Przed podejmowaniem decyzji hamuje nas strach, a on ma swoje dwa główne źródła: egoizm i pychę. Egoizm to pragnienie „ma być mi dobrze za wszelką cenę”; pycha natomiast, to przekonanie, że „ma być po mojemu”.

 

Tak więc głównym źródłem tego, że nie podejmujemy decyzji – jest strach przed tym, że „nie będzie mi dobrze” i że „nie będzie po mojemu”. Jak w takiej sytuacji podejmować dobre wybory?

 

Te dwie blokady są niemożliwe do przezwyciężenia samodzielnie. Nie da się zacisnąć zębów i powiedzieć sobie: „Odtąd nie będę egoistą”, albo: „Od tej pory nie będę człowiekiem pysznym”.

 

To dlatego ludzkość przez wieki wypatrywała Zbawiciela, który wyciągnąłby ją z tego zapętlania w egoizm i pychę, które nas ograniczają. Nam też nie pozostaje nic innego niż wznosić ręce do miłosiernego Boga, żeby nam zesłał Sprawiedliwego, który nas wyprowadzi z naszych wewnętrznych słabości, z więzienia egoizmu i pychy. A potem wchodzimy w trzy obszary, w których wymagana będzie nasza praca.

 

 

1.POSTAWA WOLNOŚCI

 

Przyjrzyjmy się, w jakich obszarach pracują nasze blokady – pycha i egoizm. Pierwszą sytuacją, która w szczególny sposób powstrzymuje nas przed podejmowaniem dobra, jest brak wolności.
Znam osobę, która odczuwa przymus robienia wszystkiego dla innych i to robienia tego jak najlepiej. Podejmowanie dobra dokonuje się w wypadku tej osoby nie w wyniku wolnego wyboru, ale przymusu. Dlatego podejmuje ona mnóstwo zobowiązań, które sprawiają, że nie ma już na nic siły, z niczego nie jest w stanie się wywiązać i z niczego nie jest w stanie się ucieszyć. Realizowanie dobra pod przymusem, odziera je z najważniejszego składnika – z miłości, która jest możliwa tylko w wolności.
Jednym ze słów, które szczególnie mocno do mnie dotarło, jest timszel z Księgi Rodzaju (4,7). Czytamy tam, że „grzech się będzie do ciebie łasił, a ty timszel nad nim panować”. Pierwsze tłumaczenie tego słowa timszel to „masz”.  Jest w tym „masz” bezwzględny nakaz, a przecież wszyscy doświadczamy, jak bardzo niezdolni jesteśmy o własnych siłach spełnić ten obowiązek. Własną mocą nie jesteśmy w stanie zapanować nad swoim grzechem, słabością, niedoskonałością…
Drugie tłumaczenie timszel to „będziesz”, czyli: „grzech się będzie do ciebie łasił, a ty będziesz nad nim panować”, co jest obietnicą, że grzech nigdy już nam nie zagrozi. Oczywiście wierzymy, że po paruzji tak będzie, ale teraz, nawet gdy wydaje się nam, że obietnica się wypełniła, że już nigdy nie upadniemy w dany błąd – nagle przychodzi moment krytyczny i znowu leżymy!
Najtrafniejszym tłumaczeniem timszel, szeroko omówionym w książce „Na wschód od Edenu” Steinbecka jest: możesz. Bóg mówi do nas: „Możesz panować nad grzechem. Możesz skorzystać z łaski i powiedzieć złu «nie»”. „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1) – naturalnym środowiskiem funkcjonowania chrześcijanina jest wolność.

 

A więc pierwszym warunkiem dokonywania dobrych wyborów jest doświadczenie wewnętrznej wolności: „Nawet jeśli nie dokonam wyboru, to świat się nie zawali”.
Jeżeli stoisz przed wyborem – kapłaństwa, małżeństwa, wstąpienia do wspólnoty, podjęcia jakiejś aktywności lub powstrzymania się przed jej podjęciem – to dobrego wyboru dokonasz, jeśli będziesz świadomy, że jesteś wolnym dzieckiem Boga i że możesz.

 

I nawet jeśli nie wybierzesz, to Bóg ci piorunem głowy nie spali i nie będziesz potępiony. Bóg przygotował dobre czyny, abyś je pełnił. Ale jeśli ich nie podejmujesz, to Bóg przygotowuje ci kolejne. Popatrz więc teraz wokoło – jakie dobro jest do podjęcia?

 

 

2.ANALIZA SYTUACJI OBECNEJ I PRZYSZŁEJ

 

Kiedy mamy już w sobie postawę „mogę, ale nie muszę” – przechodzimy do drugiego etapu. Jest nim rozpoznanie tego, co jest dobrem, które mam podjąć. A każde nowe dobro związane jest z jakąś zmianą. Sytuacja, w jakiej jestem obecnie, ma swoje plusy i minusy, i ja je znam. A to, co przychodzi, jest nieznane – są w tym jakieś szanse i zagrożenia, które sobie wyobrażam. To są jawne zalety i wady, poza nimi są jeszcze te ukryte.

 

Jest pewna głęboka prawda związana z wyborami, która ma ogromne znaczenie: łaska Boża jest związana z wydarzeniami, a nie z myślami o wydarzeniach.

 

Gdy rozmyślasz, że w przyszłości może być trudno, i boisz się tej przyszłości – w chwili, gdy o tym myślisz, Pan Bóg nie przyjdzie ci na ratunek. On przychodzi z pomocą dopiero w konkretnych wydarzeniach, a nie w myśleniu o nich.
Są osoby, które gdy pomyślą o jakimkolwiek swoim pragnieniu – od razu wyobrażają sobie liczne negatywne jego skutki i zabijają w sobie to pragnienie. Na przykład taka osoba marzy: „Chciałabym mieć psa”, ale jednocześnie myśli o wszystkich trudach związanych z jego posiadaniem oraz że: „w końcu on zdechnie”. I te myśli o koniecznym wysiłku i o ostatecznej śmierci zwierzaka – degradują w niej to pragnienie oraz całe dobro związane z jego posiadaniem. Dzieje się tak, bo myśli te wywołują u tej osoby już teraz doświadczenia trudów, do przezwyciężania których nie dostaje łaski, bo łaska jest związana z wydarzeniami, a nie z myśleniem o nich.
Jeśli więc myślisz o jakiejś konkretnej wersji przyszłości, to muszę ci powiedzieć, że będzie wspaniale! Będzie wspaniale i… będzie ciężko. Tak, będzie ciężko, a to dlatego, że w tej rzeczywistości, w jakiej żyjemy – nie ma ucieczki od bólu. A on ma dwie odmiany: ból zastoju (związany z pozostaniem tu, gdzie jestem, i niezrealizowaniem dobra) i ból rozwoju (związany z podjęciem wyzwania i korzystaniem z łaski przezwyciężania trudności). Jeden z tych bólów na pewno cię dotknie. Chrystus mówi: „Kto nie bierze swojego krzyża – nie może iść za Mną”.

 

A czym jest wzięcie krzyża? To konkretna decyzja: w związku z tym, co wybieram, zgadzam się na minusy związane z tym, co wybieram, zarówno te przewidywalne, jak i te nieprzewidywalne. Jeśli więc stoisz przed jakimś ważnym wyborem i myślisz o minusach, które są z nim związane – one będą, choć może nie takie, jak je sobie wyobrażasz. Ale Pan Bóg przyjdzie i da ci wsparcie, da swoją moc.
Na czym bazuję, pisząc, że te plusy związane z dobrym wyborem będą większe? Na Słowie Bożym – bo czy Ojciec może dać skorpiona, czy może dać kamień, czy może dać węża dziecku, które prosi Go o chleb lub o jajko (według słów Chrystusa)?

 

Jeśli jest przed tobą jakiś wybór, jakaś ważna, życiowa decyzja, to zwróć uwagę na to, że gdy Bóg przychodzi do ciebie z tą propozycją – tam jest obietnica dobra. A co do zła, otrzymujesz zapewnienie: „Łaska przyjdzie do wydarzeń, a nie podczas myślenia o wydarzeniach”.

 

 

3.WIERNOŚĆ OBOWIĄZKOM STANU

 

Aby podjąć decyzję, w co mogę się zaangażować – potrzebne jest rozpoznanie własnych zasobów, czyli tego, co posiadam: czas, energię lub dobra innego rodzaju: pieniądze, jedzenie.
Ale muszę tutaj pamiętać o kolejności, o pewnej hierarchii dobra. Nie uniknę błędów, jeśli w moim angażowaniu sił i energii pojawi się nieporządek.

 

Jeśli mam już swoje obowiązki stanu lub zawodowe – to oczywiste, że najpierw muszę się angażować w te rzeczy pierwsze, a dopiero potem w kolejne. Po jakimś czasie prawdopodobnie doświadczę w swoim życiu rutyny i znudzenia, a wtedy atrakcyjne staną się wszystkie inne czynności, tylko nie te związane z obowiązkami. W takich sytuacjach zachęcam wszystkich, by trenować się w wierności pierwszym obowiązkom.

 

 

Podsumowując: dwie główne blokady w podejmowaniu dobra to pycha i egoizm. Następnie mamy dążyć do tego, aby stawać w postawie wolności wobec dobra – to pierwszy warunek dobrych wyborów. Jeśli kiedykolwiek zauważysz, że głównym motywem twoich decyzji jest strach, poczucie winy – to czas, by przyjść do Chrystusa i prosić Go o uzdrowienie. A także samemu się od pewnych rzeczy uwalniać.
Drugi ważny czynnik to prosta, rozumowa analiza: plusy i minusy obecnej sytuacji, plusy i minusy sytuacji przyszłej. A w odniesieniu do przyszłej trzeba mieć świadomość, że jeśli chodzi o minusy – to Bóg przyjdzie ze swoją łaską. I że w plusach kryje się o wiele więcej, niż mogło nam się wydawać.
Trzeci warunek dobrych wyborów: dążenie do zachowania porządku, czyli najpierw obowiązki stanu, a potem reszta.

Hubert Malinowski