia” (Prz 27, 4), ponieważ zaślepia. Zagniewany widzi wyłącznie krzywdę, której doznał, a łatwo zapomina o dobrach, które być może otrzymał od tej samej osoby, na którą teraz się gniewa.

 

Jak radzić sobie z gniewem?

 

Gniewu nie należy utożsamiać jednoznacznie z agresją. Jak już wspomniałem, ma on fazy rozwoju: od oburzenia na sprawcę gniewu poprzez obraźliwe słowa, podnoszenie głosu czy wręcz krzyki, przekleństwa i obelgi, aż do innych, bardziej groźnych w skutkach czynów. Trzeba zatem panować nad gniewem i nie dopuścić, aby się potęgował i doszedł do poziomu agresji. Nie należy również dolewać oliwy do ognia i podsycać gniewu drugiego, czyniąc mu słowne docinki, wygłaszając uszczypliwe komentarze pod jego adresem lub irytując go swoją postawą. Kiedy drugi człowiek jest w gniewie, mądrzej będzie oddalić się, zamilknąć, poczekać „do jutra”. Prawdziwa mądrość nie będzie dochodzić swego w rozmowie z osobą zagniewaną.

 

Kto doświadcza złości, nie tyle rani drugiego, ile szkodzi samemu sobie. Doświadczenie uczy, że trzeba uczyć się żyć z gniewem, bo nie uda się go w pełni uniknąć. W obliczu gniewu trzeba się wystrzegać dwóch postaw: jego t ł u m i e n i a i nagłych jego wybuchów. Ktoś może tłumić gniew, ponieważ boi się, że gdy go ujawni, zrani drugiego, oddali go od siebie, straci przyjaciela. Jest to częsty przypadek. Kto tak postępuje, czuje pewien psychiczny dyskomfort, ale nie podejmuje żadnych działań, które mogłyby zmienić tę sytuację. Wybiera postawę biernego oczekiwania w nadziei, że może jednak coś się zmieni. Jego napięcie skierowane jest do wnętrza i nie wyraża na zewnątrz swoich emocji. Na ogół zachowanie takie nie przynosi większych korzyści, jeżeli już, to są one chwilowe i szybko mijają, zaś problem pozostaje. W efekcie następuje powolna izolacja człowieka, duchowo i fizycznie oddala się on od osób, które są przyczyną jego trudności; ponieważ nie chce być raniony, ucieka w samotność. Nie reagując na gniew, zachowując postawę pasywną i tłumiąc emocje, które wywołują napięcie, człowiek szkodzi również swojemu zdrowiu. Często miewa bóle głowy, napięte mięśnie karku czy bóle brzucha. Osoby te czują się chore i słabe, wciąż szukają kolejnych dolegliwości.

 

Nikt nie jest w stanie przez długi czas tłumić w sobie gniewu. Wcześniej czy później musi wybuchnąć . Takie nagłe wybuchy są reakcją wulkaniczną, gwałtowaną i niekontrolowaną, dlatego szkodliwą. Jej konsekwencje mogą być długotrwałe i niepożądane. Ktoś taki decyduje się na działanie, które ma zniszczyć lub uszkodzić źródło gniewu, zarówno w sensie materialnym, jak i psychologicznym. Agresywne wyrażanie gniewu rodzi jednak agresywną reakcję strony przeciwnej, dodatkowo pogarszając już i tak trudną sytuację. W istocie problem nie zostaje rozwiązany, ale pogłębiony.

 

Asertywne wyrażanie gniewu

 

Najlepszym sposobem na panowanie nad gniewem jest wyrażanie go w sposób asertywny. Co to oznacza? W praktyce sprowadza się to do próby zmiany sytuacji, która wywołuje gniew, jednak bez naruszania cudzych granic, bez obrażania i atakowania. Człowiek zaczyna kontrolować swoje emocje i słowa. Chce być panem siebie i nie poddawać się ślepemu działaniu uczuć. Postanawia panować nad nimi, nie dopuszczając, aby one nim kierowały. Ważna w tej sytuacji jest rozmowa, a jeszcze bardziej sposób jej prowadzenia, użyte słowa, ton głosu, sposób oceny drugiego. Kiedy mówię: „Złości mnie to, w jaki sposób się do mnie odnosisz. Uważam, że nie zasługuję na takie traktowanie, i chcę, abyś nie mówił do mnie w ten sposób” – nikogo nie oskarżam, a jedynie informuję, że jego zachowanie mnie boli i wywołuje u mnie negatywne reakcje. Po takich słowach można oczekiwać poprawy sytuacji. Kiedy użyję słów bardziej agresywnych, na przykład: „Ty idioto! Jak możesz tak do mnie mówić! Sam jesteś beznadziejny!” – nie mogę oczekiwać zmiany. Czasami, kiedy nie stać nas na dobre słowa, warto przekazać komuś informację na kartce, wyrażając na piśmie nasze oczekiwania względem niego. Jest wiele innych sposobów pokojowego wyrażania gniewu, które dają nadzieję, że zostaną dobrze przyjęte przez stronę przeciwną i zmienią naszą sytuację na lepszą.

 

*Por. Arystoteles, Etyka nikomachejska, ks. II, § 9, 1109a.

 

Wiecej w kiążce: SIŁA CHARAKTERU – ks. Zdzisław Józef Kijas OFMConv.