Rozpoczyna się kolejny tydzień. W kalendarzu mamy zapisane obowiązki na każdy poszczególny dzień. Po głowie wirują niekończące się listy rzeczy do zrobienia. Pracujemy, robimy zakupy, opiekujemy się dziećmi. A gdyby tak… zatrzymać się na 5 minut?
Poznajcie 5 powodów dla 5 minut codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu:
1. Cisza.
Kiedy wejdziemy do kościoła w ciągu dnia, to, co nas pierwsze uderzy, to cisza. To taka przestrzeń, w której możemy usłyszeć własne myśli. To także sytuacja, która pomoże nam w modlitwie i w usłyszeniu tego, co Bóg chce nam pokazać, o czym chce nam przypomnieć, co nam chce powiedzieć.
2. Odpoczynek.
Możemy potraktować 5-minutową adorację jako formę odpoczynku. To czas, kiedy możemy spokojnie usiąść w ławce, spojrzeć na Jezusa i choć na chwilę odetchnąć od codziennych obowiązków. Świętej Teresie z Lisieux zdarzyło się zasypiać na adoracji albo podczas odmawiania Różańca. Karmelitanki były oburzone: „Jak tak można?”. A Mała Tereska uśmiechała się: „Znowu zasnęłam przy Panu Jezusie”. Niejednokrotnie powtarzała, że „Pan Jezus jest jak dobry anestezjolog, usypia, aby uzdrowić”.
3. Zatrzymanie się.
5 minut jest czasem, w którym możemy się zatrzymać. Przez chwilę usiąść, stanąć w miejscu, przyklęknąć. Zatrzymajmy nie tylko nasze nogi, ale także nasze serca, które uciekają od problemów, są przepełnione stresem i zmartwieniami. Na chwilę wyłączmy nasze myśli i skupmy się na Bogu.
4. Zebranie myśli.
Krótka adoracja w ciągu dnia może być miejscem i czasem na zebranie myśli. Dlaczego tak pędzimy? Co tak naprawdę chcemy osiągnąć? Co się stało, że znowu, właściwie bez powodu, pokłóciliśmy się z rodzicami? Dlaczego jesteśmy tacy niespokojni? To czas, w którym możemy Boga o wiele rzeczy zapytać, ale także wiele Mu opowiedzieć.
5. Przypomnienie.
Pozorne 5 minut może przypomnieć nam o tym, kto w naszym życiu jest najważniejszy. Na nowo zdamy sobie sprawę z tego, do kogo możemy udać się z każdym problemem i z każdą radością. Codzienne 5-minutowe przypomnienie może stać się drobnym rytuałem, o który zawsze dbamy.
Julia Płaneta/deon