teresa_of_avila-001

Do końca świata będziemy mieli problem ze zdefiniowaniem miłości. A gdy nawet uda nam się coś z niej pojąć, to nie zawsze wiemy, jak kochać na co dzień. Dlaczego? Ponieważ miłość nam się wymyka. Choć tyle się o niej mówi i pisze, jest nieuchwytna.

Mimo tego, że wszyscy jej pragniemy, ona ciągle nas wyprzedza. Ale zawsze przychodzi pierwsza. Często zaskakuje. Nie można złapać miłości za nogi, bo ona jest darem. Najlepiej wiedzą o tym święci. Do tej świadomości dochodzą na długiej drodze oczyszczania się z poczucia samowystarczalności i fałszywej niezależności. Gdy spotykają prawdziwego Boga, odkrywają, że żadne stworzenie nie jest źródłem miłości. Możemy tylko odnajdywać jej ślady w świecie, przyjąć ją, a potem przekazywać dalej.

Miłość jest wielobarwna. Prosta i zarazem złożona. To paradoks, ale takie jest pierwsze wrażenie, gdy czytamy myśli świętych mistyczek. Miłość to siła, która przyciąga całego człowieka: rozum, uczucia, serce, ciało. Miłość cieszy się z samego istnienia. Dla niej wystarczy, że jesteśmy. Wcale nie wysuwa na wstępie roszczeń i żądań, jakby ciągle musiała się karmić naszymi ofiarami. Miłość w działaniu przybiera dwie podstawowe formy: pasywną i aktywną. Ponieważ w Bogu zachodzi ciągła wymiana darów, którymi są same Osoby Trójcy Świętej, miłość jest z natury dialogiczna. Polega na słuchaniu i odpowiadaniu. Daje i przyjmuje. Prosi i okazuje wdzięczność.

Miłość jest pragnieniem, które dąży do zjednoczenia. Nie można kochać bez więzi. Miłość w formie czysto abstrakcyjnego pojęcia to dzieło filozofów. Miłość prawdziwa zakłada bliskość, tworzy wspólnotę, choć nie zawsze musi opierać się na cielesnym zjednoczeniu. Istnieje też bliskość ducha.

Miłość to nie tylko uczucie. Kochać można wyłącznie wtedy, gdy człowiek chce się zaangażować i opiera się na trwałym fundamencie, którym nie mogą być jedynie przelotne i w dodatku przyjemne przeżycia. Święty Augustyn przekonał się o tym po wielu latach szukania miłości po omacku. A gdy ją znalazł, napisał w Wyznaniach: „Nie jakimś mglistym uczuciem, lecz stanowczym wyborem kocham Ciebie, Panie”. Miłość zachęca do oddawania całego życia, a nie tylko uczuć. Uczucia często zmieniają się jak pogoda w górach. Dlatego miłość wymaga walki, by wytrwać i nie zmienić decyzji pomimo burz i niepokojów.

Miłość jest czynem płynącym z decyzji, ponieważ miłość szuka współpracowników. Jeśli człowiek tylko przyjmuje, a niczego nie daje, to znaczy, że nie potrafi jeszcze właściwie przyjmować. Nie widzi w tym, co otrzymuje, daru, więc sądzi, że powinien wszystko zatrzymać dla siebie. Nic dziwnego, że w chrześcijaństwie wiara bez uczynków umiera. Same słowa i wyznania miłosne niewiele znaczą, jeśli nie potwierdzają ich postawy i konkretne działania.

Miłość rodzi się ze zranienia. Mistyczki, które na modlitwie odkrywały istotę miłości, wiedzą, że bez cierpienia nie sposób kochać. Żeby nauczyć się miłości, trzeba ćwiczyć się w znoszeniu krzywdy, czasem w przyjmowaniu bólu odrzucenia, a nawet pogodzić się z brakiem wzajemności. Miłość bywa podobna do żebraka, który wyciąga ręce i nigdy nie wie, czy tego dnia coś otrzyma.

Miłość jest „drogą doskonalszą”, jak pisze św. Paweł w słynnym hymnie. Polega na ćwiczeniu, pokonywaniu kolejnych etapów i zakrętów. Na nieustannym ponawianiu prób, na zaczynaniu od nowa, na uznaniu błędów i porażek. Na przebaczaniu sobie i innym.

Dariusz Piórkowski SJ