Przeżywamy dzisiaj jedną z największych i najpiękniejszych tajemnic naszej wiary. Bóg stał się Człowiekiem, przyszedł, aby zamieszkać z nami, nauczyć nas żyć i kochać, objawić miłosierne serce swego Ojca, aby przypomnieć nam o naszym boskim pierwiastku; że jesteśmy dziećmi dobrego Boga.

W Jezusie Bóg wszedł w ludzkie życie, ale także cierpienia, biedy, nieporadności. Narodził się w skrajnym ubóstwie, już w dzieciństwie doświadczył odrzucenia, przez Heroda i dwór, a także elitę religijną, następnie musiał emigrować do Egiptu, gdy Herod chciał Go pozbawić życia. Jego życie w Nazarecie nie było łatwe. Żył jak jeden z wielu anonimowych biedaków. Zakończył swe życie również w cierpieniu i ubóstwie, na krzyżu, pozbawiony wszystkiego.

Kolejny raz kontemplujemy wielką tajemnicę naszej wiary. W jaki sposób to czynić?

  1. W zadziwieniu. Nad tak wielkim miłosierdziem i miłością Boga można się tylko pochylić z zadziwieniem. Czasem wydaje nam się, że już nic nas nie zadziwi. Wszystko mamy skatalogowane, sprecyzowane, logiczne. Jednak nie w życiu wiary. Wiara jest ciągłym otwieraniem się w zadziwieniu na niespodzianki Boga. Narodzenie Boga w betlejemskiej szopie jest tak „nielogiczne” w swej bezgranicznej Miłości, że nie zgłębimy go do końca naszego życia.
  2. W prostocie i pokorze. Bóg przychodzi na ziemię w tak zwyczajny sposób, w takiej pokorze, że człowiek po prostu tego nie zauważa. Bez pokory człowiek nie uklęknie przed Bogiem, by Go adorować i nie wyzna Go jako swego Pana.
  3. W radości, pokoju i miłości. Kontemplujemy dziś żłóbek, szopkę, które wyzwalają uczucia radości, pokoju, nadziei, piękna, czystości, niewinności. Jest to naturalne, bo święta zwracają nasze myśli ku obrazom dzieciństwa, ku miłości matki i ojca. Kojarzą nam się z tym, co najpiękniejsze – z czystością, niewinnością, poczuciem bezpieczeństwa. Oby te uczucia nie były przelotne jak mgła, ale wyzwalały w nas najgłębsze pragnienia i tęsknoty za miłością prawdziwą, za życiem w Bogu.

Stając dziś przed żłóbkiem Nowonarodzonego, jak Maryja ofiarujmy Jezusowi naszą otwartość, milczenie i zasłuchanie. Ofiarujmy również naszą pustkę, bezradność, bezsilność, słabość i grzeszność. On  przychodzi, by leczyć nasze rany, by wyzwalać nas z grzechów i przemieniać je w znaki swej miłości.

            Jakie uczucia wywołują we mnie święta Bożego Narodzenia? Czy jestem otwarty na „logikę” Boga? Czy doświadczam, że Jezus narodził się również dla mnie?

Stanisław Biel SJ