deon.pl
Tak jak Joanna d’Arc, kłopoty z inkwizycją miała też sto kilkadziesiąt lat później Teresa z Avili. Nie skończyły się na szczęście tak dramatycznie.
Któż nie zna dykteryjki, jak to św. Teresa zadaje Bogu pytanie, dlaczego pozwala jej znosić tyle utrapień. Gdy Pan odpowiada, iż tak traktuje przyjaciół, Teresa nie waha się odpalić: nie dziwota, że posiadasz ich tak niewielu.
Całe jej życie to gorące pragnienie, żeby – „skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół” – starać się, aby „ci nieliczni przynajmniej byli jego prawdziwymi przyjaciółmi”. Postanawia zatem „uczynić choć to maluczko, co uczynić zdołam, to jest wypełniać rady ewangeliczne jak najdoskonalej, i tę gromadkę sióstr, które tu są ze mną, skłonić do tego, aby czyniły podobnie, ufna w dobroć Boga, który nigdy nie opuści tych, którzy mężnym sercem wszystko opuszczą dla Niego”
Teresa wzrastała w atmosferze chrześcijańskiego zapału. Wyobraźnię kilkuletniej dziewczynki rozpalał przykład męczenników za wiarę. Tak opisuje drobny, choć znaczący epizod z dzieciństwa.
Czytając o mękach, jakie wycierpieli dla Boga, myślałam, jak tanim kosztem kupili sobie szczęście dostania się do nieba i cieszenia się Bogiem; toteż zapałałam pragnieniem poniesienia śmierci podobnej, nie żebym dla Boga tak wielką miłość czuła, ale iż pragnęłam taką krótką drogą nabyć sobie te wielkie dobra, które święci posiadają w niebie. Wspólnie więc z tym bratem moim naradzaliśmy się, jakim sposobem moglibyśmy ten cel osiągnąć. Umawialiśmy się, że pójdziemy, żebrząc po drodze dla miłości Bożej, do kraju Maurów, aby tam ucięli nam głowę; i zdaje mi się, że odwagę do tego, choć w tak młodym wieku, Pan nam dawał dostateczną, gdybyśmy tylko tam dostać się mogli. Ale główną w oczach naszych przeszkodą było to, że mieliśmy rodziców.
Z biegiem lat zapał religijny Teresy zaczął jakby stygnąć. Po matce, która wcześnie zmarła, Teresa obok zamiłowania do romansów rycerskich odziedziczyła także wybitną urodę. Co więcej, miała przemożną potrzebę podobania się innym, zjednywania otoczenia. „Pragnęłam być kochana przez wszystkich” – przyznaje później i widzi, że to, co może być cnotą, u niej wykraczało poza granice roztropności. Pewnie nie bez związku z tym kilkunastoletnią Teresę ojciec oddał pod opiekę sióstr augustianek. Z powodu choroby po kilkunastu miesiącach była jednak zmuszona wrócić do domu. W końcu jako dwudziestoletnia dziewczyna wstąpiła do Karmelu pod wezwaniem Wcielenia Pańskiego w Avili. W owym czasie reguła tego zakonu nie była surowa. Zakonnice, a raczej „panie pobożne”, nie przestrzegały klauzury, długie godziny spędzały w rozmównicy na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi. Poniekąd miało to swoje uzasadnienie – należało utrzymywać dobre stosunki z dobroczyńcami, którzy pomagali zaspokajać bieżące potrzeby bytowe zgromadzenia liczącego sto kilkadziesiąt kobiet. Po jakimś czasie Teresa, całe życie słabego zdrowia, znowu poważnie zachorowała; w którymś momencie popadła nawet w letarg. Potem dołączył się paraliż, niedowład nóg trwał trzy lata. Kiedy wpadło jej w ręce dzieło ówczesnego autorytetu, Franciszka de Osuna, omawiające metodę wewnętrznego skupienia, postanowiła podjąć te praktyki. Miała bowiem świadomość, że w sytuacji „poprawności” zakonnej poświęcenie się Bogu jest najczęściej formalne i połowiczne. Wyznaje, że zaczęła modlitwę wewnętrzną, szukając Chrystusa tam, gdzie był szczególnie osamotniony, a więc w cierpieniu. Kiedyś wstrząsnął nią sprowadzony na uroczystość klasztorną szczególnie sugestywny obraz Chrystusa okrytego ranami. Do tego doszła lektura Wyznań św. Augustyna. Pragnęła zrozumieć swoje powołanie.
W Europie Hiszpania była krajem broniącym katolickiej ortodoksji. Inkwizycję jako urząd państwowy wprowadzono jeszcze w 1480 r., głównie z myślą o egzekwowaniu procesu nawracania Żydów i Maurów na wiarę katolicką. W 1559 r. wielki inkwizytor kazał ogłosić Indeks Ksiąg Zakazanych, obejmujący m.in. Biblię w języku hiszpańskim, a także wiele dzieł pobożnościowych.
Nie było to bez znaczenia dla Teresy. Wiele z tych książek czytała z pożytkiem. Indeks Inkwizytora uważała za wielkie utrudnienie w opartym na właściwej lekturze postępie w duchowości. W sposób pośredni kilkakrotnie wyraziła ubolewanie z tego powodu w swoim dziele Droga doskonałości. Przed wyeliminowaniem tego urywka, w jednej z wersji Drogi (kopia z Escorialu 38:2) znalazło się takie zdanie: „Dziękować Bogu, który stoi potężnie ponad wszystkimi i którego nie mogą nam odebrać”. Można przypuszczać, że inkwizycyjny cenzor przeniknął myśl Teresy, bo na marginesie dodał: „Nie mogą nam odebrać »Ojcze Nasz« i »Zdrowaś Maryjo«”. Dobrze to ukazuje kontrowersyjny problem owych czasów – przeciwstawianie modlitwy myślnej propagowanej przez Teresę ustnej, bezpiecznej i zalecanej przez ogół duchownych. Na marginesie też dopisał: „Tu wydaje się krytykować Inkwizycję za zakaz dotyczący książek traktujących o modlitwie”.
Teresa „była wielkim płomieniem, który mógł zostać zmarnowany na małe podsmażanie w miarę pobożnych klasztornych dań”. Ale stało się inaczej. Jesienią 1560 r. narodził się pomysł założenia klasztoru, który opierałby się na pierwotnej surowej regule z góry Karmel. Chodziło o powrót do źródeł. Bezwzględnie przestrzegana byłaby klauzura i ubóstwo polegające na życiu z jałmużny, bez stałych dochodów, które uzależniały od darczyńców. Broniąc się później przed zarzutem nowinkarstwa Teresa podkreślała, że w reformie zaleca jedynie zachowanie tego, na czym polega powołanie karmelitańskie.
Opisowi perypetii i podróży związanych z zakładaniem nowych klasztorów przez Teresę oraz radom dotyczącym życia wewnętrznego poświęcona jest Księga Fundacji. Ale przy okazji jaki to barwny opis epoki. Jak świetnie oddaje osobowość autorki oraz jej humor. Weźmy pierwszy lepszy epizod. Tak Teresa maluje wjazd do Kordoby, który wypadł w dniu odpustowym: „Poruszenie ludu na nasz widok było takie, jakie bywa zwykle, kiedy wbiegnie byk na arenę”.
Wiedziała, jak rozmawiać z ludźmi, jak prowadzić interesy. Kiedy znalazła się w przeznaczonym na nowy klasztor zrujnowanym domu, w którym trzeba szybko przygotować kaplicę, zabrała się natychmiast do dzieła. Ale jeszcze był kłopot z gwoździami, których nie miałyśmy z sobą, a trudno było chodzić po nie i kupować w nocy; poczęłyśmy wreszcie wyrywać ćwieki ze ścian, i tak na koniec, choć z trudem, nazbierało się, ile ich było potrzeba. Wszyscy tedy zabraliśmy się do pracy; mężczyźni rozwieszali draperie, my oczyszczałyśmy z gruzu i zamiatałyśmy podłogę, a tak raźno nam szła ta robota, że o pierwszym brzasku dnia już ołtarz był gotów i dzwonek zawieszony w przyległym korytarzu, za czym natychmiast i kapłan wyszedł ze Mszą świętą. Równało się to formalnemu objęciu domu w posiadanie”
Jakże świetnie łączy się tu sacrum z profanum! Obok takich obrazów Teresa przytacza praktyczne rady i spostrzeżenia dotyczące dziedziny ducha:
„Postęp duszy nie na tym polega, aby dużo rozmyślała, ale na tym, by wielce miłowała. Jaką drogą, pytacie, osiągnąć tę miłość? Decydując się dla miłości Boga pracować i cierpieć, i wypełniać to postanowienie we wszystkich okolicznościach. To prawda, że starczy rozmyślać o tym, co jesteśmy winni Bogu, kim On jest, a czym my jesteśmy, aby dusza nasza przestała zrażać się trudnościami”
Niestety, rozwój wydarzeń napędzany odwiecznymi wadami ludzkiej natury omal nie zniweczył reformy. Teresa była postacią charyzmatyczną, ale XVI w. nie cenił kobiecego charyzmatu. Inkwizycja przyglądała się Teresie co najmniej przy sześciu okazjach. Zarzuty dotyczyły jej osoby, a także pism. Mimo że ideał reformy terezjańskiej wpisywał się w kontekst kontrreformacji, teologowie i inkwizytorzy żywili wątpliwości co do tego, czy kobiety są w stanie podążać po drodze duchowej doskonałości, a taki był cel, który przyświecał Teresie, założycielce zreformowanego Karmelu. Uważała ona, że Kościół w tym trudnym momencie ratunek mógł znaleźć właśnie w świętości. O ile świeżo powołany do życia zakon jezuitów uosabiał męski ideał, karmelitanki bose reprezentowały wzór dla kobiet. Do zasady ścisłej klauzury sprzyjającej kontemplacji Teresa dodała zapał misyjny.
Bywało, że nazywano ją (nuncjusz Sega) „kobietą niespokojną, niestałą, nieposłuszną i krnąbrną, która pod płaszczykiem pobożności wymyśla błędne doktryny, spaceruje poza klauzurą wbrew nakazom Soboru Trydenckiego i przełożonych, pouczając niczym uczony w piśmie, podczas gdy święty Paweł zalecał, aby kobiety milczały w Kościele”10. W wyniku sprzecznych interwencji nuncjuszy, intryg, oszczerstw, niechęci i nieporozumień Teresie zakazano prowadzenia dalszej działalności, natomiast ojca Jana uwięziono w klasztorze karmelitów reguły złagodzonej w Toledo.