Mistrzynie ciętej riposty, kierowcy sprawni jak Hołowczyc, ludzie potrafiący rozpychać się łokciami – to osoby powszechnie pożądane. Co, jeśli tacy nie jesteśmy?

 

Powszechnie uważa się, że wrażliwcy mają ciężej w życiu. Bo bardziej się przejmują, dzielą włos na czworo i przez to mocniej cierpią. Ale to tylko część prawdy.
Pamiętacie tę baśń Andersena o księżniczce na ziarnku grochu? Przyszła teściowa chcąc sprawdzić, czy wybranka syna jest prawdziwą księżniczką, włożyła jej pod stos poduch malutkie ziarnko grochu. Gdy rano księżniczka poskarżyła się, jak straszną okazała się dla niej miniona noc, stara królowa już wiedziała, że oto stoi przed nią najlepsza kandydatka na żonę przyszłego króla. Czym księżniczka potwierdziła swoją szlachetność i wyjątkowość? Niczym innym jak wrażliwością i delikatnością. Czy w dzieciństwie wszystkie dziewczynki nie chciały okazać się prawdziwymi księżniczkami? A wszyscy chłopcy nie marzyli, że kiedyś zdobędą serce właśnie takiej księżniczki?
Dojrzeliśmy i zaczęliśmy patrzeć na życie zgoła inaczej od tego, czym jeszcze zachwycał się Andersen. Dziś kobieta pożądana potrafi rozpychać się łokciami, jest mistrzynią ciętej riposty, jeździ co najmniej jak Hołowczyc suwem z napędem na cztery koła i roztacza wokół siebie zapach zwycięstwa. Niewiele zresztą się różni od współczesnego męskiego obiektu westchnień, prócz tego, że ten ostatni nie przyswoił sobie jeszcze sztuki rodzenia dzieci.
A co, jeśli tak nie jest? Jeśli owe łokcie jakoś ciągle nie służą do rozpychania, gdy brakuje słów i cięta riposta najczęściej niewypowiedziana zawisa na końcu języka, na drodze raz po raz wygrywa się zawody, ale na kierowcę najbardziej ustępliwego, a zapach zwycięstwa roznosi się – tak, ale zwykle od innych?
Wrażliwość może być ciężarem. Jeśli w parze z nią idzie brak podstawowych mechanizmów obronnych, skazujemy sami siebie na nieustanne cierpienie. Faktem jest, że trzeba nauczyć się chronić tę miękkość w sobie, bo człowiek ciągle raniony nie jest w stanie dobrze funkcjonować.
A jest czego bronić, bowiem – jak każdy kij ma dwa końce – wrażliwość to także ogromny skarb.

 

Jasna strona medalu

 

Co takiego mają wrażliwcy, czego mogą im zazdrościć gruboskórni? Jeśli przyjrzeć się wrażliwości od strony pozytywów, okazuje się, że zawiera ich ona co najmniej kilka.

 

1. Empatia – „szósty zmysł”

 

Osoby wrażliwe charakteryzują się wysoką empatią. Potrafią wspaniale, jakby „szóstym zmysłem” odczytywać prawdziwe uczucia innych. Prześwietlają maski i pancerze. Widzą prawdziwą twarz człowieka obok siebie i nie jest to tylko intuicja, ale faktyczne współodczuwanie. Dzięki tej „umiejętności” mogą adekwatnie dostosować swoje zachowanie, tak aby przyniosło jak najbardziej oczekiwane rezultaty.

 

Na przykład: wyczuwając u kogoś nieustanną złość i zazdrość, będą taką osobę omijały z daleka, nawet jeśli na zewnątrz delikwent jest nad wyraz uprzejmy. Chętnie za to zaprzyjaźnią się z kimś dobrodusznym, nawet gdy ta cecha jest ukryta za maską obojętności czy zarozumiałości. Dzięki temu, że wrażliwcy już na starcie prawidłowo oceniają z kim mają do czynienia, tworzą trwalsze, głębsze i bardziej satysfakcjonujące relacje.

 

Empatia pomaga nie tylko w zawiązywaniu znajomości, ale i dalszym jej budowaniu. Nikt cię tak nie zrozumie jak osoba wrażliwa. To również z wrażliwcami zdarzają się sytuacje, w których osoby „rozumieją się bez słów”.

 

2. Pełne zaangażowanie

 

Faktem jest, że osoby wrażliwe bardziej się wszystkim przejmują. Ale ponieważ dotyczy to każdej sfery, także zawodowej, w tym temacie wychodzą na plus przed osobami, które mają do rzeczywistości podejście „na luzie”. Wrażliwcy są dokładniejsi, bardziej wobec siebie wymagający i bardziej staranni.

 

Gdy już angażują się w jakieś zadanie, robią to całym sobą, całym sercem. Wielu wrażliwców odznacza się perfekcjonizmem, a on może poprowadzić ich karierę na wysokie szczeble. To, na co przeciętny pracownik pobłażliwie przymknie oko, wrażliwiec w mig wyłapie i potraktuje jako sprawę pierwszej wagi. „Diabeł tkwi w szczegółach” – to przysłowie z pewnością wymyślił jakiś wrażliwiec.

 

3. Samotność to nie problem

 

Osoby wrażliwe łatwiej znoszą samotność: działanie w pojedynkę i spędzanie wolnego czasu solo. W świecie wewnętrznym osób wrażliwych dzieje się na tyle dużo, że „inne światy” nie są już koniecznie potrzebne, żeby czuć się dobrze. Samotne spacery, pojedyncze wyjścia do kina, teatru, praca z domu, wieczór tylko z psem i dobrą książką – to dla wrażliwców nie tylko nie problem, ale wręcz stany pożądane.

 

Jean-Paul Sartre odkrył swoją wrażliwość stwierdzając z goryczą „piekło to inni”. Pod tymi słowami podpisze się z pewnością większość osób o delikatnej strukturze. Piekło – bo za dużo zamieszania, hałasu, chaosu, spraw, uczuć, problemów – wrażliwiec woli prostotę i raczej… niedosyt niż nadmiar.

 

4. Radość na maxa

 

Osoby wrażliwe wszystko mocniej odczuwają. O ile w przypadku uczuć trudnych do przeżywania może to być uciążliwe, o tyle prawdziwą gratyfikacją jest intensywniejsze doświadczanie stanów pozytywnych: radości, spełnienia, satysfakcji, zrozumienia, bezpieczeństwa, spokoju… Podobnie jest z pięknem i czerpaniem przyjemności z obcowaniem ze sztuką czy naturą. Przeważnie jest to obszar zarezerwowany tylko dla osób cechujących się wrażliwością, im w tym wypadku większą, tym lepiej.
To również cecha, która pozwala cieszyć się i dostrzegać drobiazgi; niecodzienny widok nieba, ładny wzorek na bluzce, parę unoszącą się nad herbatą, drżenie czyjejś ręki. Osoby „grubo ciosane” nawet takich detali nie zauważą.

 

5. Wystarczy mniej

 

Osobie wrażliwej wystarcza niewielka ilość wrażeń, żeby czuła, że prowadzi ciekawe i satysfakcjonujące życie. Cały ogromny przemysł rozrywkowy, z którego obecnie przeciętny człowiek korzysta garściami, musiałby niechybnie upaść, gdyby na świecie żyli sami wrażliwcy.

 

Takim osobom „budują dzień” nawet krótkie, pojedyncze zdarzenia. Tam, gdzie ludzie gruboskórni czują nudę i dopada ich chandra, wrażliwi znajdują spokój ducha. Puste kościoły, ulice w czasie deszczu, kawiarnie tuż przed zamknięciem, domowe zacisza i wszelkie okoliczności przyrody – to przykładowe mekki wrażliwych. Cechuje je przede wszystkim umiar, jeśli chodzi o ilość wysyłanych bodźców. Bo kolejne przysłowie, z którym wrażliwcy są za pan brat to: „czasem mniej znaczy więcej”.

 

Co najważniejsze we wrażliwości to fakt, że jest to dar. Nie da się jej zdobyć, wyuczyć, wypracować. Albo się ją ma, albo nie. I nierzadko, lepiej jednak ją mieć.

Anna Kaik