Idź i ty czyń podobnie
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: ”Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiedział: ”Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”. On rzekł: ”Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: ”Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: ”A kto jest moim bliźnim?”. Jezus, nawiązując do tego, rzekł: ”Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”. On odpowiedział: ”Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: ”Idź, i ty czyń podobnie”.
Łk 10, 25-37
Modlitwa przygotowawcza
Prośmy Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały jego Boskiego Majestatu (CD 46).
Obraz do modlitwy
Zobaczę Jezusa, którego chcę zapytać, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Mnie się wydaje, że wystarczy zachować przykazania, ale On chce czegoś więcej, żebym kochał bliźniego, tak jak siebie samego i żebym pamiętał, że jest nim każdy potrzebujący.
Prośba o owoc modlitwy
Panie Jezu, ucz mnie kroczenia nie tylko drogą przykazań, ale nade wszystko drogą miłości, takiej samarytańskiej, jaką nam pokazałeś i jakiej jesteś najdoskonalszym wzorem.
1. Poraniony człowiek
Każdy z nas przeżywa sytuacje, w których czuje się skrzywdzony i poraniony przez ludzi, los czy własną głupotę. Jak bardzo wtedy czujemy się nieszczęśliwi, a równocześnie bezradni. Potrzebujemy miłosierdzia Bożego i ludzkiej pomocy. Jakże bardzo wtedy boli brak poczucia bliskości Boga i obojętność ze strony ludzi.
Nie tylko ja mogę się znaleźć w takiej sytuacji. Ewangelia jest wezwaniem do zobaczenia w moim otoczeniu takich potrzebujących, poranionych ludzi. Jak reaguję na ich nieszczęście? Chyba zbyt często z obojętnością, tłumacząc się, że to nie moja sprawa, jest przecież pomoc społeczna, pogotowie, policja. Idę więc spokojnie dalej, zajęty swoimi sprawami, uspokoiłem już swoje sumienie. Nie pomyślałem, że zajęcie się potrzebującym świadczy o moim człowieczeństwie.
Jezus wzywa mnie bym zmienił kierunek myślenia, bym nie pytał: kto jest moim bliźnim, ale czyim bliźnim ja jestem?
2. Kapłan i lewita
Jeden i drugi przechodząc obok poranionego człowieka, „zobaczył go i minął”. Obaj byli sługami świątyni. Być może szli sprawować służbę Bożą. Prawo przecież zabraniało im dotknąć się człowieka, który wyglądał jak martwy. Wtedy nie mogliby wejść do świątyni i wziąć udział w liturgii. Zaciągnęliby na siebie nieczystość rytualną. Postąpili więc zgodnie z Prawem. Mogli się czuć usprawiedliwieni.
Jezus jednak stawia prawo miłości ponad każde inne przykazanie. Nie tylko nienawiść sprzeciwia się miłości, ale także obojętność na ludzkie nieszczęścia i potrzeby. „Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1J 4,20).
Szczególnie mocno brzmią Jezusowe słowa: „zobaczył go i minął”. Są wezwaniem do rachunku sumienia z obojętności i z coraz powszechniejszej znieczulicy. Pomyślę, może i ja omijam szerokim łukiem ludzi „na pół żywych”, udając, że ich nie widzę, albo mam ważniejsze sprawy na głowie.
3. Samarytanin
Ten wróg i poganin na widok potrzebującego człowieka najpierw „wzruszył się głęboko”. A potem podjął konkretne działania pomocowe. Żeby pomóc potrzebującemu trzeba najpierw zaangażować serce, które widzi i reaguje, a potem podejmuje akcję ratunkową. Serce i rozum muszą współdziałać. Wrażliwość, zrozumienie i działanie to elementy prawdziwego miłosierdzia.
Ta opowieść o miłosiernym Samarytaninie ukazuje nam postawę Jezusa względem nas. Trzeba najpierw uznać, że każdy z nas jest nieszczęsnym i poranionym przez grzech człowiekiem. Jezus zszedł do nas, pochylił się nad nami i okazał nam swe miłosierdzie. Za nasze leczenie zapłacił najwyższą cenę, poniósł za nas śmierć na krzyżu. Dzisiaj w dalszym ciągu kontynuuje swoje miłosierne działanie, bierze nas poranionych grzechem w swoje ramiona i zanosi do „gospody”, którą jest Kościół. Tam jest miejsce naszego uleczenia.
Przypowieść kończy się wezwaniem: „Idź i ty czyń podobnie”, naśladuj Jezusa.
Rozmowa końcowa
Zapytam Jezusa kim jestem: poranionym grzesznikiem, kapłanem czy lewitą, czy też miłosiernym Samarytaninem? Z pewnością każdym po trochu. Podziękuję Jezusowi za to, że tyle razy mnie już uratował i poproszę, żebym usłyszał Jego wezwanie: „Idź i ty czyń podobnie”.
o. Jerzy Sermak SJ